sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 30. Przerwa w pracy.

Warsztat samochodowy, w którym pracował Jace, nie prezentował się z zewnątrz korzystnie. Obłuszczona farba, gdzieniegdzie dziury w tynku i pęknięta szyba, ślad po bójce jakiś dzieciaków. Ze środka dobiegał jednak cichy gwar przytłumionych głosów, muzyka, a przede wszystkim dźwięki narzędzi i co jakiś czas tubalne, męskie głosy.
Dlatego bardzo dziwne było, kiedy do warsztatu zajechała długa, czarna limuzyna. Full wypas i tak dalej. Silver przyjechała na przegląd.
Wyszła z limuzyny, ukazując sobie w czarnej, krótkiej sukience, pończochach, podwiązkach, butach na obcasach... No cóż, jak to na Silver przystało. Kazała swojemu kierowcy tutaj poczekać, a sama weszła do środka i rozejrzała się.
Natychmiast podszedł do niej kierownik, Mike O'Connel, wycierając ręce w szmatkę.
-Czym mogę służyć, panienko? 
Nieczęsto widywał tu limuzyny. Chyba nawet nigdy, jak długo pracuje.
- Witam. Chciałabym zrobić przegląd mojego wozu. Mój kierowca wszystko wyjaśni - bo ona się na tym nie znała, bo i po co. - Gdzie znajdę Jace'a Morgensterna?
-Młodego? -Mike uniósł brew wysoko. -A o tam, zawieszenie sprawdza - pokazał palcem na wóz, spod którego wystawały tylko długie nogi w spranych dżinsach z dziurami na kolanach. -Ale Fergus szybciej zrobi pani auto. Fergus, hej no, chodź tu!
- To dobrze, bo ja do Młodego - uśmiechnęła się do niego lekko, a potem skierowała swe kroki w stronę swojego faceta. Stanęła nad nim, więc jeśli wysunie łeb spod auta, to zobaczy co nieco. - Cześć, kochanie.
Usłyszała jedynie lekki trzask, a potem ciche 'kurwa'. Nagle Jace wysunął się spod auta (leżał plecami na deskorolce) i spojrzał na nią, jakby widział Silver pierwszy raz w swoim życiu.
-Cześć - powiedział, zaskoczony. -Auto ci padło?
- Nie - zamruczała cicho, oglądając go sobie takiego brudnego od smaru, w tych podartych spodniach i tej koszulce. - Kiedy masz przerwę?
Zerknął na zegarek.
-Za 5 minut - westchnął i wstał. Skończył. -Szefie, podwozie  jest w dobrym stanie, ale trzeba facetowi powiedzieć, żeby uważał na te cholerne krawężniki, bo kiedyś skasuje je całkiem.
-Okej. Zrób sobie przerwę, Młody. Idziemy z chłopakami do baru, jak rozumiem, ty i twoja dama idziecie gdzieś..?
-Nie wiem, chyba tak..
-To weź już sobie wolne do końca dnia. I tak nie ma wiele do roboty.
- Dziękujemy - powiedziała Silver, a potem spojrzała na Jace'a. - No, to gdzie masz szatnię?
Faceci wyszli, kilku z nich, za plecami Silver, uniosło do Jace'a kciuki. 
-Daj mi 10 minut, umyje się i przebiorę, okej?
- Ale po co? - pocałowała go w usta dość namiętnie. - Tak jest barrrrdzo okej.
-Ubrudzę cię - uniósł ręce, pokazując jej, że nie są zbyt czyste. -Masz śliczną sukienkę, szkoda jej, kochanie.
- O to chodzi, a sukienkę sobie kupię - znów go pocałowała, kładąc dłoń na jego kroczu. - Tęskniłeś za mną?
Jace poczuł, jak zalewa go fala gorąca, kumulująca się w jego spodniach.
-Bardzo..
- To dobrze, bo ja za tobą też. Zrobimy coś z tym? - rozpięła mu rozporek i dotknęła go już tylko przez bokserki.
-O..mhm.. - złapał ją za nadgarstek i pociągnął do szatni. Zamknął nogą drzwi i mocno pocałował Silver w usta, przyciągając ją do siebie.
