sobota, 2 listopada 2013

Rozdział Specjalny: Halloween!

W Nowym Jorku na Halloween odbywało się dużo imprez. Dużo osób zdecydowało się iść do nowo otwartego. Tak bez powodu. Muzykę było słuchać już dwie ulice wcześniej. Widocznie wszyscy dobrze się bawili. Ciekawe czy barmani mieli też ręce pełne roboty...
-Serio? Może jednak wrócimy do domu i zabawimy się tylko we dwoje – powiedział Jace do Silver. Czuł się troszkę idiotycznie w stroju wampira; miał długą pelerynę, białą koszulę, na szyi ślady ugryzienia. –Albo przejdziemy się po domach i wydębimy cukierki. Darmowe cukierki.
- Jak chcesz, to idź. Ale zaszliśmy już tak daleko, że JA się nie wracam.
Skóra Silver była zielona, jej włosy były uniesione (z lekkimi, białymi pasemkami). Miała na sobie białą, którą sukienkę i buty na obcasie. Czarne. Dzisiaj robiła za panią Frankenstein.
Przewrócił oczami. Dobra, niech jej będzie. Miał dzisiaj i tak wolne, bo dyżur wziął Evan. Pewnie i tak będzie siedział na telefonie i smsmsował z nieznajomą, w której zakochał się przez Internet. Jace miał wrażenie, że jego przyjaciel wycofuje się w życia towarzyskiego, nawet w takim dniu, jak Halloween.
Weszli więc do klubu. Zostawili w szatni kurtki, a potem ruszyli w głąb klubu. Czyli schodkami na poziom minusowy. Silver od razu zaczęła kręcić biodrami, a jej ręce nieco się uniosły i również wbijały się w rytm muzyki.
-Znajdę nam miejsca do siedzenia – szepnął jej do ucha i zaczął szukać wolnej loży. Było ciężko, ale w końcu zauważył Navi’ego i Rayne’a. Obaj wyglądali, jakby byli z innej bajki; starszy rudzielec był ubrany na czarno i miał rogi, młodszy miał na sobie strój Deana Winchestera.
-Gin, podły wampirze!
-Najpierw zabij Crowley’a, siedzi obok ciebie – prychnął Jace. –Dosiadamy się do was z Silver, jakby co.
-Spoko. My też czekamy na nasze damy.
Silver znalazła w oddali Emmę, przebraną...
- Czarna skóra... Ale bez kocich uszu, więc Kobieta Kot odpada... Hm...
- Jestem Czarnym Kanarkiem - zaśmiała się Emma. - Lepiej nie podskakuj.
- Nie mam zamiaru. Tańczymy! - Silver złapała ją za rękę i przyciągnęła do siebie. Tańczyły teraz razem, uważając, żeby fryzura Silver się za szybko nie rozwaliła.
Po chwili dołączyła do nich Yumi, odziana w bardzo seksowny strój z czarnej skóry, który kończył się w połowie jej ud, a u góry odsłaniał górę piersi. No, jeszcze troszkę i można by było go uznać za nieprzyzwoity. Do tego miała ogonek i Różki. Dzisiejszej nocy była sukubem. Demonem, który uwodzi mężczyzn.
- Łaał, Yumi, nie za odważnie? - Emma spojrzała na nią i uśmiechnęła. - Biedny Sky.
-Yolo – odparła ze śmiechem Yumi. –Niby czemu biedny? Nawet go tu nie ma.
- Jak to nie ma? Skąd wiesz, może kryje się tu gdzieś za jakaś maską...
-Dzisiaj pełnia, może być ze stadem. A właśnie, ta pielęgniarka, co tańczy z diabłem, to Ayu. Mówiłam wam, że spotyka się z bratem Navi’ego?
- Nie mówiłaś. Dlaczego nie mówiłaś? - zainteresowała się Emma. - Jak mogłaś nie mówić - spojrzała na najstarszego z rudzielców. - Wygląda seksi.
-Bo sama dowiedziałam się wczoraj, jak on do nas przyszedł. Gdybyście widzieli minę Mathiasa – zaśmiała się.
- Musiał być nieźle wkurzony.
Silver nie słuchała, tylko patrzyła na Jace'a i tańczyła DLA NIEGO.
If you know what i mean.
