sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 20. Nieporozumienie?


Mathias zaparkował pod domem Silver. Jeśli kogoś mógł poprosić o pomoc, to tylko ją. Znała jego wilczy sekret, no i nim poznał Victorię, czuł do niej silny pociąg seksualny.
Zadzwonił do drzwi. Otworzył mu Henry, który, powiedzmy szczerze, nie ucieszył się na jego widok.
-W czy mogę pomóc?
-Chciałbym porozmawiać z Erin - oznajmił Mathias. -To bardzo ważne, panie de Varden.
Henry zmarszczył brwi. Ten Sakai mu się nie podobał. Ale był przyjacielem jego córki, więc otworzył mu drzwi i zaprosił do środka.
-Erin, masz gościa!
- Niech wejdzie - odkrzyknęła, stojąc przy barierce na górze. Potem skierowała się do swojego pokoju, mijając swojego bliźniaka, który uniósł brew, widząc wspinającego się po schodach Mathiasa. Dobra, ale zapytał, bo chyba lepiej nie wiedzieć. Tyle.
- U siebie - powiedział tylko i wskazał mu odpowiednie drzwi.
-Dzięki.
Wszedł do środka i uśmiechnął się do Silver.
-Cześć - powiedział.
- Mat? - Silver spojrzała na niego, odwracając się w jego stronę. Siedziała przy biurku i aktualnie zjechała jakieś małolaty na jednym z blogów. Jej wina, że nie umieją pisać, a się pchają tam, gdzie nie trzeba?
-Taaak. Pewnie spodziewałaś się Jace'a, co? - puścił jej oczko. -Mam do ciebie ogromną prośbę, Silver.
- Zgadłeś - mruknęła do siebie. - No co jest? - wskazała mu miejsce na łóżku, żeby mógł sobie usiąść.
Nie usiadł. Wędrował nerwowo po pokoju.
-Jak wiesz, wilkołaki zakochują się tylko raz w życiu - powiedział w końcu. Powiedział to bardzo cicho, wręcz z niespotykaną dla siebie nieśmiałością.
- No coś tam słyszałam.
-Widzisz, właśnie po to do ciebie przyszedłem. Muszę to zweryfikować. Bo widzisz, chyba odnalazłem moją partnerkę.
- Serio?
O w twarz, Mathias się Z A K O C H A Ł? O matko, świat się kończy! Mathias Sakai się zakochał! Gdzie to napisać?!
-Tak mi się wydaje. Nie będę ukrywać, że pociągasz.. pociągałaś mnie seksualnie przez długi okres czasu.
- No wzajemnie, wzajemnie - mruknęła, odwracając wzrok. - Przejdź do konkretów, Mat.
-Pozwól mi się pocałować, Silver - wypalił. -Jeśli nic nie poczuję, to znaczy, że to to.
- Słucham? - Silver uniosła brwi wysoooko. Chyba oszalał. Na pewno oszalał.
Chociaż w sumie... Jeśli ona nic nie poczuje, to znaczy, że... że Mathiasa już nie będzie. Zostanie Jace. Będzie tylko Jace. It will be all about Jace.
- Okej - wstała i podeszłą do niego.
-Czuję się głupio - wyznał Mathias, obejmując ją.
Jeszcze głupiej czuł się Jace, który stał za oknem. Przyszedł, by zrobić Silver niespodziankę, a tymczasem niespodzianka czekała na niego. Widząc, jak Mathias pochyla się i ustami dotyka ust Silver, poczuł gdzieś w środku mroczną satysfakcję. Wiedział przecież, że tak będzie. Ona nie należała do jego świata, czego więc oczekiwał? Że się w nim zakocha? No błagam.
Zafascynowany obserwował ich pocałunek, dopiero potem znikł w mroku nocy.
Silver w końcu odsunęła się od Mathiasa.
Fuj - pomyślała jedynie. Nie, to nie to samo co Jace. Sory, koleś.
- Hm... nie. Już nie - powiedziała mu wprost. Nigdy nie owijała w bawełnę przecież.
-Masz rację. Nic. Cholera, odnalazłem swoją partnerkę - Mat zaśmiał się cicho. -Życz mi szczęścia, kochana - przytulił Silver iście po bratersku.
- Czekaj - zatrzymała go jeszcze na chwilę. - To ta cała Vicotria?
-Tak - na jego twarzy pojawił się troszkę głupkowaty uśmiech. -Nie mów nikomu, okej?
- Dlaczego nie?
-Bo chcę, żeby wataha dowiedziała się tego ode mnie.
- Phi, no jak tam sobie chcesz - wzruszyła ramionami. - Powodzenia.
-Tobie również - zawahał się - Jace to porządny facet, chociaż nie wygląda. Kocha cię - dodał z lekkim uśmiechem. -To do zobaczenia w szkole!
Opuścił jej dom w radosnym nastroju, podczas gdy kilka przecznic dalej, Jace z zapałem wyżynał całe gniazdo wampirów.
Silver zaśmiała się cicho i wróciła do krytyki.
- Po co przylazł? - zapytał David, siadając obok niej.
- Puka się.
- Z KIM?!
- ...Ty masz pukać do drzwi, jak chcesz wejść. Matko, faceci - przewróciła oczami.
- O matko - również przewrócił oczami. - O co chodziło? Powieeeedz mi!
- Nie mogę ci powiedzieć. Zmykaj, dowiesz się niedługo.
- O maaaatko... co robisz? - spojrzał na monitor.
Po chwili oboje bardzo dobrze się bawili.