Silver od razu odwzajemniła pocałunek, obejmując go za szyję. Otarła biodra o jego krocze i jęknęła mu cicho do ust.
-Jesteś szalona - westchnął z zachwytem.
- I za to mnie kochasz - uśmiechnęła się tajemniczo. - Weź mnie - szepnęła.
Puff. Gdyby anatomicznie było to możliwe, waśnie poleciałaby mu para z uszu, jak w kreskówkach.
-Mówisz poważnie? - zamruczał.
- Ja zawsze jestem poważna. Zrób to teraz, tutaj.
Jace pomyślał, że ma najlepszą dziewczynę na świecie. Wsunął ręce pod jej sukienkę i uniósł ją, po czym zdjął i rzucił na ławeczkę.
- Ładną mam bieliznę? - zapytała szeptem, całując go w szyję.
-Piękną, ale ja wolę to, co masz pod spodem..
Aczkolwiek podwiązki, jak zawsze, sprawiły, że poczuł chęć wzięcia Silver ostro od razu
No właśnie po to tutaj przyszła.
- No to dalej, pozbądź się jej.
Nim to zrobił, zaczął ustami muskać jej szyję. Wpierw powoli, potem coraz gwałtowniej, wsuwając rękę w jej włosy i odchylając głowę dziewczyny do tyłu.
Oparła się o szafki, zamykając oczy.
Ale Jace nagle się od niej oderwał. 
-Rozbierz się - powiedział, lekko oblizując wargi. -Chcę patrzeć.
- Hm... okej, siadaj - pchnęła go na ławkę, a potem odwróciła się do niego tyłem i zaczęła kręcić biodrami, lekko zsuwając z siebie czarne, koronkowe majtki. Potem odwróciła się przodem, dotknęła swoich piersi, lekko je masując. Dopiero po chwili odpięła stanik i rzuciła nim w stronę Jace'a.
Złapał go i odłożył na bok, patrząc na nią łapczywie. 
-Zostań w tych szpilkach - rozkazał.
Silver uśmiechnęła się do niego, a potem znów odwróciła do niego tyłem. Klepnęła się lekko w pupę, a potem powooooli ściągała z siebie majteczki.
Jace tymczasem zrzucił swoje spodnie i swój thirt. Bokserki też poleciały na stertę ciuchów. Patrząc na nią, zaczął się sam pieścić dłonią.
- Sam? Nieładnie - zamruczała Silver, która powoli i seksownie sobie tańczyła w szpilkach, pończochach i podwiązkach, do muzyki, której nie było.
-Więc chodź i się mną zajmij, kochanie - szepnął ochryple.
- Hm... nie...
-Powiedziałem chodź tu. To był rozkaz, panno de Varden.
Silver spojrzała na niego trochę przytomniej, ale, kurczę, spodobało jej się to. Podeszłą do niego, uklęknęła przed nim na kolanach i pocałowała go w usta, dłonią błądząc po jego brzuszku, a także w niższych miejscach.
Jace położył dłoń na jej ramieniu i lekko przycisnął ją tak, by się osunęła niżej.
-Miałaś się mną zając - oznajmił, patrząc jej w oczy.
- Tak jest - odgarnęła włosy na bok, a potem pochyliła głowę i polizała go lekko i powoli, a potem zanurzyła go w ustach.
Jace odchylił głowę do tyłu i jęknął głośno. 
-Dobra dziewczynka - pochwalił, trzymając jej włosy tak, by jej nie przeszkadzały.
Nic mu na to nie odpowiedziała, tylko mocniej zacisnęła usta. Objęła go dłonią u nasady i poruszała nią powoli w górę i w dół.
Jace pogłaskał ją po włosach. Była zajebista we wszystkim, czego się dotknęła, ale to? To było mistrzostwo.
- Podoba się, panie?
No tak, sama nie wierzyła, że to mówi i tak dalej, w końcu to Silver de Varden, ona się nikomu nie podporządkowywała, ale teraz...
-Tak. O kurwa, tak - jęknął.
Uśmiechnęła się, a potem znów zatopiła go w swoich ustach. Pieściła go mocno i intensywnie.
Po chwili Jace złapał ją pod ramiona, troszkę mocniej, niż zamierzał, i uniósł. Obrócił Silver tyłem do siebie i posadził ją na sobie, wsuwając się w nią gwałtownym gestem. Jednocześnie rozchylił jej nogi szeroko i złapał ją pod nimi, po czym uniósł ją lekko i znów opuścił na siebie.
Silver jęknęła głośno, odchylając głowę do tyłu. Poruszała biodrami razem z nim, aby było mocniej. Zagryzła dolną wargę, ale to było na nic, ponieważ znów głośno jęknęła.
Cieszył się, że zrezygnowali z prezerwatyw. Musiałby je nosić przy sobie, nawet do pracy, a tak.. Mógł rozkoszować się seksem ze swoją dziewczyną, bez obaw o konsekwencje. Pocałował Silver w kark, a potem w ramię. Lekko je ugryzł. 
-Jesteś moja - szepnął, nakrywając jej piersi dłońmi. Skoro sama pracowała biodrami, on mógł zająć się nią.
A ona dotknęła jego dłoni, bardziej je do siebie przyciskając. Odwróciła głowę w bok, a potem pocałowała go namiętnie.
Odwzajemnił pocałunek, ujmując jej sutki między palce i mocno je pocierając.
Silver zakręciła biodrami, kiedy mocno się na niego nabiła. Przez jej ciało przechodziły fale gorąca, było jej bardzo dobrze. I była już blisko, co można było wywnioskować przez jej głośne westchnięcia i jęki.
Jace poderwał się i przez chwilę utrzymywał ją w powietrzu, wbijając się w nią, ale po kilku sekundach pchnął ją tak, by oparła się dłońmi o szafkę, po czym znów mocno się w nią wbił.
Silver uniosła głowę, wychodząc mu biodrami na przeciw.
W takim razie Silver położyła nogę na ławce, a drugą jeszcze bardziej odsunęła na bok.
Jace nie mógł się powstrzymać od zerknięcia na jej nogi i szpilki. Zaczął rżnąć ją ostro, tak, że aż słychać było, jak ich ciała uderzały o siebie.
Silver zaczęła krzyczeć z rozkoszy, aż w końcu po paru minutach doszła, a jej ciało nieco zesztywniało.
Jace poruszył się w niej jeszcze parę razy, czując, jak Silver przeszywają coraz to mocniejsze skurcze, po czym doszedł, wbijając się w nią mocno.
Jace wyszedł z niej, ale mocno przytulił się do jej pleców.
Silver w końcu stanęła normalnie i przytuliła się do niego plecami. Wcale nie przeszkadzało jej to, że jest brudna od smaru. Ba, kręciło ją to.
- Odwiozę cię do domu.
-Mam tu swoje auto, kochanie. Odeślij limuzynę i jedźmy do mnie.
- Ale ja w limuzynie mam szybkę, która oddziela mnie i Rogera...
Prychnął. 
-Jedźmy do mnie, kochanie. Po prostu - szepnął.
- Och, nie znasz się na zabawie - teraz to ona prychnęła, ale odwróciła się do niego przodem i pocałowała go mocno. - No to szybko, bo ja już mogę znowu...
-Wykończysz mnie - roześmiał się łagodnie. -A może ja chcę, żebyś pojechała do mnie i żebyśmy pooglądali tv?
- Ale masz wizje, skarbie - zaśmiała się i pocałowała go lekko.
Kiedy się ogarnęła, ubrała majki i sukienkę.
- Chodź.
Jace też się ubrał. Złapał ją mocno za rękę.
- No chodź, mój panie - przytuliła się do jego ramienia.
Na zewnątrz odprawiła kierowcę, a potem pojechała z Jace'em do jego mieszkania, gdzie jeszcze długo cicho nie było.

4 komentarze:

  1. Muszę zafundować sobie scierke bo jak tak dalej pójdzie to zaslinie klawiaturę. XD Mmmm jacy oni są niegrzeczni, moja krew :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. I za takie akcje kocham Silver, Jace i ciebie <3 XD
    Skończyłam cała czerwona, ale cóż... .___. XD
    A u mnie "wielki" powrót i nowy rozdział XD

    OdpowiedzUsuń