-Przysięgam, ze poszła mu para z uszu.
Jace też ją obserwował, mrużąc oczy. W końcu dołączył do nich na parkiecie.
-Witam, drogie panie.
- Tańczysz? - zapytała Silver, zarzucając mu ręce na szyję.
-Na tyle, na ile umiem – bąknął.
- Cieszę się - uśmiechnęła się lekko i pocałowała go.
- Czy sukuby śpią? - zagadnął Sky, pojawiając się przy Yumi,
Miał "spaloną twarz", czapeczkę, jakieś łachy i rękawiczki ze szponami. Dzisiaj był Freddie'm Krugerem.
Yumi, jak go zobaczyła, to wrzasnęła cicho i zaraz zasłoniła usta dłońmi.
-Wystraszyłeś mnie!
- O, więc Halloween spełniło swój obowiązek. Godziny siedzenia przy youtube się opłaciło. Soł, zatańczysz z potępionym? - wyciągnął do niej łapkę, pochylając się lekko.
-Do zobaczenia w loży – puściła dziewczynom oczko i przytuliła się do Sky’a.
Tymczasem Navi podszedł do Emmy.
-Na następny raz może ubierzemy coś, co do siebie pasuje, co? – zagadnął, kładąc dłonie na jej biodrach. –Wyglądasz seksownie – dodał, prosto do jej ucha.
- Po co? Dobrze wyglądamy, Deanie Winchesterze - zaśmiała się i pocałowała go. - Wyglądasz lepiej niż oryginał.
-Jensen Ackles nie jest rudy. Dzięki Bogu – zachichotał.
- Cicho - zakręciła bioderkami.
-Kanarek, a zagrywasz jak Kot – uśmiechnął się i tańczył z nią.

-Rozpusta – powiedział Mat, przebrany za wilkołaka, pomagając Victorii ściągnąć płaszczyk.
- O co chodzi? Nadal dręczy cię chłopak twojej siostry? 
Czarna peruka z grzywką, złota sukienka i złote dodatki. Victoria była królową Egiptu.
-To też – burknął. –Ze Sky’em nie miałem problemu, bo go znam. Bo jest Alfą. Ale on… jest obcy – prychał, niczym pies po wyjściu z wody.
- Jest bratem Navi'ego. Wygląda na odpowiedzialnego, Mat. Chodźmy, wilkołaku - złapała go pod ramię.
-Tak, bo Navi to szczyt odpowiedzialności – mruknął pod nosem, ale poszedł za panią swojego serca.
- Ale ja nie mówiłam o Navi'm, tylko o Rayne'ie.
-Jest prawnikiem, czaisz? Prawnik. Po Harvardzie.
- Łeee, no widzisz. Nie dość, że ciacho, to jeszcze prawnik.
Mathias przyciągnął ją mocno do siebie, kładac dłonie poniżej jej pasa, tak, by opuszkami dotykać góry jej pośladków.
-Uważasz, że on to ciacho? – warknął, z nutką seksownej zazdrości.
- No tak. Widziałeś te jego zielone oczy?
Och, no, była przebrana za Kleopatrę, a ona nie zawsze byłą dobra. Wiedziała, że Mat będzie zazdrosny. A ona uwielbiała, jak taki był. Robił się wtedy taki zaborczy.
-Masz.Patrzeć.W.Moje.Oczy – wymamrotał, przyciskając Victorię mocno do siebie.
- Patrzę. Ale widziałeś jego? - pogłaskała go po karku, unosząc głowę wyżej.
-Nie jest w moim typie. Nie lubię rudzielców – oznajmił, ściskając mocniej jej posladki i całując dziewczynę zachłannie. Jego, należała do niego. Nie będzie Myślec o żadnym innym facecie, on na to nie pozwoli.
Odwzajemniła pocałunek, uśmiechając się lekko. 
- Kocham cię - szepnęła.
-Wreszcie mówisz z sensem – odparł i pocałował ją krótko. –Ja ciebie też.
- Chodź, wilczku. Przywitajmy się z innymi.
            No i poszli.
            Tymczasem Yumi wtuliła się pupą w Sky’a. Zakręciła leniwie biodrami, ocierając się o niego. Lubiła to robić. Doprowadzać go do szału. Oj, tam, on też to lubił. Położył dłonie na jej udach i przesunął nimi do środka i w górę.
Jęknęła cicho, odwracając ku niemu głowę.
-Kto tu kogo uwodzi, panie Kruger?  -szepnęła, naciskając na niego mocniej.
- Kto powiedział, że Kruger nie może? - capnął ją ustami w szyję.
-Może? – chwyciła go nie tylko za słówko. Jej dłoń zawędrowała tam, gdzie Sky lubił, żeby była. –Toaleta, Alfo? A może twoje auto? Daj się uwieść sukubowi – ugryzła go lekko w dolną wargę.
- Dla takiej demonicy warto umrzeć. Auto - zarządził, chwytając ją za rękę i prowadząc do wyjścia.
Szła za nim, uśmiechając się pod nosem. Oczywiście, wszyscy wiedzieli, gdzie oni idą. Wszyscy, prócz Mathiasa, który był zbyt zajęty, dzieląc swoją uwagę między Victorię i pilnowanie Ayu.
Yumi, w wozie, pchnęła Sky’a na tylne siedzenie, a sama weszła na niego i zamknęła drzwi.
-Zawsze parkujesz  takich ciemnych miejscach…
- No a co. Nikt nas przynajmniej nie widzi - położył dłonie na jej udach, a potem przesunął je wyżej na jej biodrach. Uniósł się lekko i pocałował ją namiętnie. Jebać makijaż Krugera!
Yumi zachichotała i pocałowała go w szyję, a potem w miejsce za uchem.
-Troszkę mi zimno, Sky – poskarżyła się. 
- Zaraz przestanie - pocałował ją w usta. Jego dłonie powędrowały po jej brzuchu w górę, zatrzymując się na piersiach. Pocałował ją w szyję, robiąc przy tym mocną malinkę. Zsunął z niej sukienkę.
Co tu ukrywać, dużo do zsuwania nie było. Yumi przytuliła się do niego mocno i zaczeła rozpinać jego koszulę. Sky przeniósł się z ustami na jej piersi. Jedną dłonią pogłaskał ją po udzie, a potem zaczął palcami pieścić jej kobiecość. Na razie przez majtki.
            A potem kochali się, niespiesznie i czule, na tylnym siedzeniu jego auta.

            Jace przyniósł z baru tacę z napojami dla całego stolika. Zręcznie lawirował pomiędzy ludźmi (jeszcze w Londynie dorabiał jako kelner). W końcu postawił szklanki na blacie.
-Do wyboru do koloru.
Silver wzięła zielony, a potem uniosła go. 
- No, to za co wypijemy? 
-Za tę jedyną noc w roku, kiedy zobaczenie czarodzieja nikogo nie wprawia w szok – zaproponował James, ubrany w mundurek rodem z Hogwartu.
- Zapomniałeś o piorunie na czole - zauważyła Emma, uśmiechając się wesoło. - To za Halloween!
-Kochana, ja jestem piorunem w innym miejscu – puścił jej oczko.
- Nie wątpię.
Jace usiadł obok Silver i sięgnął po puszkę pepsi.
-Piorun, a to dobre – mruknął pod nosem, a Navi się uśmiechnął.
Silver oparła się o niego i pocałowała w szyję.
-Heej, ty jesteś panią Frankenstein, a nie wampirem – pocałował ją w czubek głowy.
- A kto ci powiedział, że pani Frankenstein nie gryzie?
-Punkt dla ciebie.
-Oni są za słodcy – jęknął Navi.
- Że aż idzie rzygać tęczą - dodał David, naciągając maskę Jasona na głowię i pijąc whisky.
-Czepiacie się – odparł Jace, obejmując Silver.
Mathias przewrócił oczami.
-My tacy nie będziemy, co?
- Będziecie - zawyrokował David, patrząc na Jamesa. - Wszyscy będą.
__________________________
Hey! Jak widzicie, dzisiaj od nas dostajecie Pierwszy Rozdział Specjalny. Kolejne będą pojawiać się na podblogu (pojawi się wkrótce). Tam również zamieszczone zostaną Sceny Usunięte (czyli to, co napisałyśmy, ale z różnych powodów nie trafiło na bloga). 
Co do rozdziałów specjalnych, mamy dla Was propozycje: to Wy wybieracie, kto odegra w nich główną rolę :) Czekamy na propozycje ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz