Amelia
siedziała za ladą w barze babci i rozwiązywała krzyżówki. Nie było o tej
godzinie takiego ruchu, więc miała czas. Poza tym, zaraz i tak zamykali. Co
jakiś czas spoglądała na Aziego i wzdychała. Matko kochana, jaki on był
przecudowny! Taki zabawny i przystojny. Może nie ogarniał do końca ludzkiego
świata, ale to było w nim takie słodkie! Znaczy denerwujące, ale nadal urocze.
Właściwie nigdy go o coś nie pytała. Mogłaby to zrobić przecież.
- Aziiii - zaczęła, obracając długopis między palcami.
- Aziiii - zaczęła, obracając długopis między palcami.
-Prosiłem, żebyś tak do mnie nie mówiła – oznajmił,
podchodząc do niej. Miał na sobie czarne spodnie, białą koszulę i czarny
krawat. Na biodrach miał zawiązany taki kelnerski fartuszek z kieszenią, w
której miał notes i długopis. –Co mogę dla ciebie zrobić, Amelio?
- Tak,
tak, Azi. Słuchaj. Ty tam w Niebie nie masz swojej Anielicy, prawda?
-Nie. Walczyłem na wojnie, więc moją ostatnią kochankę
odprawiłem. A co?
- Nie,
nic. A podoba ci się jakaś dziewczyna? Albo Anielica? No wiesz, o co chodzi.
Azrael przyjrzał się jej badawczo.
-Nie. Jeśli chodzi ci o to, że wybiorę związek ponad twoje
bezpieczeństwo, to nie musisz się martwić. Dopóki się tobą opiekuję, nikogo w
moim życiu nie będzie. Poza tym – wzruszył lekko ramionami – wytrzymałem bez
seksu 200 lat w wymiarze demonów, to dam radę i kolejne kilkanaście.
Nie, żeby nie miał ochoty. Ostatnio coraz częściej zdarzało
mu się pożądliwie patrzeć na Amelię. Uwielbiał linię jej szyi, proste plecy,
wąskie biodra i zgrabną pupę, która prosiła się o pieszczoty.
- Nie,
nie o to mi chodziło. No ale w sumie racja, nie możesz na nikogo spojrzeć, bo
udajemy związek - westchnęła. - No nic, zaraz zamykamy - spojrzała na zegar na
ścianie.
-Pójdę się przebrać, jeśli pozwolisz – lekko skinął jej
głową.
- Jasne -
odprowadziła go wzrokiem, wyginając się na krzesełku, żeby patrzeć na jego tyły
jak najdłużej.
W końcu
wyszli i doszli do domu. Jako że ojciec Amelii wyjechał, byli sami. Azrael
sięgnął po telefon.
-Jesteś głodna? – zapytał.
- Trochę
- położyła sobie dłoń na brzuchu. - Pójdę pod prysznic jakby co.
W łazience cały czas zastanawiała sie, co by tu zrobić, żeby zwrócić na siebie jego uwagę.
W łazience cały czas zastanawiała sie, co by tu zrobić, żeby zwrócić na siebie jego uwagę.
Azrael po pizzę musiał dzwonić dwa razy, bo nie mógł się
skupić. Wyobrażał sobie mokrą Amelię pod prysznicem. Krople wody spływające po
jej jasnej skórze, łączące się w mały strumyk na jej udzie.. Zacisnął zęby i
starał się zapanować nad swoim ciałem.
Amelia
wpadła na pewien pomysł. Zamiast ubrać się w swoją piżamę, założyła jedną z
koszulek Aziego. Ot tak. Może to go jakoś zainteresuje, czy coś.
- Wybacz, ale wszystko, co moje, jest w praniu. Nie obrazisz się?
- Wybacz, ale wszystko, co moje, jest w praniu. Nie obrazisz się?
-Oczywiście, że nie – odparł, siląc się na uśmiech. Cieszył
się, że ma długi t-shirt, bo zasłonił jego erekcję. Ludzkie ciało było takie
problematyczne!
- Super.
Co zamówiłeś? - poszła do kuchni po jakieś picie.
-Dwie duże. Twoją ulubioną i moją ulubioną – powiedział,
siadając na kanapie. –Obejrzymy skrzynkę z trubadurami? Znaczy się ten, no,
telewizor?