Następnego dnia rano lało. Jace czuł, że pogoda ta pasuje do jego nastroju. Z naciągniętym na głowę kapturem wszedł do szkoły. Nie spał dobrze tej nocy, miał podkrążone oczy i był blady. Gdy tylko próbował zasnąć, pod jego powiekami pojawiał się obraz Silver w ramionach Mathiasa.
Wstydził się tego, ale zaczął odliczać dni do końca szkoły. Nie chciał ich widywać razem.
-Stary, zarwałeś noc? - zapytał go Navi, zrównując z nim krok. -Kuźwa, chory jesteś? - zaniepokoił się.
-Nic mi nie jest, Navi - odparł Jace, ściągając bluzę i wieszając ją w szafce.
Podeszłą do nich Silver. Ona się u ś m i e c h a ł a. Gdzie to napisać?
- Cześć, Jace - oparła się o jego szafkę, unosząc głowę. Zamknęła oczy. Zrobiła leki dzióbek.
-Cześć - burknął i zamknął szafkę, chowając książkę do torby. Zabolało go jej zachowanie. Czyżby myślała, że może się nim bawić? Jak długo ona i Mathias byli razem?
- No dalej, bo już mnie mięśnie twarzy bolą - powiedziała, nadal mając zamknięte oczy,
-Nie pogrywaj ze mną, Silver - powiedział cicho.
-Okeeej. Zostawię was samych - powiedział Navi, wycofując się.
- Co? - otworzyła oczy i spojrzała na niego poważnie. - O czym ty mówisz?
Uśmiechnął się cynicznie.
-Mathiasa już dzisiaj całowałaś czy jeszcze nie? Który z nas dostaje buziaka pierwszy?
Silver zamurowało. O kurwa, on wszystko widział - pomyślała, czując, że jej serce przyśpiesza.
- Widziałeś nas wczoraj - stwierdziła. - Ale to nie tak - dodała od razu.
-Widziałem - potwierdził, patrząc na nią obojętnie, chociaż tylko Bóg wiedział, jak wiele go ta obojętność kosztowała.
- On przyszedł do mnie, żeby się upewnić, że znalazł partnerkę.
Boże, jak to beznadziejnie zabrzmiało.
-Stać cię na więcej, Silver de Varden. Wymyśl coś lepszego - powiedział gorzko. -Ale w sumie po co? Masz, czego chciałaś. Bogatego, wpływowego Mathiasa Sakai. Mam nadzieję, że będzie zadowolony z tego, czego cię nauczyłem.
Silver wymierzyła mu policzek.
Taak, może zachowywała się jak hipokrytka, ale... poczuła się źle. Nie myślała, że on to powie...
- Nie czuję nic do Mathiasa.
Roześmiał się gorzko i uniósł głowę, nadstawiając jej drugi policzek. To go nie bolało.
Nie fizycznie.
-Taaak. To było wczoraj widać. Jakoś się nie broniłaś. Jak długo to trwa, co? Boże, ale byłem idiotą - mruknął.
- Przecież byłeś tylko nauczycielem - powiedziała ostro. Skoro tak, no to wyciągamy ostrą artylerię. Silver nie była z tych, które będą go teraz przekonywać, że nic nie było.
Ałć, to zabolało.
-Masz rację. W razie potrzeby korepetycji wiesz, gdzie mnie szukać - oznajmił lodowato i odszedł.
Zaraz dogoniła go Ayumi. Posłała Silver zaskoczona spojrzenie. Widziała całe zajście, ale nie rozumiała, o co chodzi. Skąd również mogła wiedzieć, że to wszystko przez jej brata?
-Jace? Jace, poczekaj - złapała go za ramię. Przestała się oglądać na Silver. -Jezu, Jace, jesteś taki blady, wyglądasz jakbyś miał zejść, Usiądź na chwilę - poprosiła i wyjęła wodę.
Chciał na nią warknąć, ale przecież ona mu nic nie zrobiła. Skinął w podziękowaniu za wodę i wypił duszkiem całą butelkę. Dopiero teraz zauważył, że drżą mu ręce.
Silver odetchnęła. Po raz pierwszy miała łzy w oczach. Jak się ich pozbyć? Uciekła do łazienki, gdzie oddychała głęboko i mrugała oczami. Może łzy zaraz znikną.
W takim stanie zastała ją Yumi. Rozejrzała się i zamknęła drzwi łazienki. Gdy jakieś pierwszoklasistki chciały wejść, warknęła na nie ostro i przekręciła zamek.
-Jezu, Silver, ktoś umarł? - zaniepokoiła się. Silver nigdy nie płakała!
Pokręciła głową.
- Nic mi nie jest - dodała od razu, szukając w torebce eyelinera.
-Na pewno? - Yumi była autentycznie zaniepokojona.
- Na pewno - warknęła, próbując uspokoić ręce.
-Silver - Yumi objęła ją ramieniem. -Poczekaj chwilę, jak teraz zaczniesz się malowac, to się rozmażesz. Oddychaj. Wdech, wydech. Cholera, Jace ci coś zrobił? Mam go zabić?
- To nie twoja sprawa - strąciła jej rękę ze swojego ramienia. Byłą niesprawiedliwa? No cóż, dzień dobry, panno de Varden!
-Och - Yumi cofnęła się. -Spoko, jak tam chcesz.
I wyszła. Przez chwilę miała ochotę trzasnąć drzwiami. Albo tupnąć nogą. Ale ostatecznie tylko napisała smsa do Davida, że coś złego dzieje się z Silver. Jednocześnie dostała wiadomość od Ayumi, że Jace też nie jest w najlepszym humorze.
A do lunchu rozniosło się, że de Varden i Morgenstern nie są już parą.
Jace usiadł w kącie stołówki, nie chciał rzucać się ludziom w oczy jeszcze bardziej. Zwłaszcza Navi'emu, który za punkt honoru postawił sobie wybadanie, o co poszło.
Silver usiadła przy stoliku i spojrzała na butelkę wody. Nikt się nie zbliżał. Nie bez kija. Nie winimy ich, nie winimy.
David jedynie miał na tyle odwagi (lub był tak głupi), aczkolwiek był jej bratem, usiadł obok niej.
- Co ci zrobił? - zaczął od razu.
- Posądza mnie o coś, czego nie ma.
- Jaśniej. Muszę wiedzieć, za co obić mu mordę.
- Daj spokój, David. Jedz, frytki ci stygną.
- Silver, powiedz, o co chodzi.
- O nic.
Tymczasem Jace pożerał czwarte ciasteczko czekoladowe. Dostał je od Ayu, która uznała, że to 'co prawda babski, ale najlepszy pomysł na smutki'. Nie kłócił się z nią. Lubił tą wilczycę.
Nagle obok niego usiadł duży biust. Jego posiadaczka prawie bezczelnie wsadziła mu go w twarz.
-Cześć, Jace - powiedziała łagodnie. Jace poszukał w pamięci i przypomniał sobie jej imię.
-Akita.
-Akira - poprawiła go z lekkim błyskiem w oku.
Silver spojrzała w tamtą stronę. Zawarczała, jakby była wilkołakiem, zacisnęła dłonie w pięści, a potem odwróciła wzrok. Spokojnie, przecież nie może nic zrobić.
-Posłuchaj, mógłbyś nam pomóc? Z dziewczynami z koła plastycznego potrzebujemy kogoś silnego, żeby nam pomógł z wystawą. Chodzi o sztalugi na prace, są ciężkie. Pomożesz? - poprosiła, patrząc na niego niewinnie.
Jace zmarszczył brew. Uważała, że jest silny? Ciekawe. Czuł coś od niej. Nie była człowiekiem, przynajmniej nie do końca.
-Jasne - schował ostatnie ciasteczko na później. -Prowadź.
Zapiszczała, klasnęła w dłonie i złapała go za rękę. I tak razem wyszli ze stołówki.
- No patrz szmaciarza, już idzie z tą ździrą - zauważył David, odprowadzając ich wzrokiem.
Silver nie skomentowała. Jeszcze niedawno David go uwielbiał i chciał zostać jego szwagrem.
W końcu wstała i bez słowa wyszła ze stołówki, a potem ze szkoły. Wezwała taksówkę i pojechała do domu.
Henry akurat miał dzień wolny. Wraz z kucharką, panią Smith, radośnie szalał po kuchni, zaglądając do garnków. Gosposia nie umiała go wyrzucić, rozśmieszał ją, ubrany w fioletowy fartuszek.
Gdy usłyszał trzaśnięcie drzwiami, zmarszczył brwi i zerknął na zegarek.
-Bree jest jeszcze w pracy.
-Może to któreś z dzieci, pani de Varden.
-Tak wcześnie? - zdjął fartuszek i poszedł do góry. -Heeej!
Silver zamknęła się w swoim pokoju. Ze stoickim spokojem, chociaż w środku cała drżała, usiadła przed toaletką i zaczęła zmywać makijaż. Zresztą, tylko eyeliner i tusz do rzęs. Lubiła to, nic więcej nie potrzebowała. No, czasem czerwoną szminkę.
Henry zajrzał do pokoju syna, ale Davida nie było. Zapukał więc do Erin.
- Jestem zajęta - powiedziała. Nawet udało jej się opanować drżący głos.
Mimo to wszedł do środka.
-Kochanie, jesteś chora? Tak wcześnie wróciłaś ze szkoły. Mam zadzwonić po lekarza?
- Nie, nie trzeba, tato.
Henry pogroził jej palcem.
-Wagarujemy, moja panno?
Nic mu na to nie odpowiedziała, tylko wstała, podeszłą do taty i się do niego przytuliła. I dopiero teraz pozwoliła popłynąć łzom.
Henry w pierwszym odruchu spanikował.
-Jezu, Erin, żartowałem, kotku. Nic się nie stało, jeśli sobie wagarujesz. Nie płacz, skarbie. Napisze ci usprawiedliwienie. To te dni, tak? Ojej, to odpoczywaj, skarbie, nie musiałaś w ogóle iść do szkoły - głaskał córeczkę niezdarnie po plecach, próbując zrozumieć, czemu ona płacze. -Ktoś ci w szkole coś powiedział? Nauczyciel był niemiły ?Już tam nie pracuje, obiecuję ci. Erin, co się stało, żabko?
- J-j-jace - wymamrotała w końcu, a potem znów zaniosła się płaczem. Jezu, dlaczego tak strasznie bolało ją serce?
-Jace? Co Jace? Coś mu się stało? COŚ CI ZROBIŁ? Zabiję go, jeśli cię skrzywdził - Henry mocno przytulił córkę. -Czy on cię.. czy on..?
Pokręciła głowę. Uniosła się lekko.
- To nieporozumienie... on myśli, że ja... Boże, co ja zrobiłam...!
-Okej. Okej. Jak przydałaby się tutaj twoja mama, to jej nie ma - westchnął i usadził córkę na łóżku. Przez interkom wezwał gospodynię z czekoladowymi ciasteczkami. -Opowiedz mi wszystko, skarbie.
- No co ty, tato - powiedziała cicho i przykryła się kołdrą.
-Posłuchaj, kochanie, chcę ci pomóc. Ale musisz mi powiedzieć o co chodzi - głaskał ją po włosach jak wtedy, gdy miała 5 lat i śniło jej się coś strasznego.
- Pamiętasz jak wczoraj Mathias tu był?
-No - burknął. -Nie lubię tego chłopaka. Źle mu z oczu patrzy.
- Jace nas zobaczył i myśli, że go zdradzam.
-Co? Jak to? Przecież ty nigdy byś.. Boże, co za kretyn - westchnął Henry i pociągnął córkę lekko za ucho. -A ty zamiast mu wszystko wyjaśnić, uniosłaś się honorem, żabko, zgadłem? - zapytał z mega czułością w głosie.
- Nie mów do mnie żabko. A Jace nie chciał mnie słuchać. Powiedział, że mam do niego iść.
No cóż, nie mogła mu powiedzieć, co NAPRAWDĘ się stało.
-Jesteś moją córeczką, mogę cię nazywać, jak chcę.
Pani Smith przyniosła ciasteczka i dyskretnie wyszła. Dodała do nich kubek mleka dla panienki Erin oraz ciepłą, miętową herbatę, która leczy wszystko.
-Napij się herbaty, skarbie - poprosił Henry, podając jej parujący kubek. -Wiesz, my mężczyźni, gdy zranisz naszą dumę, włazimy do skorupy, wywieszamy flagę "odwalcie się wszyscy" i cierpimy. A Jace nie chciał cię słuchać, bo mu na tobie zależy i jest zraniony - wyjaśnił pokrótce.
- Już ja mu dam zraniony. Ale z tą rudą ździrą... przepraszam, tato, poszedł! Już ja mu wygarnę - wstała z łóżka i zarzuciła na sobie czarny sweterek. Wzięła łyka herbaty. – Jadę do niego - pocałowała tatę w policzek i poszła na dół.
-Erin! - zawołał Henry. -Najpierw zjedz obiad. Obmyśl strategię. Daj mu też troszkę czasu, żeby to przemyślał - dogonił córkę. -Spokojnie, skarbie.
- Już ja mu dam czas!
-Jeśli teraz do niego polecisz, pomyśli, że nie możesz bez niego żyć. Poza tym, Jace jest wciąż w szkole - przypomniał.
- O matko - usiadła ciężko na kanapie i spojrzała na telefon.
-Mogę cię o coś zapytać, córeczko?
- No?
-Kiedy myślisz o swojej przyszłości, widzisz w niej Jace'a? - Henry usiadł obok niej. -Kochasz go, córeczko?
Uf, lepsze to niż pytanie o seks.
- No... tak - w sumie nie zastanawiała się nas tym. Dopiero teraz, przez to pytanie, wyobraziła sobie siebie i Jace'a w jakimś domku. Razem. Z psami i kotami. Może dziec... nie, fuj, dzieeeci!
Dla Henry'ego jego córeczka była wciąż dziewicą. Nie spodziewał się innej opcji.
-To dobrze. Cieszę się. Gratuluję, kochanie - pocałował ją w czoło. -Teraz musisz mu to tylko uświadomić. Ale, jesteś jak twoja mama. Żaden mężczyzna się przed tobą nie uchroni - zaśmiał się cicho, wspominając młodość swoją i Bree.
- Wiem, opowiadała mi niektóre historie - spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
Pogłaskał ją po włosach.
-Mam nadzieję, że nie te najgorsze - westchnął, po czym zerknął na zegarek. -Zjedz obiad i jedź. Wrócisz na noc?

- Nie wiem, zobaczymy, co powie Jace.

7 komentarzy:

  1. No i zajebisty rozdział :3
    Jestem zła i na Silver i Jace ;__; XD
    Nie wiem czemu ale zaczynam lubić ojca Silver :D Boze, jestem ciekawa jak zareagował by na wieść, że jego córka przespała się z Jace XDD
    No nic ale życzę weny i zapraszam do mnie bo nowy rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, że tak powiem, dojdziemy do tego :D
      Czemu jesteś na nich zła? xd

      Usuń
    2. Silver - całowała się z Mathias'em... XD Tak, tak wiem bez uczucia i wgl ;_;
      Jace - Jesu XD Czy jemu nie da sie nic wytłumaczyć XDD ?
      Z jednej strony ich rozumiem z drugiej.. Argh ;__;
      A tak przy okazji to w końcu napisałam omake z postacią, która wymyśliłaś :D zajrzyj, przeczytaj :D

      Usuń
    3. Okej ;)
      No :D Namieszało im się troszkę i oboje unieśli się honorem :D

      Usuń
  2. I że tak powiem, skończyły się kwiatki ptaszki i serduszka XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo fajny.
    Oj Jace co ty masz okres, że wyciągasz pochopne wnioski? Teraz prosze ładne buzi i macie się z Silver pogodzić.
    I nas news, zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Od niedawna czytam tego bloga i powiem nie skromnie ze jest boski ..!! Bardzo mi się podoba i od razu się wciągnęłam :3

    OdpowiedzUsuń