Silver wieczorem wezwała taksówkę
i pojechała w stronę Brooklynu. Ale po drodze spotkała Yumi, która szła
chodnikiem. De Varden kazała kierowcy się zatrzymać, a zaraz potem wysiadła i
podeszła do dziewczyny.
- Yumi - zawołała, aż w końcu stanęła z nią twarzą w twarz. - Słuchaj... Co do mojego zachowania rano... przepraszam, nie powinnam tak na ciebie naskakiwać...
- Yumi - zawołała, aż w końcu stanęła z nią twarzą w twarz. - Słuchaj... Co do mojego zachowania rano... przepraszam, nie powinnam tak na ciebie naskakiwać...
Yumi poklepała ją po
ramieniu.
-Spoko. Każda z nas na swój sposób przezywa rozstanie z chłopakiem. Lepiej się już czujesz?
-Spoko. Każda z nas na swój sposób przezywa rozstanie z chłopakiem. Lepiej się już czujesz?
- Ja się z nim nie rozstałam. Nie
pozwolę mu odejść. Jeszcze raz przepraszam. A teraz musze już jechać - wsiadła
z powrotem do taksówki i pojechała do domu Jace'a.
Jace wrócił ze szkoły wściekły. Na
treningu dał ciała, jeszcze pozwolił się sfaulować Davidowi. Nie miał mu tego
za złe. Wszystko było mu obojętne. Czuł się tak, jak gdyby ktoś wyrwał mu
organy i zostawił krwawiące rany. Mega pustka w środku przytłaczała go.
Poszedł na polowanie, ale był tak rozkojarzony, że prawie dał się złapać wampirowi w pułapkę. Wrócił więc do domu w jeszcze gorszym humorze. Zrzucił z siebie ciuchy "bojowe" i w wygodnym dresie poszedł do swojej małej "zbrojowni". Na ścianie znajdowała się jego kolekcja broni, w tym część, którą sam zaprojektował i stworzył. W rogu wisiał worek bokserki, do którego podszedł. Wyobrażając sobie, że to twarz Mathiasa, zaczął okładać go pięściami. Nie pomyślał o rękawicach czy bandażach, więc wkrótce jego knykcie były już zdarte i krwawiły. Ale on nic sobie z tego nie robił.
Poszedł na polowanie, ale był tak rozkojarzony, że prawie dał się złapać wampirowi w pułapkę. Wrócił więc do domu w jeszcze gorszym humorze. Zrzucił z siebie ciuchy "bojowe" i w wygodnym dresie poszedł do swojej małej "zbrojowni". Na ścianie znajdowała się jego kolekcja broni, w tym część, którą sam zaprojektował i stworzył. W rogu wisiał worek bokserki, do którego podszedł. Wyobrażając sobie, że to twarz Mathiasa, zaczął okładać go pięściami. Nie pomyślał o rękawicach czy bandażach, więc wkrótce jego knykcie były już zdarte i krwawiły. Ale on nic sobie z tego nie robił.
I nagle ktoś zadzwonił do jego
drzwi.
Silver przystawała z nogi na nogę. Denerwowała się trochę.
Silver przystawała z nogi na nogę. Denerwowała się trochę.
Zignorował dzwonek. Niczego nie
zamawiał, ze Świadkami Jehowy nie chciał gadać, a jak jemu sąsiadowi coś nie
pasowało, to mógł sobie to wsadzić w dupę.
Dzwonek nie ustawał.
- Jace - zawołała Silver przez drzwi.
- Jace - zawołała Silver przez drzwi.
-Jezu, dziewucho, co się tak
dobijasz? - sąsiad wychylił się przez drzwi i zmierzył ją pogardliwym
spojrzeniem. -Tego dzieciaka wiecznie nie ma w domu.
- Ale on tam jest, wiem to. Muszę
z nią porozmawiać. Jace, otwórz drzwi! Sąsiedzi zawiadomili policję, która
odwiezie mnie do domu. Chcesz, żeby policjanci odwieźli mnie do domu? Żeby tata
mnie taką zobaczył?
Sąsiad zamknął drzwi, rozważając,
czy faktycznie nie powinien zadzwonić po policję.
Jace tymczasem odsunął się od worka. Był spocony i wciąż nabuzowany. Ktoś się dobijał, jakby chodziło o sprawę życia i śmierci. Może to Navi nagadał coś Evanowi i teraz Evan chce go pocieszać.
Podszedł do drzwi i otworzył je, zniecierpliwiony. Zaskoczył go widok Silver.
