sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 43. I'm no Angel.

Amelia siedziała za ladą w barze babci i rozwiązywała krzyżówki. Nie było o tej godzinie takiego ruchu, więc miała czas. Poza tym, zaraz i tak zamykali. Co jakiś czas spoglądała na Aziego i wzdychała. Matko kochana, jaki on był przecudowny! Taki zabawny i przystojny. Może nie ogarniał do końca ludzkiego świata, ale to było w nim takie słodkie! Znaczy denerwujące, ale nadal urocze. Właściwie nigdy go o coś nie pytała. Mogłaby to zrobić przecież. 
- Aziiii - zaczęła, obracając długopis między palcami.
-Prosiłem, żebyś tak do mnie nie mówiła – oznajmił, podchodząc do niej. Miał na sobie czarne spodnie, białą koszulę i czarny krawat. Na biodrach miał zawiązany taki kelnerski fartuszek z kieszenią, w której miał notes i długopis. –Co mogę dla ciebie zrobić, Amelio?
- Tak, tak, Azi. Słuchaj. Ty tam w Niebie nie masz swojej Anielicy, prawda?
-Nie. Walczyłem na wojnie, więc moją ostatnią kochankę odprawiłem. A co?
- Nie, nic. A podoba ci się jakaś dziewczyna? Albo Anielica? No wiesz, o co chodzi.
Azrael przyjrzał się jej badawczo.
-Nie. Jeśli chodzi ci o to, że wybiorę związek ponad twoje bezpieczeństwo, to nie musisz się martwić. Dopóki się tobą opiekuję, nikogo w moim życiu nie będzie. Poza tym – wzruszył lekko ramionami – wytrzymałem bez seksu 200 lat w wymiarze demonów, to dam radę i kolejne kilkanaście.
Nie, żeby nie miał ochoty. Ostatnio coraz częściej zdarzało mu się pożądliwie patrzeć na Amelię. Uwielbiał linię jej szyi, proste plecy, wąskie biodra i zgrabną pupę, która prosiła się o pieszczoty.
- Nie, nie o to mi chodziło. No ale w sumie racja, nie możesz na nikogo spojrzeć, bo udajemy związek - westchnęła. - No nic, zaraz zamykamy - spojrzała na zegar na ścianie.
-Pójdę się przebrać, jeśli pozwolisz – lekko skinął jej głową.
- Jasne - odprowadziła go wzrokiem, wyginając się na krzesełku, żeby patrzeć na jego tyły jak najdłużej.
            W końcu wyszli i doszli do domu. Jako że ojciec Amelii wyjechał, byli sami. Azrael sięgnął po telefon.
-Jesteś głodna? – zapytał.
- Trochę - położyła sobie dłoń na brzuchu. - Pójdę pod prysznic jakby co.
W łazience cały czas zastanawiała sie, co by tu zrobić, żeby zwrócić na siebie jego uwagę.
Azrael po pizzę musiał dzwonić dwa razy, bo nie mógł się skupić. Wyobrażał sobie mokrą Amelię pod prysznicem. Krople wody spływające po jej jasnej skórze, łączące się w mały strumyk na jej udzie.. Zacisnął zęby i starał się zapanować nad swoim ciałem.
Amelia wpadła na pewien pomysł. Zamiast ubrać się w swoją piżamę, założyła jedną z koszulek Aziego. Ot tak. Może to go jakoś zainteresuje, czy coś.
- Wybacz, ale wszystko, co moje, jest w praniu. Nie obrazisz się?
-Oczywiście, że nie – odparł, siląc się na uśmiech. Cieszył się, że ma długi t-shirt, bo zasłonił jego erekcję. Ludzkie ciało było takie problematyczne!
- Super. Co zamówiłeś? - poszła do kuchni po jakieś picie.
-Dwie duże. Twoją ulubioną i moją ulubioną – powiedział, siadając na kanapie. –Obejrzymy skrzynkę z trubadurami? Znaczy się ten, no, telewizor?
- Jasne - usiadła obok niego, pokazując nogi. No co. Włączyła telewizor i spojrzała na niego. Piękny.
Azrael bezwiednie dotknął jej łydki i przesunął dłonią lekko w stronę kolana.
-Zmarzniesz – szepnął.
- Jak będzie mi zimno, to się do ciebie przytulę. Pozwolisz, prawda?
-Oczywiście – odparł wprost. –Wiesz, że jestem tu, by ci służyć, prorokini.
Rozparł się wygodniej na kanapie, szukając takiej pozycji, w której dżinsy troszkę mu się poluzują w strategicznym miejscu, bo bolało. Nie mógł się nawet masturbować; anioły miały zakaz.
Amelia przytuliła się do niego mocno. Ułożyła się tak, żeby w razie czego, móc po prostu lekko się ruszyć i dotknąc go tu i tam.
Azrael lekko otoczył ją ramieniem.
-Co to horror? – zapytał, patrząc na ekran.
- Taki gatunek filmu, który ma na celu przestraszyć widza.
-To może być?
Pomyślal, że jeśli Amelia się wystraszy, on, niczym rycerz na białym koniu, będzie tutaj, by ją „pocieszać”. Może otrze się o niego jeszcze troszkę. Co prawda, nie ulży mu to w cierpieniu, ale zawsze to coś.
- Tak, tak.
Kto by się filmem przejmował. 
- Aziiiiii.
-Tak?
- A podobam ci się?
-Co to za pytanie?
- Jak każde inne no. Okej, nie mów może lepiej.
-Jesteś piękną kobietą – odparł szczerze.
- Ale czy podobam się tobie - spojrzała na niego nieśmiało.
-Tak. Nie ma mężczyzny, któremu byś się nie podobała – te pytania go zaskoczyły.
- Czyli jakbym cię pocałowała, to byłoby okej?
-Chcesz pocałunku? – zapytał zaskoczony. –Ze mną?
- Nooo... a czemu nie?
-Bo jestem twoim opiekunem, nie musisz się czuć zobowiązana do tego, żeby mnie w jakimś stopniu wynagradzać – pogłaskał ją po policzku. O tak, marzył o pocałunku. Może dlatego sam, z własnej inicjatywy, lekko musnął wargami jej usta. Och, nie chciała już mu nic mówić. Odwzajemniła pocałunek, troszkę mocniej.
Azrael przesunął dłonią po jej talii, a drugą dotknął jej biodra. Mm. Podobał mu się smak ust Amelii. Ona sama również cudownie pachniała. Red połozyła dłoń na jego mostku, a potem przesunęła nią wyżej, na jego ramię. Po chwili uniosła się i usiadła okrakiem na jego kolanach.
-Amelio – jęknął, gdy jej pupa dotknęła wybrzuszenia w jego spodniach.
- Za daleko się posunęłam?
-Nie. Teraz będzie dobrze – przesunął ją lekko, by całkiem „siedziała” na nim. Jęknął, lekko poruszając pod nią biodrami, by się otrzeć.
Westchnęła cicho, przytulając się do niego, obejmując za szyję. Znów go pocałowała. No cóż, pod koszulka nic nie miała.
Azrael odwzajemnił pocałunek, podwijając jej koszulkę i dotykając jej nagich pośladków.
-Nie masz bielizny? – szepnął, zaskoczony.
- Nigdy do spania.
Przeszły ją przyjemne dreszcze podniecenia, kiedy jej tak dotykał. Bardzo jej się to podobało.
-Chcesz iść spać? – zapytał, zaskoczony.
- Nieważne - pocałowała go, jedną rękę podnosząc jego koszulkę.
Uniósł się, by mogła go rozebrać. Chrzanić zdrowy rozsądek; Azrael nie myślał teraz trzeźwo. Nie mógł, kiedy jej pośladki pocierały jego erekcję. Red pocałowała go w szyję i ramię. Palcami powoli sunęła po jego torsie.
-Może powinniśmy się przenieść gdzieś indziej? Do łóżka?
- Chodźmy - wstała i złapała go za rękę. potem pociągnęła do swojego pokoju.
W jej pokoju zamknął drzwi (odruchowo, i tak byli sami) i pociągnął Amelię na łóżko. Zaczął pospiesznie rozpinać swoje spodnie.
- Poczekaj - Amelia przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Sama zabrała się za rozpinanie mu spodni. Powoli, bez pośpiechu.
Azrael obserwował ją, zafascynowany. Regulamin anielski nie mówił nic o relacjach pomiędzy nimi. Dopóki ją chronił, mogli robić, na co tylko mieli ochotę.
Amelia pogłaskała go po ramionach i torsie. Podwinęła koszulkę na sobie nieco wyżej.
Azrael, zachęcony tym gestem, wsunął dłonie pod koszulkę i nakrył nimi jej piersi. Zaczął je lekko ściskać i pieścić, kciukiem pocierając stwardniałe sutki. Dziewczyna jęknęła cicho. Uniosła się i zdjęła koszulkę całkiem z siebie.
Przez chwilę patrzył jej w oczy, a potem jeden kciuk ustąpił miejsca jego rozpalonym i wilgotnym ustom. Wciągnął go lekko pomiędzy wargi i zaczął ssać. Amelia westchnęła cicho. Pogłaskała go po karku.
-Lubisz to?
- Yyyy...
-Nie wiem, gdzie lubisz być dotykana – szepnął, całując ją po szyi i brodzie. –Tu? – wsunął dłoń pomiędzy jej uda. Kiedy poczuł, ze jest wilgotna i rozpalona, przeszył go przyjemny dreszcz.
- Nie wiem. Nigdy tego nie robiłam - jęknęła, kiedy poczuła jego dłoń na swoim kroczu. Odruchowo zacisnęła uda.
-Jesteś dziewicą? – wyszeptał zaskoczony. Przyjemnie zaskoczony.
- No tak.
Przewrócił się tak, by to ona leżała pod nim.
-Planowałaś mi powiedzieć? – szepnął, muskając wargami jej szyję. Zwolnił, chociaż w bokserkach miał rewolucję. Bał się, że wyrządzi jej krzywdę.
- Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym.
Azrael westchnął cicho.
-Mogłem ci zrobić krzywdę – wyznał, lekko skubiąc zębami jej nagie ramię i obojczyk. –Chcesz, żebym przerwał? – zapytał z żalem – Czy chcesz, żebym był twoim pierwszym?
I najlepiej ostatnim.
- Nie przerywaj i kontynuuj - poprosiła i pocałowała go. - Chcę tego. Chcę ciebie.
Azrael odpowiedział jej pocałunkiem; słodkim, leniwym, ale diabelnie seksownym. Bo może nie ogarniam współczesnego świata, ale seks, bliskość to było coś, co znał dłużej niż jakikolwiek inny człowiek. Zadba o to, by dla Amelii ta noc była czymś pięknym. Nie przerywając pocałunku sprawił, że światło zgasło, ale w pokoju zapłonęły wszystkie świece.
-Kwiaty to banał, ale jeśli je chcesz.. – szepnął jej do ucha.
Amelia uśmiechnęła się. 
- Nie wiedziałam, że jesteś taki romantyczny.
-Taki wieczór kobieta powinna dobrze wspominać – odparł, ponownie wsuwając dłoń pomiędzy jej uda. Zaczął ją powoli pieścić, ostrożnie wsuwając w nią palec. Zacisnęła palce na jego ramieniu. Jej twarz płonęła, była cała czerwona.
-Szz – pocałował ją w brzuszek, delikatnie ssąc miejsce obok pępka. –Spokojnie, Amelio. Słyszę cię tylko ja – uspokoił ją łagodnym głosem. Jednocześnie jego palec zaczął się poruszać troszkę szybciej.
Amelia jęknęła troszkę głośniej. Spojrzała na niego z lekko zamglonymi oczami.
Anioł ostrożnie, z namaszczeniem wręcz, rozchylił jej uda i  powoli pocałunkami zszedł od pępka, aż do jej kobiecość. Niespiesznie dotknął jej łechtaczki czubkiem języka.  Amelia jęknęła głośniej, zaciskając pięść na pościeli.
