niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 44. Wybory.



Navi szedł ciemną ulicą, zaciskając palce na małym woreczku, który tkwił w jego kieszeni. Nie wiedział, co go podkusiło, by to kupić. Po prostu gdy zobaczył dilera, nie mógł się ogarnąć. Wiedział, że robi źle, ale próbował sobie udowodnić, że jest silniejszy.
Zawiódł.
Doszedł do wniosku, że nawet w domu nie ma nikogo, kto by go powstrzymał. Rayne był z Ayu w kinie, a Evan jak zawsze pracował. Więc gdy zamknął się w swoim pokoju, wszystko chciał postawić na jedną kartę. Znów poczuć się wolny, zadowolony z życia, szczęśliwy.
Do tego uczucia mógł porównać tylko czas, który spędził z Emmą.
Rzucił woreczek na biurko i wpatrywał się w niego. Po chwili napisał Emmie, żeby przyjechała. Natychmiast. Bo sam sobie nie poradzi.
Emmę zaskoczyła taka wiadomość. Nie zrozumiała, ale szybko założyła buty, kurtkę i pobiegła do samochodu, którym ruszyła z piskiem opon. Szybko przejechała tę trasę i doskoczyła do windy, która zabrała ją na wybrane piętro. Do drzwi pukała szybko i mocno. Aż ja kostki zaczęły boleć.
Navi otworzył jej i niemal natychmiast osunął się po ścianie.
-Jestem takim debilem - jęknął, szarpiąc swoje własne włosy.
- Navi? Co się dzieje? - zamknęła drzwi i ukucnęła na przeciwko niego, łapiąc go za dłonie. - Skarbie...
-Kupiłem amfetaminę - wymamrotał, kuląc się. -Jezu, nie wiem dlaczego. To był odruch.
Emma otworzyła szerzej oczy. Ale po chwili znów była twarda.
- Gdzie ona jest, Navi?
-U mnie na biurku..
- Chodź - złapała go za rękę i wstała.
Poszedł za nią, ze smętnie zwieszoną głową.
- Weź ją i pójdziemy do łazienki, dobrze? - Emma spojrzała na niego ciepło.
-Do łazienki..?
- Tak, chodź - zaprowadziła go do łazienki. Tam uniosła klapę od toalety. - Wrzuć to tutaj.
Wrzucił. odruchowo, nie myśląc o tym. Dopiero gdy woreczek wpadł do wody, miał ochotę rzucić się i wyciągnąć go.
- Navi - Emma dotknęła jego ramienia. - Teraz musisz jeszcze wcisnąć guzik. I będzie dobrze.
-Emma...
- Navi.
-Nie umiem. Nie mogę. Jezu, nie chcę.
- Navi, zrób to.
-Emma...
Zrobił to dla niej. Tak, dla niej było warto. Nacisnął spłuczkę.
- Dobrze, bardzo dobrze, Navi - uśmiechnęła się do niego lekko. - Chodźmy - teraz poprowadziła go do jego pokoju. - W porządku?
Usiadł na łóżku i pokręcił głową.
-Ćpunem będę całe życie - warknął, zły na siebie. Brzydził się siebie. -Em.. daj mi chwile. Musze się umyć - mruknął.
- Jasne - ona sama zdjęła w końcu kurtkę i powiesiła ją na wieszaku. Poszła do kuchni i wstawiła wodę na herbatę.
On wziął długi, ciepły prysznic, ale dalej było mu zimno. Wyszedł z łazienki w spodniach z bawełny i koszulkę z długimi rękawami. Odnalazł ją w kuchni.
-Tak bardzo przepraszam, Emma..
Emma pokręciła głową. Postawiła przed nim kubek z herbatą i usiadła na przeciwko niego, ale blisko. Pogłaskała go po głowie.
- Nie wziąłeś, tylko zadzwoniłeś do mnie.
-Bo spanikowałem. Bo jestem kretynem, który nie może żyć bez prochów.
- Możesz. Zadzwoniłeś do mnie. Wcale nie chciałeś tego brać. Inaczej nie byłoby mnie tu, a ty... Kochanie - usiadła mu na kolanach i przytuliła jego głowę do swojej piersi.