-Pomyliłaś dzielnice - powiedział sucho. -Tu nie mieszka książę z bajki.
Jace tymczasem odsunął się od worka. Był spocony i wciąż nabuzowany. Ktoś się dobijał, jakby chodziło o sprawę życia i śmierci. Może to Navi nagadał coś Evanowi i teraz Evan chce go pocieszać.
Podszedł do drzwi i otworzył je, zniecierpliwiony. Zaskoczył go widok Silver.
-Pomyliłaś dzielnice - powiedział sucho. -Tu nie mieszka książę z bajki.
Silver wepchnęła go do środka i zamknęła
drzwi.
- Okej, powiem ci jak było naprawdę, ale musisz mnie wysłuchać i mi nie przerywać i... co ty sobie zrobiłeś? - spojrzała na niego dłonie.
- Okej, powiem ci jak było naprawdę, ale musisz mnie wysłuchać i mi nie przerywać i... co ty sobie zrobiłeś? - spojrzała na niego dłonie.
Uniósł ręce, jakby widział je
pierwszy raz w życiu. Ranki już się goiły.
-To nie twój interes - powiedział zimno.
-To nie twój interes - powiedział zimno.
- Siadaj - poleciła mu, ignorując
jego ton.
-Mogę cię wysłuchać na stojąco.
- Mathias przyszedł do mnie z
wiadomością - zaczęła więc bez żadnych wielkich wstępów. - Znalazł swoją
partnerkę. Wiesz, wilkołak i te sprawy. Wyznał, że kiedyś czuł do mnie no
wiesz... i przyszedł, żeby sprawdzić, czy jeśli mnie pocałuje i nadal tak
będzie, to ta partnerka rzeczywiście jest jego partnerką. Ja się zgodziłam,
ponieważ uznałam, że przez ten pocałunek sprawdzę, co tak naprawdę czuję do
ciebie. Nazwij mnie głupią, ale... zakochałam się w tobie.
Brwi Jace'a uniosły się wysoko.
Wpatrywał się w nią przez chwilę, zaskoczony, zraniony, zaniepokojony.
-Zakochałaś się we mnie - powtórzył. Ostatnie, co teraz przychodziło mu do głowy, to nazywanie Silver "głupią".
-Zakochałaś się we mnie - powtórzył. Ostatnie, co teraz przychodziło mu do głowy, to nazywanie Silver "głupią".
- Jace, proszę, uwierz mi - złapała
go za ręce i spojrzała mu prosto w oczy. - Mnie i Mathiasa nic nie łączy. Nic
nie było, uwierz...
Zrobiło mu się gorąco. Powoli
docierało do niego to, co Silver mówiła. Zakochała się w nim. W nim, w
mężczyźnie bez rodowego nazwiska, pieniędzy i koneksji.
-Ale przecież kochałaś go - powiedział cicho, język troszkę mu się plątał. -Poszłaś ze mną do łóżka dla niego..
-Ale przecież kochałaś go - powiedział cicho, język troszkę mu się plątał. -Poszłaś ze mną do łóżka dla niego..
- To było kiedyś, nie wspominaj
już tego. Nie jesteś już zły?
Nie był zły. Był rozżalony. Ale
powoli mu przechodziło. Mocniej chwycił jej ręce.
-Czułem się, jakbym umierał, gdy widziałem was. Za każdym razem, gdy o nim wspominałaś, gdy on cię dotykał.. Ja powoli umierałem w środku. Byłem z tobą, w tobie, a dręczyły mnie pytania, czy teraz myślisz o nim.
-Czułem się, jakbym umierał, gdy widziałem was. Za każdym razem, gdy o nim wspominałaś, gdy on cię dotykał.. Ja powoli umierałem w środku. Byłem z tobą, w tobie, a dręczyły mnie pytania, czy teraz myślisz o nim.
- Jace, mogę ci szczerze
powiedzieć, że nigdy nie myślałam o nim, kiedy się kochaliśmy.
-Nigdy?
- Nigdy.
Zadrza w jego sercu zniknęła,
jakby ją ktoś wyjął. Jace poczuł ulgę, która wprost zwaliła go z nóg.
Przyciągnął Silver do siebie i mocno przytulił. Czy to był sen?
-Nie chciałem sugerować, że.. tego, co rano powiedziałem - przeprosił.
-Nie chciałem sugerować, że.. tego, co rano powiedziałem - przeprosił.
- A ja przepraszam, bo to był
głupi pomysł... - szepnęła, mocno się do niego przytulając.