- Jasne -
usiadła obok niego, pokazując nogi. No co. Włączyła telewizor i spojrzała na
niego. Piękny.
Azrael bezwiednie dotknął jej łydki i przesunął dłonią lekko
w stronę kolana.
-Zmarzniesz – szepnął.
- Jak
będzie mi zimno, to się do ciebie przytulę. Pozwolisz, prawda?
-Oczywiście – odparł wprost. –Wiesz, że jestem tu, by ci
służyć, prorokini.
Rozparł się wygodniej na kanapie, szukając takiej pozycji, w
której dżinsy troszkę mu się poluzują w strategicznym miejscu, bo bolało. Nie
mógł się nawet masturbować; anioły miały zakaz.
Amelia
przytuliła się do niego mocno. Ułożyła się tak, żeby w razie czego, móc po
prostu lekko się ruszyć i dotknąc go tu i tam.
Azrael lekko otoczył ją ramieniem.
-Co to horror? – zapytał, patrząc na ekran.
- Taki
gatunek filmu, który ma na celu przestraszyć widza.
-To może być?
Pomyślal, że jeśli Amelia się wystraszy, on, niczym rycerz
na białym koniu, będzie tutaj, by ją „pocieszać”. Może otrze się o niego
jeszcze troszkę. Co prawda, nie ulży mu to w cierpieniu, ale zawsze to coś.
- Tak,
tak.
Kto by się filmem przejmował.
- Aziiiiii.
Kto by się filmem przejmował.
- Aziiiiii.
-Tak?
- A
podobam ci się?
-Co to za pytanie?
- Jak
każde inne no. Okej, nie mów może lepiej.
-Jesteś piękną kobietą – odparł szczerze.
- Ale czy
podobam się tobie - spojrzała na niego nieśmiało.
-Tak. Nie ma mężczyzny, któremu byś się nie podobała – te
pytania go zaskoczyły.
- Czyli
jakbym cię pocałowała, to byłoby okej?
-Chcesz pocałunku? – zapytał zaskoczony. –Ze mną?
- Nooo...
a czemu nie?
-Bo jestem twoim opiekunem, nie musisz się czuć zobowiązana
do tego, żeby mnie w jakimś stopniu wynagradzać – pogłaskał ją po policzku. O
tak, marzył o pocałunku. Może dlatego sam, z własnej inicjatywy, lekko musnął
wargami jej usta. Och, nie
chciała już mu nic mówić. Odwzajemniła pocałunek, troszkę mocniej.
Azrael przesunął dłonią po jej talii, a drugą dotknął jej
biodra. Mm. Podobał mu się smak ust Amelii. Ona sama również cudownie
pachniała. Red połozyła dłoń
na jego mostku, a potem przesunęła nią wyżej, na jego ramię. Po chwili uniosła
się i usiadła okrakiem na jego kolanach.
-Amelio – jęknął, gdy jej pupa dotknęła wybrzuszenia w jego
spodniach.
- Za
daleko się posunęłam?
-Nie. Teraz będzie dobrze – przesunął ją lekko, by całkiem
„siedziała” na nim. Jęknął, lekko poruszając pod nią biodrami, by się otrzeć.
Westchnęła
cicho, przytulając się do niego, obejmując za szyję. Znów go pocałowała. No
cóż, pod koszulka nic nie miała.
Azrael odwzajemnił pocałunek, podwijając jej koszulkę i
dotykając jej nagich pośladków.
-Nie masz bielizny? – szepnął, zaskoczony.
- Nigdy
do spania.
Przeszły ją przyjemne dreszcze podniecenia, kiedy jej tak dotykał. Bardzo jej się to podobało.
Przeszły ją przyjemne dreszcze podniecenia, kiedy jej tak dotykał. Bardzo jej się to podobało.
-Chcesz iść spać? – zapytał, zaskoczony.
-
Nieważne - pocałowała go, jedną rękę podnosząc jego koszulkę.
Uniósł się, by mogła go rozebrać. Chrzanić zdrowy rozsądek;
Azrael nie myślał teraz trzeźwo. Nie mógł, kiedy jej pośladki pocierały jego
erekcję. Red pocałowała go w
szyję i ramię. Palcami powoli sunęła po jego torsie.
-Może powinniśmy się przenieść gdzieś indziej? Do łóżka?
- Chodźmy
- wstała i złapała go za rękę. potem pociągnęła do swojego pokoju.
W jej pokoju zamknął drzwi (odruchowo, i tak byli sami) i
pociągnął Amelię na łóżko. Zaczął pospiesznie rozpinać swoje spodnie.
-
Poczekaj - Amelia przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Sama zabrała się za
rozpinanie mu spodni. Powoli, bez pośpiechu.
Azrael obserwował ją, zafascynowany. Regulamin anielski nie
mówił nic o relacjach pomiędzy nimi. Dopóki ją chronił, mogli robić, na co
tylko mieli ochotę.
Amelia
pogłaskała go po ramionach i torsie. Podwinęła koszulkę na sobie nieco wyżej.
Azrael, zachęcony tym gestem, wsunął dłonie pod koszulkę i
nakrył nimi jej piersi. Zaczął je lekko ściskać i pieścić, kciukiem pocierając
stwardniałe sutki. Dziewczyna
jęknęła cicho. Uniosła się i zdjęła koszulkę całkiem z siebie.
Przez chwilę patrzył jej w oczy, a potem jeden kciuk ustąpił
miejsca jego rozpalonym i wilgotnym ustom. Wciągnął go lekko pomiędzy wargi i
zaczął ssać. Amelia
westchnęła cicho. Pogłaskała go po karku.
-Lubisz to?
- Yyyy...
-Nie wiem, gdzie lubisz być dotykana – szepnął, całując ją
po szyi i brodzie. –Tu? – wsunął dłoń pomiędzy jej uda. Kiedy poczuł, ze jest
wilgotna i rozpalona, przeszył go przyjemny dreszcz.
- Nie
wiem. Nigdy tego nie robiłam - jęknęła, kiedy poczuła jego dłoń na swoim
kroczu. Odruchowo zacisnęła uda.
-Jesteś dziewicą? – wyszeptał zaskoczony. Przyjemnie
zaskoczony.
- No tak.
Przewrócił się tak, by to ona leżała pod nim.
-Planowałaś mi powiedzieć? – szepnął, muskając wargami jej
szyję. Zwolnił, chociaż w bokserkach miał rewolucję. Bał się, że wyrządzi jej
krzywdę.
- Nie
wiem, nie zastanawiałam się nad tym.
Azrael westchnął cicho.
-Mogłem ci zrobić krzywdę – wyznał, lekko skubiąc zębami jej
nagie ramię i obojczyk. –Chcesz, żebym przerwał? – zapytał z żalem – Czy
chcesz, żebym był twoim pierwszym?
I najlepiej ostatnim.
- Nie
przerywaj i kontynuuj - poprosiła i pocałowała go. - Chcę tego. Chcę ciebie.
Azrael odpowiedział jej pocałunkiem; słodkim, leniwym, ale
diabelnie seksownym. Bo może nie ogarniam współczesnego świata, ale seks,
bliskość to było coś, co znał dłużej niż jakikolwiek inny człowiek. Zadba o to,
by dla Amelii ta noc była czymś pięknym. Nie przerywając pocałunku sprawił, że
światło zgasło, ale w pokoju zapłonęły wszystkie świece.
-Kwiaty to banał, ale jeśli je chcesz.. – szepnął jej do
ucha.
Amelia
uśmiechnęła się.
- Nie wiedziałam, że jesteś taki romantyczny.
- Nie wiedziałam, że jesteś taki romantyczny.
-Taki wieczór kobieta powinna dobrze wspominać – odparł,
ponownie wsuwając dłoń pomiędzy jej uda. Zaczął ją powoli pieścić, ostrożnie
wsuwając w nią palec. Zacisnęła
palce na jego ramieniu. Jej twarz płonęła, była cała czerwona.
-Szz – pocałował ją w brzuszek, delikatnie ssąc miejsce obok
pępka. –Spokojnie, Amelio. Słyszę cię tylko ja – uspokoił ją łagodnym głosem.
Jednocześnie jego palec zaczął się poruszać troszkę szybciej.
Amelia
jęknęła troszkę głośniej. Spojrzała na niego z lekko zamglonymi oczami.