Uśmiechnął się, iście po męsku, a nie po anielsku. Zaczął ssać to wrażliwe miejsce. Red uniosła lekko klatkę piersiową, a parę chwil później doszła.
            Azrael objął ją i pozwolił, by przytuliła swój nos do jego szyi. Jego dłonie błądziły po jej plecach, kojąc ją i przygotowując jednocześnie na kolejną rundę.
-Najlepsze przed nami – wymamrotał, podkładając jej pod biodra poduszkę. Słyszał, że dzięki temu pierwszy raz jest łatwiejszy. 
- Efekty specjalne, powiadasz? - Amelia uśmiechnęła się.
-Chciałbym pokazać ci gwiazdy – odparł, zsuwając z siebie bokserki.
- To musimy wyjść na balkon albo dach - rozchyliła nogi.
-Metaforycznie, kochanie – uśmiechnął się lekko. Dłonią dwa razy przesunął po swojej męskości, po czym ułożył się na Amelii. Oparł się na łokciach, by jej nie zgnieść; mimo to, miał wrażenie, że jej drobne ciało całkiem pod nim ginie. –Jestem za ciężki? – zamruczał, starając się jakoś ją odciążyć.
- Nie, jesteś idealny - pocałowała go lekko. Objęła go niepewnie.
Azrael pocałował ją namiętnie, jednocześnie męskością ocierając się o jej podbrzusze. Nic na szybko, nie spieszył się. Odwzajemniła pocałunek, głaszcząc go po plecach i karku.
Anioł nagle wyszeptał jej do ucha parę słów w nieznanym jej języku.
- A tak po mojemu? - uśmiechnęła się lekko.
-Małe zaklęcie. Żebyś nie czuła bólu – wyjaśnił.
- Co? A, nie no, okej, dla mnie lepiej, dziękuję - pocałowała go.
Odwzajemnił pocałunek, po czym powoli na nią naparł, wsuwając się w Amelię. Czuł, jak jej ciało próbuje go w sobie przyjąć. Na czole i karku zaczęły zbierać mu się kropelki potu, gdyż musiał się hamować, by jej nie skrzywdzić. Nie czuła bólu, tylko przyjemność. Zastanawiała się więc, dlaczego Azi się hamuje, ale... Położyła dłonie na jego łopatkach.
Po  kilku minutach, które dłużyły się nawet jemu, znalazł się w niej cały. Zaczął delikatnie całować jej policzki, usta, nos. Nie poruszał się, czekając, aż jej ciało się do niego dopasuje. Nie był mały, jeśli  oto chodzi, a nie chciałby, żeby jutro Amelia miała problemy z chodzeniem. Amelia objęła go nogami w pasie. Powoli przesunęła paznokciami po jego plecach.
Jęknął jej chrapliwie do ucha, kiedy dotknęła miejsca, które łączyło jego ciało z niewidzialnymi skrzydłami. Aż przeszedł go dreszcz rozkoszy. Zaczął się w niej powoli poruszać, patrząc Amelii prosto w oczy. Odwzajemniła spojrzenie, a potem pocałowała go lekko. Pogłaskała go jeszcze raz po plecach, widząc jego reakcję na te pieszczoty.
Uśmiechnął się, znów cicho pojękując jej do ucha.
-Jesteś cudowna – mruknął, obdarzając ją głośnym całusem w policzek.
Amelia odchyliła głowę do tyłu, pokazując mu swoją szyję.
Azrael dotknął ustami jej gardła i zrobił jej malinkę (nie potrzebował do tego współczesnej wiedzy). Następnie taką samą zrobił jej za uchem. Zaczął mocniej poruszać biodrami.
Amelia wbiła lekko paznokcie w jego plecy i przesunęła nimi powoli.
Znów jęknął., Zaczynał się domyślać, że jego jęki musiały sprawiać jej satysfakcję.
Oczywiście. I wzajemnie. Amelia jęknęła znowu i znowu, kiedy Azi zaczął poruszać się szybciej.
Nakrył jej usta swoimi, dusząc jej jęki i swoje własne. Splótł język z jej językiem i zamruczał gardłowo. Czuł się tak cudownie, jak jeszcze nigdy w całym swoim długim życiu. Amelia dawała mu coś, czego nigdy wcześniej nie dostał: przy niej czuł, że ma swoje własne miejsce. W niej, przy niej, dla niej.
Odwzajemniła pocałunki. nie wiedziała, że one mogą być tak przyjemne. Jeszcze w dodatku podczas seksu...Mocniej zacisnęła nogi na jego pasie, czując coraz większą przyjemność.
Widząc jej rozchylone wargi, lekko opuchnięte od pocałunków, w blasku świec, Azrael poczuł satysfakcję. Lekko zassał jej dolną wargę, a potem znów ją pocałował. Jego ruchy bioder były teraz intensywne; wbijał się w nią cały, tak głęboko, jak tylko mógł. Amelia mocno drapała go po plecach, nie bardzo to kontrolując. Kiedy się nie całowali, z jej ust wydobywało się głośne jęki rozkoszy.
Nie przypuszczał, przez całe swoje życie, że kobieta może brzmieć tak seksownie.
-Dojdź dla mnie, kochanie – szepnął jej do ucha, poruszając się w niej gwałtownie, zdobywając ją coraz szybciej i mocniej.
Och, nie musiał jej dwa razy prosić. Amelia doszła już po paru chwilach, mocno wbijając paznokcie w jego skórę i przesuwając nimi.
On również doszedł, jęcząc głośno. Próbował stłumić ten chrapliwy dźwięk ,wtulając twarz w jej ramię, podczas gdy biodrami poruszał jeszcze szybko, wypełniając ją swoim nasieniem.
Amelia dopiero po paru minutach rozluźniła uścisk swoich nóg i położyła je na łóżku.
Azrael nie ruszał się jeszcze przez kilka chwil. Oddychał szybko, a jego serce biło bardzo szybko. Miał ochotę rozłożyć skrzydła, ale nie było tu na nie miejsca. W końcu, bardzo ostrożnie, wysunął się z Amelii i opadł na materac obok niej, patrząc w sufit. No.  Mógł spokojnie stwierdzić, że to był najlepszy seks w jego życiu.
Amelia przewróciła się na bok, wcześniej zabierając poduszkę i odrzucając ją na bok, bo była cała brudna. Red przytuliła się do Aziego mocno.
-Trzymam cię, spokojnie – zamruczał kojąco i pocałował ją w czubek głowy, obejmując Amelię ramieniem.
- Wiem. Jestem szczęśliwa, Azi. Naprawdę. A ty?
-Też – pocałował ją lekko. –Mam nadzieję, że gdy zaklęcie przestanie działać, dalej będziesz szczęśliwa – dodał ciszej, troszkę poważniej. Mógł przesadzić. Nie czuć bólu to jedno, ale jej ciało wciąż było bardzo delikatne.
- Będę - zapewniła go gorąco i pocałowała go. Mogła się do tego przyzwyczaić.
-Czy chcesz to kiedyś powtórzyć? – zapytał nagle, patrząc na nią ze skupieniem. Delikatnie odgarnął jej włosy za ucho.
- No raczej! Głupie pytania zadajesz.
Nie chciał psuć tego wieczoru rozmową o dzieciach, konsekwencjach ich seksu, o zakazach, jakie obowiązywały anioły. Przytulił więc tylko Amelię i lekko przesunął palcem nad jej ciałem; w ułamku sekundy oboje byli czyści, pościel i poduszka również.
- Łaaał... podoba mi się to - uśmiechnęła się Amelia. Zamknęła oczy. - Dobranoc, skarbie.
-Dobranoc, Amelio – szepnął, głaszcząc ją po włosach.
On nie zmrużył oka tej nocy. Strzegł swojej ludzkiej podopiecznej, przyjaciółki i.. kochanki.

1 komentarz:

  1. Ooooomomomomomomom *JARA SIĘ JAK POCHODNIA*
    Jakie to było piękne *q*

    OdpowiedzUsuń