Nigdy nie myślała, że będzie tak szczęśliwa, przytulając się do niego.
Nigdy nie myślała, że będzie tak szczęśliwa, przytulając się do niego.
-Który był głupi? Bo ten pierwszy
mi się podobał, dzięki niemu się zbliżyliśmy - zamruczał, przesuwając dłońmi po
jej plecach. Jedną ręką się uszczypnął. Nie, to nie był sen. Silver naprawdę tu
była!
- Skoro tak twierdzisz -
westchnęła, a potem kilak razy pocałowała go w policzek, który rano uderzyła.
Przesunął głowę i odnalazł jej
usta. Pocałował Silver delikatnie, tuląc ją do siebie. Dłonie zsunął na jej pośladki.
Boże, tęsknił za nią, a nie minęły nawet 24 godziny, od kiedy myślał, że ją
utracił!
Za to Silver pocałowała go
mocniej, namiętniej. Wskoczyła również na niego, obejmując go nogami w pasie.
Mhm, godzenie się.
Podtrzymał ją i lekko uniósł, by
mogła spojrzeć na niego z góry.
-Kocham cię - wyszeptał, patrząc jej w oczy.
-Kocham cię - wyszeptał, patrząc jej w oczy.
- Ja ciebie też - uśmiechnęła się
do niego, szczęśliwa i znów pocałowała. Z miłością i czułością.
Jace przeszedł z nią do sypialni.
Nie była ani troszkę ciężka. Mógł ją tak trzymać całymi godzinami, byleby była
bliska niego.
-Kocham cię - powtórzył. -Kocham do szaleństwa - mruknął, wtulając nos w jej szyję.
-Kocham cię - powtórzył. -Kocham do szaleństwa - mruknął, wtulając nos w jej szyję.
- Jak to pięknie brzmi - cały czas
się uśmiechała. Przytuliła go do siebie i pogłaskała po karku.
Zaśmiał się cicho.
-Nigdy nie widziałem, żebyś się tyle uśmiechała - powiedział, kładąc ją na swoim łóżku.
-Nigdy nie widziałem, żebyś się tyle uśmiechała - powiedział, kładąc ją na swoim łóżku.
- No widzisz, ciesz się tą chwilą
- przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Jej łapki pogłaskały go po plecach, a
potem zawędrowały pod jego koszulkę.
-Będę się cieszyć każda chwilą z
tobą - zamruczał, kładąc się na niej, a jakże. Uwielbiał, gdy była tak blisko.
Muskał wargami jej szyję i obojczyk.
A ona palcami głaskała go po
plecach i kręgosłupie. Uwielbiała tego człowieka.
-Masz ochotę? - zapytał, trącając
nosem jej nos.
- Na ciebie zawsze - ugryzła go
lekko w ucho.
Uśmiechnął się i zaczął zsuwać z
niej sweterek.
-Chcę być blisko ciebie - zamruczał. Potrzebował tego. Wciąż gdzieś w środku czuł lekki niepokój. A jeśli Silver się rozmyśli? Chciał być z nią jednością, poznać jej myśli, poczuć, jak ich serca biją wspólnym rytmem.
-Chcę być blisko ciebie - zamruczał. Potrzebował tego. Wciąż gdzieś w środku czuł lekki niepokój. A jeśli Silver się rozmyśli? Chciał być z nią jednością, poznać jej myśli, poczuć, jak ich serca biją wspólnym rytmem.
Odpowiedziała mu uśmiechem, a
potem znów pocałowała. Uwielbiała go całować, uwielbiała się do niego
przytulać. No cóż, kochała go.
W końcu rozebrał ją całą i całą
obsypał pocałunkami. Chciałby oznaczyć jej ciało jako swoje, ale cóż, wystarczy
mu świadomość, że oni oboje o tym wiedzą.
Silver pogłaskała go po włosach, a
potem zdjęła z niego powoli koszulkę.
-Chyba powinienem sie wykapać.
Jestem cały spocony - powiedział przepraszającym tonem.
- Zamknij się - pocałowała go, a
potem ugryzła go w dolną wargę. Jej dłonie zabrały się za ściąganie jego
spodni.
Och, wróciła jego dawna Silver.
Nie przeszkadzało mu, że na niego warczała. Uniósł biodra,. by mogła mu ściągnąć
spodnie, a następnie sam je wykopał z łóżka.
Silver przyciągnęła go z powrotem
do siebie i mocno wpiła się w jego usta. Uniosła lekko klatkę piersiową, aby
otrzeć się o niego piersiami.
Jace jęknął gardłowo, jedną dłonią
głaszcząc jej piersi. Ocierał się o nią lekko, a jego usta zawładnęły jej
ustami.
-Jesteś moja - szepnął z zachwytem.
-Jesteś moja - szepnął z zachwytem.
Silver uśmiechnęła się na te
słowa. Przyciągnęła go do siebie, a nogami oplotła go w pasie.
Ale Jace przewrócił się na plecy,
a ją posadził na sobie. Jeszcze z nikim nigdy sie tak nie kochał. Chciał, żeby
Silver była pierwsza i ostatnia, której się oddał.
Twardą męskością otarł się o jej pupę.
-A ja jestem twój, tak jak ty moja - powiedział, kładąc ręce za głową. Należał do niej.
Twardą męskością otarł się o jej pupę.
-A ja jestem twój, tak jak ty moja - powiedział, kładąc ręce za głową. Należał do niej.
- Właśnie - zgodziła się z nim i przytuliła
do niego. Jednocześnie całowała go powoli, ale zmysłowo w szyję. Zakręciła
biodrami, troszkę się obniżając. Jęknęła cicho, czując go blisko siebie.
Jace nie wykonywał żadnych ruchów,
oddychał tylko szybko. Zawsze był panem sytuacji, wolał być do góry, mieć
kontrolę. Ale ufał Silver. W końcu jednak uniósł rękę i przeczesał jej włosy,
aż opadły na ramiona i plecy j e g o kobiety.
Wkrótce Silver wzięła w dłoń jego
męskość i nakierowała na siebie. Wcześniej tylko szybciutko nałożyła na niego
prezerwatywę. Potem w końcu zagłębiła go w sobie powoli, a potem zaczęła
poruszać biodrami. Pochyliła się nad Jace'em i pocałowała go mocno.
Odwzajemnił pocałunek, unosząc się
na łokciach, by było jej łatwiej. Podobało mu się to, że Silver przejęła
inicjatywę. Pojękiwał cichutko, patrząc jej w oczy z oddaniem/
Silver znów pocałowała go w
policzek, który uderzyła rano. Jak mogła go uderzyć?!
Zaczął cicho pojękiwać mu do ucha, aż w końcu podrapała go lekko po ramieniu.
Zaczął cicho pojękiwać mu do ucha, aż w końcu podrapała go lekko po ramieniu.
Zasłużył sobie, bo powiedział jej
okrutne rzeczy, których potem żałował.
-Jest okej - zapewnił ją, oddychajac szybko. Opadł na materac i przesunął dłońmi od jej bioder, az po piersi, które ujął i zaczął lekko pieścić.
-Jest okej - zapewnił ją, oddychajac szybko. Opadł na materac i przesunął dłońmi od jej bioder, az po piersi, które ujął i zaczął lekko pieścić.
Silver ogarnęła włosy ruchem
głowy. Oparła się dłońmi o jego tors (który oczywiście podrapała). Jęknęła
głośniej, kiedy jej biodra zaczęły poruszać sie szybciej. Było jej gorąco i
bardzo przyjemnie.
Jemu również było dobrze. Zaczął
lekko od dołu poruszać biodrami, przyspieszając troszkę rytm. Pozwalał sie
drapać, uwielbiał to. Czuć jak jej paznokcie orają jego skórę, jak jego kobieta
drzy i jęczy.
Silver odchyliła głowę do tyłu i
zamknęła oczy. Teraz nie krępowała się jęczeć. Było głośno. A jak sąsiedzi
słyszą... proszę bardzo.
Cholera. Jace zacisnął zęby, by
nie dojść. Ta uległość, jaką czuł względem Silver, gdy go ujeżdżała, była
przytłaczająca. Zaczął biodrami wbijać się w nią od spodu.
Teraz mógł poczuć, jak paznokcie
Silver wbijają się w jego skórę bardziej.
Nagle pochyliła się nad nim i namiętnie go pocałowała.
Nagle pochyliła się nad nim i namiętnie go pocałowała.
Odwzajemnił pocałunek, poruszając
się w niej leniwie.
Ona nie pozwoliła mu być leniwym. Zakręciła
biodrami, a potem znów poruszała się w górę i w dół.
I tak parę uderzeń i jęków później, zaszczytowała. Głośno, z jego imieniem na ustach.
I tak parę uderzeń i jęków później, zaszczytowała. Głośno, z jego imieniem na ustach.
Jace również doszedł, bez
wykrzykiwania imion, ale mocno wpił jej palce w uda, chcąc ją przytrzymać, gdy
jego przeszywał skurcz. Jutro pewnie będzie miała siniaki, ale teraz o tym nie
myślał. Wpatrywał się w nią zamglonym wzrokiem.
A tam, kit z siniakami! Nikt się
nie będzie nimi przejmował.
Silver pogłaskała go po karku, przeczesując jego blond włosy palcami. Pocałowała go czule w usta.
- Kocham cię.
Silver pogłaskała go po karku, przeczesując jego blond włosy palcami. Pocałowała go czule w usta.
- Kocham cię.
-Ja ciebie też. Zwłaszcza, jak tak
leżysz - zaśmiał się, głaszcząc ją po plecach powolnym gestem. Leżała na nim.
Pozwolił się zdominować i po raz pierwszy nie czuł lęku, że to ktoś kontroluje
jego. Co niestety przypomniało mu o paru rzeczach, które Silver musi wiedzieć..
O nim. -Wiesz, w filmach zawsze rzucają się na siebie, gdy się godzą. A
ja wolę to nasze godzenie się - westchnął. Nie chciał, by Silver wiedziała o
jego przeszłości, ale z drugiej strony...
- Nasze? - sięgnęłą po kołdrę, bo
się zimno zaczynało robić.
Nim pozwolił się jej otulić
kołdra, wyskoczył z łóżka, by wyrzucić gumkę i przynieść więcej poduszek.
-Mhm. Że wpierw rozmawiamy, a potem dopieramy sie do siebie dojrzale, a nie jak nastolatki w aucie - powiedział, wsuwając się pod kołdrę. Założył czyste bokserki, a jej podał jeden ze swoich t-shirtów. -Swoją drogą, musimy porozmawiać, Silver.
-Mhm. Że wpierw rozmawiamy, a potem dopieramy sie do siebie dojrzale, a nie jak nastolatki w aucie - powiedział, wsuwając się pod kołdrę. Założył czyste bokserki, a jej podał jeden ze swoich t-shirtów. -Swoją drogą, musimy porozmawiać, Silver.
Założyła go z wielką chęcią. A
potem przytuliła się do Jace'a mocno.
- Poczekaj - sięgnęła po swój telefon i napisała tacie esemesa, że nie będzie jej na noc w domu. - O czym chcesz rozmawiać?
- Poczekaj - sięgnęła po swój telefon i napisała tacie esemesa, że nie będzie jej na noc w domu. - O czym chcesz rozmawiać?
-O nas. Żeby nie było niedomówień
- myśli mu uciekały, jak widział ją w swoich ciuchach.
"Brawo, córeczko. Pozdrów tego szczęściarza!" odpisał Henry.
"Brawo, córeczko. Pozdrów tego szczęściarza!" odpisał Henry.
- Masz pozdrowienia od mojego
taty. A teraz kontynuuj.
-Chodzi o to, kim byłem - zaczął.
-Mój ojciec zabił moją mamę, gdy miałem 2 lata. Był alkoholikiem, sadystą. Większość
blizn, jakie mam, zostawił on - opowiadał.
Silver zamrugała szybko oczami i
spojrzała odruchowo na jego blizny. Więc to nie od wampirów...
-Kradłem. W sklepach, portfele..
Gdy nie miałem pieniędzy, jadłem to, co znalazłem w śmietniku.
Dziewczyna patrzyła na niego
uważnie, z troską. Głaskała go spokojnie po karku i ramieniu.
Pogłaskał ją czule po policzku,
ale po chwili cofnął rękę.
-Ojciec używał różnych rzeczy do bicia. Najbardziej lubił kabel od radia - skrzywił się. -Mógł nim też lekko podduszać. Mówił, że jestem nikim, że lepiej by było, gdybym zdechł. Parę razy byłem bliski - przyznał. -Dwa razy prawie mnie udusił, a kilka razy zatrułem się tym, co zjadłem ze śmieci. Wtedy nie wiedziałem, że krew Nefilim mnie ratuje.
-Ojciec używał różnych rzeczy do bicia. Najbardziej lubił kabel od radia - skrzywił się. -Mógł nim też lekko podduszać. Mówił, że jestem nikim, że lepiej by było, gdybym zdechł. Parę razy byłem bliski - przyznał. -Dwa razy prawie mnie udusił, a kilka razy zatrułem się tym, co zjadłem ze śmieci. Wtedy nie wiedziałem, że krew Nefilim mnie ratuje.
- Dlaczego nie szukałeś pomocy? -
zapytała nagle. Niepewnie dotknęła jego szyi opuszkami palców. Nawet sobie nie
wyobrażała, jak się wtedy czuł Jace.
-Ojciec wtłukł mi do głowy, że
zrobi ze mną to samo, co zrobił z moją mamą, jeśli komuś o tym opowiem. Lubił dominować.
Zabił moją mamę gdy - na chwil ę urwał, zamknął oczy, głęboko odetchnął - gdy
była w ciąży.
Silver spojrzała na niego
poważnie, z wielkim bólem w oczach.
- W ciąży...?
O Boże, Jace mógł mieć brata lub siostrę...? A tamten...
- W ciąży...?
O Boże, Jace mógł mieć brata lub siostrę...? A tamten...
-Tak. Powiedział mi to potem. Ze
niepotrzebny mu był kolejny darmozjad, jak ja i że kazał jej zrobić skrobankę,
ale ona nie posłuchała.
- Tak mi przykro, Jace - sama
miała łzy w oczach. Przytuliła go do siebie.
-Nie chciałem cię zasmucić,
skarbie - szepnął, obejmując ja i przytulając do siebie mocno. -Po prostu..
musisz wiedzieć, nim ktoś ci o tym doniesie. Kim jestem naprawdę.
- Dziękuję, że mi zaufałeś, Jace -
pocałowała go w czoło.
-Nie chcę budować związku z tobą -
tak, użył słowa "związek"! - na kłamstwach. Nie mam pieniędzy,
koneksji, znajomości, pleców, pozycji ani nazwiska, które coś znaczy. Mogę ci dać
tylko siebie - powiedział cicho.
- No i ty mi w zupełności
wystarczasz, kochanie - teraz pocałowała go w usta. - Kocham cię, a ty mnie. To
mi wystarcza.
-A czy twoi rodzice to
zaakceptują? Ulicznika z Londynu? Złodzieja, syna mordercy..?
- Oni nie mają nic do tego.
-Mają. To twoi rodzice, Silver -
westchnął. -No i ta sprawa z byciem Łowcą. Wiesz, że teoretycznie nie wolno nam
się wiązać - wplótł palce w jej włosy. -Ale w praktyce możemy być w związkach,
pod warunkiem, ze druga osoba wie o ee.. konsekwencjach.
- Możemy nie rozmawiać już o
takich rzeczach?
-Oczywiście - zapewnił ją szybko.
-Opowiedz mi teraz ty coś o sobie. Dlaczego nie lubisz, gdy ktoś dotyka twoich
stóp? - wypalił, wspominając ich pierwszy raz
- No bo nie lubię. Takie głupie
uczucie.
Zaśmiał się cicho.
-Oj bardzo głupie - przyznał.
-Oj bardzo głupie - przyznał.
- Oj tam, cicho bądź, blondasie -
spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.
-Taaak - pocałował ją w nos.
- Tańczyłam balet - powiedziała
nagle.
-Co? - aż uniósł głowę.
Wyobrażenie sobie Silver w tutu było niemożliwe.
- No tak. Taki taniec.
-Ty i balet? - powtórzył i znów
położył głowę. Cichutko chichotał. -O Boże. Naprawdę? Musiałaś wyglądać ślicznie
- zapewnił ją. -David też?
- Przestań się ze mnie śmiać -
pacnęła go. - O matko, David tańczył wszystko, co się tylko dało. W sumie, robi
to do dzisiaj. No wiesz, szkoła artystyczna, Broadway i te sprawy.
-Tak. Ale David pewnie tak
seksownie nie wygląda.. - urwał, przypomniawszy sobie swój sen.
- Nie tobie to oceniać, skarbie -
ułożyła się wygodnie, wtuliła w ciepłe ciało obok siebie o zamknęła oczy. - Dobranoc.
-Śpij dobrze, kochanie - pocałował
ja w czoło.
I zasnął, chociaż myślał, ze z radości nie będzie mógł.
I zasnął, chociaż myślał, ze z radości nie będzie mógł.
Biedny, a jednocześnie szczęsliwy Jace xd Kocham go dręczyć :3
OdpowiedzUsuńUroczo, ach i och. :D Pogodzili się i to jest najważniejsze. <3
OdpowiedzUsuńU mnie pojawi się news dopiero w przyszłym tygodniu, trzeba nadgonić oceny.
Weny życzę :*
Powodzenia w nadrabianiu :)
UsuńPS. Ja też nienawidzę, gdy się kłócą :(