Anioł ostrożnie, z namaszczeniem wręcz, rozchylił jej uda
i powoli pocałunkami zszedł od pępka,
aż do jej kobiecość. Niespiesznie dotknął jej łechtaczki czubkiem języka. Amelia jęknęła głośniej, zaciskając pięść na pościeli.
Uśmiechnął się, iście po męsku, a nie po anielsku. Zaczął
ssać to wrażliwe miejsce. Red
uniosła lekko klatkę piersiową, a parę chwil później doszła.
Azrael
objął ją i pozwolił, by przytuliła swój nos do jego szyi. Jego dłonie błądziły
po jej plecach, kojąc ją i przygotowując jednocześnie na kolejną rundę.
-Najlepsze przed nami – wymamrotał, podkładając jej pod
biodra poduszkę. Słyszał, że dzięki temu pierwszy raz jest łatwiejszy.
- Efekty
specjalne, powiadasz? - Amelia uśmiechnęła się.
-Chciałbym pokazać ci gwiazdy – odparł, zsuwając z siebie
bokserki.
- To
musimy wyjść na balkon albo dach - rozchyliła nogi.
-Metaforycznie, kochanie – uśmiechnął się lekko. Dłonią dwa
razy przesunął po swojej męskości, po czym ułożył się na Amelii. Oparł się na
łokciach, by jej nie zgnieść; mimo to, miał wrażenie, że jej drobne ciało
całkiem pod nim ginie. –Jestem za ciężki? – zamruczał, starając się jakoś ją
odciążyć.
- Nie,
jesteś idealny - pocałowała go lekko. Objęła go niepewnie.
Azrael pocałował ją namiętnie, jednocześnie męskością
ocierając się o jej podbrzusze. Nic na szybko, nie spieszył się. Odwzajemniła pocałunek, głaszcząc
go po plecach i karku.
Anioł nagle wyszeptał jej do ucha parę słów w nieznanym jej
języku.
- A tak
po mojemu? - uśmiechnęła się lekko.
-Małe zaklęcie. Żebyś nie czuła bólu – wyjaśnił.
- Co? A,
nie no, okej, dla mnie lepiej, dziękuję - pocałowała go.
Odwzajemnił pocałunek, po czym powoli na nią naparł,
wsuwając się w Amelię. Czuł, jak jej ciało próbuje go w sobie przyjąć. Na czole
i karku zaczęły zbierać mu się kropelki potu, gdyż musiał się hamować, by jej
nie skrzywdzić. Nie czuła
bólu, tylko przyjemność. Zastanawiała się więc, dlaczego Azi się hamuje, ale...
Położyła dłonie na jego łopatkach.
Po kilku minutach,
które dłużyły się nawet jemu, znalazł się w niej cały. Zaczął delikatnie
całować jej policzki, usta, nos. Nie poruszał się, czekając, aż jej ciało się
do niego dopasuje. Nie był mały, jeśli
oto chodzi, a nie chciałby, żeby jutro Amelia miała problemy z chodzeniem.
Amelia objęła go nogami w
pasie. Powoli przesunęła paznokciami po jego plecach.
Jęknął jej chrapliwie do ucha, kiedy dotknęła miejsca, które
łączyło jego ciało z niewidzialnymi skrzydłami. Aż przeszedł go dreszcz
rozkoszy. Zaczął się w niej powoli poruszać, patrząc Amelii prosto w oczy. Odwzajemniła spojrzenie, a potem
pocałowała go lekko. Pogłaskała go jeszcze raz po plecach, widząc jego reakcję
na te pieszczoty.
Uśmiechnął się, znów cicho pojękując jej do ucha.
-Jesteś cudowna – mruknął, obdarzając ją głośnym całusem w
policzek.
Amelia
odchyliła głowę do tyłu, pokazując mu swoją szyję.
Azrael dotknął ustami jej gardła i zrobił jej malinkę (nie
potrzebował do tego współczesnej wiedzy). Następnie taką samą zrobił jej za
uchem. Zaczął mocniej poruszać biodrami.
Amelia
wbiła lekko paznokcie w jego plecy i przesunęła nimi powoli.
Znów jęknął., Zaczynał się domyślać, że jego jęki musiały
sprawiać jej satysfakcję.
Oczywiście.
I wzajemnie. Amelia jęknęła znowu i znowu, kiedy Azi zaczął poruszać się
szybciej.
Nakrył jej usta swoimi, dusząc jej jęki i swoje własne.
Splótł język z jej językiem i zamruczał gardłowo. Czuł się tak cudownie, jak
jeszcze nigdy w całym swoim długim życiu. Amelia dawała mu coś, czego nigdy
wcześniej nie dostał: przy niej czuł, że ma swoje własne miejsce. W niej, przy
niej, dla niej.
Odwzajemniła
pocałunki. nie wiedziała, że one mogą być tak przyjemne. Jeszcze w dodatku
podczas seksu...Mocniej zacisnęła nogi na jego pasie, czując coraz większą
przyjemność.
Widząc jej rozchylone wargi, lekko opuchnięte od pocałunków,
w blasku świec, Azrael poczuł satysfakcję. Lekko zassał jej dolną wargę, a
potem znów ją pocałował. Jego ruchy bioder były teraz intensywne; wbijał się w
nią cały, tak głęboko, jak tylko mógł. Amelia mocno drapała go po plecach, nie bardzo to kontrolując.
Kiedy się nie całowali, z jej ust wydobywało się głośne jęki rozkoszy.
Nie przypuszczał, przez całe swoje życie, że kobieta może
brzmieć tak seksownie.
-Dojdź dla mnie, kochanie – szepnął jej do ucha, poruszając
się w niej gwałtownie, zdobywając ją coraz szybciej i mocniej.
Och, nie
musiał jej dwa razy prosić. Amelia doszła już po paru chwilach, mocno wbijając
paznokcie w jego skórę i przesuwając nimi.
On również doszedł, jęcząc głośno. Próbował stłumić ten
chrapliwy dźwięk ,wtulając twarz w jej ramię, podczas gdy biodrami poruszał
jeszcze szybko, wypełniając ją swoim nasieniem.
Amelia
dopiero po paru minutach rozluźniła uścisk swoich nóg i położyła je na łóżku.
Azrael nie ruszał się jeszcze przez kilka chwil. Oddychał
szybko, a jego serce biło bardzo szybko. Miał ochotę rozłożyć skrzydła, ale nie
było tu na nie miejsca. W końcu, bardzo ostrożnie, wysunął się z Amelii i opadł
na materac obok niej, patrząc w sufit. No.
Mógł spokojnie stwierdzić, że to był najlepszy seks w jego życiu.
Amelia
przewróciła się na bok, wcześniej zabierając poduszkę i odrzucając ją na bok,
bo była cała brudna. Red przytuliła się do Aziego mocno.
-Trzymam cię, spokojnie – zamruczał kojąco i pocałował ją w
czubek głowy, obejmując Amelię ramieniem.
- Wiem.
Jestem szczęśliwa, Azi. Naprawdę. A ty?
-Też – pocałował ją lekko. –Mam nadzieję, że gdy zaklęcie
przestanie działać, dalej będziesz szczęśliwa – dodał ciszej, troszkę
poważniej. Mógł przesadzić. Nie czuć bólu to jedno, ale jej ciało wciąż było
bardzo delikatne.
- Będę -
zapewniła go gorąco i pocałowała go. Mogła się do tego przyzwyczaić.
-Czy chcesz to kiedyś powtórzyć? – zapytał nagle, patrząc na
nią ze skupieniem. Delikatnie odgarnął jej włosy za ucho.
- No
raczej! Głupie pytania zadajesz.
Nie chciał psuć tego wieczoru rozmową o dzieciach,
konsekwencjach ich seksu, o zakazach, jakie obowiązywały anioły. Przytulił więc
tylko Amelię i lekko przesunął palcem nad jej ciałem; w ułamku sekundy oboje
byli czyści, pościel i poduszka również.
-
Łaaał... podoba mi się to - uśmiechnęła się Amelia. Zamknęła oczy. - Dobranoc,
skarbie.
-Dobranoc, Amelio – szepnął, głaszcząc ją po włosach.
On nie zmrużył oka tej nocy. Strzegł swojej ludzkiej
podopiecznej, przyjaciółki i.. kochanki.
Ooooomomomomomomom *JARA SIĘ JAK POCHODNIA*
OdpowiedzUsuńJakie to było piękne *q*