Navi objął ją i zadrżał.
-Tak bardzo przepraszam, Emma..
- Nic nie szkodzi - pocałowała go w czubek głowy i pogłaskała po karku.
Wtulił się w nią.
-Może.. może się położymy? - zapytał, chcąc się po prostu do niej tulić, az ustaną dreszcze.
- Jasne, chodź - wzięła kubki i poszła za nim. Postawiła je na stoliku, a potem zdjęła buty.
Navi czekał, aż Emma się połozy pod ścianą, on położył się od strony pokoju. Jego łóżko było we wnęce okiennej, tak, że ściana otaczała je ze trzech stron.
Emma przytuliła go od razu.
On również ją objął.
-Dziękuję, że przyszłaś. Ja.. zadzwoniłem do ciebie, bo.. okej ,to zabrzmi naprawdę sztampowo, ale.. Emma, ja się w tobie zakochałem. Jak szczeniak. Po uszy.
- Wiem, Navi. Wiem - uśmiechnęła się i znów pocałowała go w czubek głowy. - Ja ciebie też kocham, kotek.
Uśmiechnął się i wtulił się w nią cały, nos wsuwając w jej szyję.
-Zostań na noc - poprosił.
- Zostanę i dotrzymam ci towarzystwa.
-Dziękuję - powiedział szczerze. Zaczął dłonią błądzić po jej plecach.
-Włączę jakąś muzykę, co?
- Jeśli tylko chcesz, kochanie.
Navi nastawił cicho muzykę. Klasyczną, soundtracki i z bajek. Lubił samą muzykę, bez słów.
-Ja.. dam ci może coś, żeby ci było wygodniej.
Dlaczego poczuł się skrępowany?
- Nie trzeba. Wracaj do łóżka.
-No dobrze, dobrze - wrócił pod kołdrę i położył się na boku. Pocałował ją w usta.
Odwzajemniła pocałunek, przybliżając się do niego.
Otoczył ją ramieniem w pasie. Pachniała słodko i delikatnie. Mrr. Czuł się lepiej, tylko dlatego, że słyszał bicie jej serca obok siebie.
- Jest dobrze? - zapytała go nagle. - Nie odczuwasz już głodu...?
Pokręcił głową.
-Nie. Czuję tylko ciebie.
- To dobrze - pocałowała go znów. Po chwili siedziała na nim okrakiem i pochylała się nad nim, cały czas go całując.
-Em - jęknął, czując, jak się po nim przesuwa. Ojej. Oo.. Navi pojękiwał pod nosem, ale cały czas odwzajemniał jej pocałunki.
Emma bez skrępowania wsunęła dłoń pod jego koszulkę i pogłaskała go po torsie i brzuchu.
Navi bez sprzeciwu, a jakże, uniósł ręce i pomógł jej ściągnąć swoją koszulkę przez głowę. Jego tatuaż Łowcy był mniej intensywny, ale wciąż wzbudzał zainteresowanie. Czarne wzory ochronne, przeplatane z symbolami wspomagającymi walkę i leczenie.
Emma wyprostowała się i sama zdjęła z siebie bluzkę, zostając w samym białym staniku. Pocałowała Navi'ego ponownie w usta, a potem w szyję. Zgarnęła włosy na jedną stronę.
-Em, co ty wyprawiasz? - jęknął jej do ust, nie mogąc jednak oderwać wzroku od góry jej piersi. Bez wahania nakrył obie dłońmi i lekko ścisnął.
- Próbuję się z tobą kochać - szepnęła mu na ucho. Palcami pogłaskała go po żebrach i sunęła w dół do linii jego spodni.
-O...okej - był zaskoczony, ale nie zamierzał odmawiać. Skoro Emma tego chciała. Odpiął ej stanik i zsunął go z jej ramion, po czym rzucił na podłogę.
- Więc... podobam ci się? - zapytała, unosząc się nieśmiało.
Navi pocałował jej obojczyk, a potem dolinkę między jej piersiami.
-Tak - wychrypiał. -Jesteś piękna - pogłaskał ją po blond włosach.
- Dziękuję - pocałowała go w mostek. Niepewnie odpięła mu spodnie i wsunęła pod nie dłoń. Kiedy dotknęła jego męskości (przez bokserki), zarumieniła się.
On jednak aż cały się naprężył i zrobił twardy. Ałc, troszkę go to nawet zabolało.
Gdy sypiał z ćpunkami, nie zawsze osiągał spełnienie. Często nawet nie udawało mu się podniecić. A tu proszę, jeden dotyk Emmy i on już jest gotów.
-Jestem zdrowy - zapewnił ją nagle. -Badałem się miesiąc temu.
- Nawet o tym nie myślałam, Navi - uśmiechnęła się. - Mogę...? Chcesz...?
Zadrżał.
-O tak. O cholera, tak.
- To unieś ten swój seksowny tyłek.
Gdy to zrobił, Emma rozebrała go do końca. Ok, teraz była czerwona jak jego włosy. Nieśmiało go dotknęła, ale polizała go już odważniej.
Jęknął, zaciskając pięść na pościeli. Dawno nie czuł się tak, jakby stał na krawędzi i zaraz miał skoczyć w przepaść. A mimo to, czuł się bezpiecznie. W końcu był z Emmą.
Emma powoli wzięła go do ust. Zacisnęła je lekko i powoli przesuwała głową w górę i w dół.
-Och.. Emma - jęczał, wijąc się lekko. Głowę odrzucił w tył, a mięsnie brzucha miał napięte, biodra lekko uniesione.
Emma sobie nie przerywała. Powolutku, ze spokojem. Był duży, więc jej drobna dłoń również mogła go pieścić.
Navi zacisnął powieki. Nie chciał dojść za wcześnie, nie, gdy mieli się kochać pierwszy raz.
-Starczy, skarbie..
- Już? - Emma uniosła głowę. - No dobrze... E... to teraz ja się kładę, tak?
No cóż, ich pierwszy, a co najważniejsze - jej pierwszy raz.
Navi nagle oprzytomniał.
-Ty.. nie robiłaś tego wcześniej?
- No nie...
- Ale nie przepraszaj - westchnęła cicho, nabierając powietrza w płuca.
Gdy już leżała pod nim naga. Powoli rozchylił jej uda i zaczął całować ich wewnętrzną stronę.
Emma jęknęła cicho, spoglądając na niego. Jej serce zaczęło bić coraz szybciej.
-Zamknij oczy, kochanie - szepnął, po czym pocałował jej podbrzusze. A potem przesunął językiem w dół, aż dotarł do jej wilgotnej kobiecości. Powoli zaczął pieścić czubkiem języka jej łechtaczkę.
Jęknęła znów, zamykając oczy i odchylając głowę do tyłu.
Pieścił ją powoli, chociaż sam odczuwał ból naglącej potrzeby. Ale chciał, by była gotowa. Wsunął w nią palec i zaczął nim powoli poruszać.
Emma krzyknęła cicho, zaciskając palce na pościeli. Wyobrażała sobie nie raz ich pierwszy raz. Za każdym razem było cudownie. I teraz też zanosi się na bardzo dobry seks.
Navi uniósł kącik ust w lekkim uśmiechu, a potem dołączył drugi palec.
Uniosła klatkę piersiową, wyginając nieco plecy w lekki łuk. Czuła gorąco, rozlewające się po całym jej ciele.
Zaczął ssać twardy punkt jej ciała, a palcami poruszać intensywniej.
Po chwili Emma doszła, czując skurcze tam w dole. Wspaniałe uczucie.
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
Po chwili Emma doszła, czując skurcze tam w dole. Wspaniałe uczucie.
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Wiem, kochanie - przyciągnęła go do siebie i pocałowała go. Czuła zdenerwowanie, ale już mniejsze.
Navi pocałował ją, ale był troszkę roztargniony. Rozerwał zębami foliowe opakowanie i zabezpieczył się. Och, chciałby móc dojść w niej, ale nie chciał dzieci.
-Jesteś cudowna, zaraz po orgazmie - szepnął, kładąc się na niej. Podparł się łokciami.
- Zawsze jestem cudowna - zaśmiała się nerwowo. Zgięła nogi w kolanach, a dłonie położyła na jego łopatkach. - Kocham cię, Navi - pocałowała go czule.
-Ja ciebie też - i nie mówił tego tylko dlatego, że za chwilę miał uczynić ją swoją.
- Okej. Więc zróbmy to - pogłaskała go po karku.
Nakrył jej usta swoimi i pocałował ją mocno, a potem wszedł w nią szybkim ruchem.
Emma wbiła paznokcie w jego ramiona i przesunęła nimi. Bolało, ale nie aż tak, jak myślała. Było nawet w porządku.
-Żyjesz? - pocałował ją w nos.
- Jak widać... - uśmiechnęła się lekko na ten jego gest. - Jest okej.
-Teraz też? - poruszył się lekko. Była tak ciasna, że nawet nie wszedł do końca.
- Tak. Tak, jest w porządku. Możesz... no wiesz - znów się zarumieniła.
-Kochać się z tobą nadal - powiedział to za nią. Zaczął powoli poruszać biodrami, poruszając się w niej leniwie.
Emma cicho jęknęła. Pogłaskała go po ramionach, które przed chwilą poraniła. Zsunęła je na jego łopatki.
Navi całował jej szyję i obojczyk, jednocześnie wciąż się w niej poruszając.
Emma znów jęknęła. Coraz bardziej jej się to podobało.
Wsunęła palce w jego włosy i przeczesała je. Ale szybko jednak znów położyła dłonie na jego plecach. Znów go podrapała.
Uśmiechnął się i odchylił lekko jej głowę, by móc ustami dosięgnąć karku, a potem znów gardła. Zaczął brać ją mocno, gdy doszedł do wniosku, ze Emma nie czuje bólu.
A ona zaczęła coraz głośniej mu pokazywać, że jest jej bardzo dobrze. Dobrze... ciekawe, czy sąsiedzi ją usłyszą...
A kogo to?
Na pewno nie  Navi'ego. Lekko uniósł biodra, wycofał się, a potem wszedł ostro, tym razem cały, rozciągając ją aż do końca.
Tym razem Emma mocno podrapała go po plecach. Zabolało.
Znieruchomiał.
-Szzz, przyzwyczaisz się - pocałował ją w usta.
- Tak, wiem... ale to bolało, Navi.
-Rozumiem. Na razie nie będę - obiecał.
- Kontynuuj, proszę.
Znów zaczął się poruszać miarowo, ale niezbyt głęboko. Całował jej skórę, trzymał dłoń w jej włosach.
Emma znów zaczęła jęczeć. Czuła znów to, co przed paroma minutami. Spojrzała mu w oczy, a potem go pocałowała.
Navi odwzajemnił pocałunek, pieszcząc palcami jej ramię.
Po kilku chwilach Emma ponownie zaszczytowała z jego imieniem na ustach.
On również doszedł, tuląc się do niej i starając powstrzymywać się od poruszania się w niej .Tak bardzo nie chciał jej skrzywdzić.
Emma oddychała szybko i głęboko. W końcu pogłaskała go po karku i plecach, czując pod palcami to, co mu zrobiła paznokciami.
- Przepraszam.
Uśmiechnęła się do niego i pocałowała go czule.
Odwzajemnił pocałunek, wycofując się z niej.
Emma przytuliła się do niego.
- Dobrze mi było - powiedziała szczerze.
-To najważniejsze, kochanie - pocałował ją w czoło. -Kiedy nie będzie cię bolec, będzie jeszcze lepiej.
- Tak mówią - uśmiechnęła się. - Więc... jestem lepsza od narkotyków?
Skrzywił się.
-Taa.. Ema, ja naprawdę chciał bym, żebyś mi ufała. Że sobie z tym poradzę. Że będę facetem dla ciebie.
- Wiem. Chciałam tylko usłyszeć, że tak - mruknęła.
-A więc tak. Dla ciebie chcę być lepszym facetem.
Emma uśmiechnęła się i zamknęła oczy.
- Kocham cię. Naprawdę.
-Ja ciebie też. James mnie zabije, no ale.. - uśmiechnął się..
- Nie przejmuj się nim. To nie czas na to.
-Masz rację. To nasz czas.
I wykorzystali go .Całą noc tulili się do siebie, spiąć. I Navi wreszcie spał spokojnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz