Warsztat samochodowy, w którym
pracował Jace, nie prezentował się z zewnątrz korzystnie. Obłuszczona farba,
gdzieniegdzie dziury w tynku i pęknięta szyba, ślad po bójce jakiś dzieciaków.
Ze środka dobiegał jednak cichy gwar przytłumionych głosów, muzyka, a przede
wszystkim dźwięki narzędzi i co jakiś czas tubalne, męskie głosy.
Dlatego bardzo dziwne było, kiedy
do warsztatu zajechała długa, czarna limuzyna. Full wypas i tak dalej. Silver
przyjechała na przegląd.
Wyszła z limuzyny, ukazując sobie w czarnej, krótkiej sukience, pończochach, podwiązkach, butach na obcasach... No cóż, jak to na Silver przystało. Kazała swojemu kierowcy tutaj poczekać, a sama weszła do środka i rozejrzała się.
Wyszła z limuzyny, ukazując sobie w czarnej, krótkiej sukience, pończochach, podwiązkach, butach na obcasach... No cóż, jak to na Silver przystało. Kazała swojemu kierowcy tutaj poczekać, a sama weszła do środka i rozejrzała się.
Natychmiast podszedł do niej
kierownik, Mike O'Connel, wycierając ręce w szmatkę.
-Czym mogę służyć, panienko?
Nieczęsto widywał tu limuzyny. Chyba nawet nigdy, jak długo pracuje.
-Czym mogę służyć, panienko?
Nieczęsto widywał tu limuzyny. Chyba nawet nigdy, jak długo pracuje.
- Witam. Chciałabym zrobić
przegląd mojego wozu. Mój kierowca wszystko wyjaśni - bo ona się na tym nie
znała, bo i po co. - Gdzie znajdę Jace'a Morgensterna?
-Młodego? -Mike uniósł brew
wysoko. -A o tam, zawieszenie sprawdza - pokazał palcem na wóz, spod którego
wystawały tylko długie nogi w spranych dżinsach z dziurami na kolanach. -Ale
Fergus szybciej zrobi pani auto. Fergus, hej no, chodź tu!
- To dobrze, bo ja do Młodego -
uśmiechnęła się do niego lekko, a potem skierowała swe kroki w stronę swojego
faceta. Stanęła nad nim, więc jeśli wysunie łeb spod auta, to zobaczy co nieco.
- Cześć, kochanie.
Usłyszała jedynie lekki trzask, a
potem ciche 'kurwa'. Nagle Jace wysunął się spod auta (leżał plecami na
deskorolce) i spojrzał na nią, jakby widział Silver pierwszy raz w swoim życiu.
-Cześć - powiedział, zaskoczony. -Auto ci padło?
-Cześć - powiedział, zaskoczony. -Auto ci padło?
- Nie - zamruczała cicho,
oglądając go sobie takiego brudnego od smaru, w tych podartych spodniach i tej
koszulce. - Kiedy masz przerwę?
Zerknął na zegarek.
-Za 5 minut - westchnął i wstał. Skończył. -Szefie, podwozie jest w dobrym stanie, ale trzeba facetowi powiedzieć, żeby uważał na te cholerne krawężniki, bo kiedyś skasuje je całkiem.
-Okej. Zrób sobie przerwę, Młody. Idziemy z chłopakami do baru, jak rozumiem, ty i twoja dama idziecie gdzieś..?
-Nie wiem, chyba tak..
-To weź już sobie wolne do końca dnia. I tak nie ma wiele do roboty.
-Za 5 minut - westchnął i wstał. Skończył. -Szefie, podwozie jest w dobrym stanie, ale trzeba facetowi powiedzieć, żeby uważał na te cholerne krawężniki, bo kiedyś skasuje je całkiem.
-Okej. Zrób sobie przerwę, Młody. Idziemy z chłopakami do baru, jak rozumiem, ty i twoja dama idziecie gdzieś..?
-Nie wiem, chyba tak..
-To weź już sobie wolne do końca dnia. I tak nie ma wiele do roboty.
- Dziękujemy - powiedziała Silver,
a potem spojrzała na Jace'a. - No, to gdzie masz szatnię?
Faceci wyszli, kilku z nich, za
plecami Silver, uniosło do Jace'a kciuki.
-Daj mi 10 minut, umyje się i przebiorę, okej?
-Daj mi 10 minut, umyje się i przebiorę, okej?
- Ale po co? - pocałowała go w
usta dość namiętnie. - Tak jest barrrrdzo okej.
-Ubrudzę cię - uniósł ręce,
pokazując jej, że nie są zbyt czyste. -Masz śliczną sukienkę, szkoda jej,
kochanie.
- O to chodzi, a sukienkę sobie
kupię - znów go pocałowała, kładąc dłoń na jego kroczu. - Tęskniłeś za mną?
Jace poczuł, jak zalewa go fala
gorąca, kumulująca się w jego spodniach.
-Bardzo..
-Bardzo..
- To dobrze, bo ja za tobą też.
Zrobimy coś z tym? - rozpięła mu rozporek i dotknęła go już tylko przez
bokserki.
-O..mhm.. - złapał ją za
nadgarstek i pociągnął do szatni. Zamknął nogą drzwi i mocno pocałował Silver w
usta, przyciągając ją do siebie.
Silver od razu odwzajemniła
pocałunek, obejmując go za szyję. Otarła biodra o jego krocze i jęknęła mu
cicho do ust.
-Jesteś szalona - westchnął z
zachwytem.
- I za to mnie kochasz - uśmiechnęła
się tajemniczo. - Weź mnie - szepnęła.
Puff. Gdyby anatomicznie było to
możliwe, waśnie poleciałaby mu para z uszu, jak w kreskówkach.
-Mówisz poważnie? - zamruczał.
-Mówisz poważnie? - zamruczał.
- Ja zawsze jestem poważna. Zrób
to teraz, tutaj.
Jace pomyślał, że ma najlepszą dziewczynę
na świecie. Wsunął ręce pod jej sukienkę i uniósł ją, po czym zdjął i rzucił na
ławeczkę.
- Ładną mam bieliznę? - zapytała
szeptem, całując go w szyję.
-Piękną, ale ja wolę to, co masz
pod spodem..
Aczkolwiek podwiązki, jak zawsze, sprawiły, że poczuł chęć wzięcia Silver ostro od razu
Aczkolwiek podwiązki, jak zawsze, sprawiły, że poczuł chęć wzięcia Silver ostro od razu
No właśnie po to tutaj przyszła.
- No to dalej, pozbądź się jej.
- No to dalej, pozbądź się jej.
Nim to zrobił, zaczął ustami
muskać jej szyję. Wpierw powoli, potem coraz gwałtowniej, wsuwając rękę w jej
włosy i odchylając głowę dziewczyny do tyłu.
Oparła się o szafki, zamykając
oczy.
Ale Jace nagle się od niej
oderwał.
-Rozbierz się - powiedział, lekko oblizując wargi. -Chcę patrzeć.
-Rozbierz się - powiedział, lekko oblizując wargi. -Chcę patrzeć.
- Hm... okej, siadaj - pchnęła go
na ławkę, a potem odwróciła się do niego tyłem i zaczęła kręcić biodrami, lekko
zsuwając z siebie czarne, koronkowe majtki. Potem odwróciła się przodem,
dotknęła swoich piersi, lekko je masując. Dopiero po chwili odpięła stanik i
rzuciła nim w stronę Jace'a.
Złapał go i odłożył na bok,
patrząc na nią łapczywie.
-Zostań w tych szpilkach - rozkazał.
-Zostań w tych szpilkach - rozkazał.
Silver uśmiechnęła się do niego, a
potem znów odwróciła do niego tyłem. Klepnęła się lekko w pupę, a potem
powooooli ściągała z siebie majteczki.
Jace tymczasem zrzucił swoje
spodnie i swój thirt. Bokserki też poleciały na stertę ciuchów. Patrząc na nią,
zaczął się sam pieścić dłonią.
- Sam? Nieładnie - zamruczała
Silver, która powoli i seksownie sobie tańczyła w szpilkach, pończochach i
podwiązkach, do muzyki, której nie było.
-Więc chodź i się mną zajmij,
kochanie - szepnął ochryple.
- Hm... nie...
-Powiedziałem chodź tu. To był
rozkaz, panno de Varden.
Silver spojrzała na niego trochę
przytomniej, ale, kurczę, spodobało jej się to. Podeszłą do niego, uklęknęła
przed nim na kolanach i pocałowała go w usta, dłonią błądząc po jego brzuszku, a
także w niższych miejscach.
Jace położył dłoń na jej ramieniu
i lekko przycisnął ją tak, by się osunęła niżej.
-Miałaś się mną zając - oznajmił, patrząc jej w oczy.
-Miałaś się mną zając - oznajmił, patrząc jej w oczy.
- Tak jest - odgarnęła włosy na
bok, a potem pochyliła głowę i polizała go lekko i powoli, a potem zanurzyła go
w ustach.
Jace odchylił głowę do tyłu i
jęknął głośno.
-Dobra dziewczynka - pochwalił, trzymając jej włosy tak, by jej nie przeszkadzały.
-Dobra dziewczynka - pochwalił, trzymając jej włosy tak, by jej nie przeszkadzały.
Nic mu na to nie odpowiedziała,
tylko mocniej zacisnęła usta. Objęła go dłonią u nasady i poruszała nią powoli
w górę i w dół.
Jace pogłaskał ją po włosach. Była
zajebista we wszystkim, czego się dotknęła, ale to? To było mistrzostwo.
- Podoba się, panie?
No tak, sama nie wierzyła, że to mówi i tak dalej, w końcu to Silver de Varden, ona się nikomu nie podporządkowywała, ale teraz...
No tak, sama nie wierzyła, że to mówi i tak dalej, w końcu to Silver de Varden, ona się nikomu nie podporządkowywała, ale teraz...
-Tak. O kurwa, tak - jęknął.
Uśmiechnęła się, a potem znów
zatopiła go w swoich ustach. Pieściła go mocno i intensywnie.
Po chwili Jace złapał ją pod
ramiona, troszkę mocniej, niż zamierzał, i uniósł. Obrócił Silver tyłem do
siebie i posadził ją na sobie, wsuwając się w nią gwałtownym gestem.
Jednocześnie rozchylił jej nogi szeroko i złapał ją pod nimi, po czym uniósł ją
lekko i znów opuścił na siebie.
Silver jęknęła głośno, odchylając
głowę do tyłu. Poruszała biodrami razem z nim, aby było mocniej. Zagryzła dolną
wargę, ale to było na nic, ponieważ znów głośno jęknęła.
Cieszył się, że zrezygnowali z
prezerwatyw. Musiałby je nosić przy sobie, nawet do pracy, a tak.. Mógł rozkoszować
się seksem ze swoją dziewczyną, bez obaw o konsekwencje. Pocałował Silver w
kark, a potem w ramię. Lekko je ugryzł.
-Jesteś moja - szepnął, nakrywając jej piersi dłońmi. Skoro sama pracowała biodrami, on mógł zająć się nią.
-Jesteś moja - szepnął, nakrywając jej piersi dłońmi. Skoro sama pracowała biodrami, on mógł zająć się nią.
A ona dotknęła jego dłoni,
bardziej je do siebie przyciskając. Odwróciła głowę w bok, a potem pocałowała
go namiętnie.
Odwzajemnił pocałunek, ujmując jej
sutki między palce i mocno je pocierając.
Silver zakręciła biodrami, kiedy
mocno się na niego nabiła. Przez jej ciało przechodziły fale gorąca, było jej
bardzo dobrze. I była już blisko, co można było wywnioskować przez jej głośne
westchnięcia i jęki.
Jace poderwał się i przez chwilę
utrzymywał ją w powietrzu, wbijając się w nią, ale po kilku sekundach pchnął ją
tak, by oparła się dłońmi o szafkę, po czym znów mocno się w nią wbił.
Silver uniosła głowę, wychodząc mu
biodrami na przeciw.
W takim razie Silver położyła nogę
na ławce, a drugą jeszcze bardziej odsunęła na bok.
Jace nie mógł się powstrzymać od
zerknięcia na jej nogi i szpilki. Zaczął rżnąć ją ostro, tak, że aż słychać
było, jak ich ciała uderzały o siebie.
Silver zaczęła krzyczeć z
rozkoszy, aż w końcu po paru minutach doszła, a jej ciało nieco zesztywniało.
Jace poruszył się w niej jeszcze
parę razy, czując, jak Silver przeszywają coraz to mocniejsze skurcze, po czym
doszedł, wbijając się w nią mocno.
Jace wyszedł z niej, ale mocno
przytulił się do jej pleców.
Silver w końcu stanęła normalnie i
przytuliła się do niego plecami. Wcale nie przeszkadzało jej to, że jest brudna
od smaru. Ba, kręciło ją to.
- Odwiozę cię do domu.
- Odwiozę cię do domu.
-Mam tu swoje auto, kochanie.
Odeślij limuzynę i jedźmy do mnie.
- Ale ja w limuzynie mam szybkę,
która oddziela mnie i Rogera...
Prychnął.
-Jedźmy do mnie, kochanie. Po prostu - szepnął.
-Jedźmy do mnie, kochanie. Po prostu - szepnął.
- Och, nie znasz się na zabawie -
teraz to ona prychnęła, ale odwróciła się do niego przodem i pocałowała go
mocno. - No to szybko, bo ja już mogę znowu...
-Wykończysz mnie - roześmiał się
łagodnie. -A może ja chcę, żebyś pojechała do mnie i żebyśmy pooglądali tv?
- Ale masz wizje, skarbie -
zaśmiała się i pocałowała go lekko.
Kiedy się ogarnęła, ubrała majki i sukienkę.
- Chodź.
Kiedy się ogarnęła, ubrała majki i sukienkę.
- Chodź.
Jace też się ubrał. Złapał ją
mocno za rękę.
- No chodź, mój panie - przytuliła
się do jego ramienia.
Na zewnątrz odprawiła kierowcę, a potem pojechała z Jace'em do jego mieszkania, gdzie jeszcze długo cicho nie było.
Na zewnątrz odprawiła kierowcę, a potem pojechała z Jace'em do jego mieszkania, gdzie jeszcze długo cicho nie było.
Muszę zafundować sobie scierke bo jak tak dalej pójdzie to zaslinie klawiaturę. XD Mmmm jacy oni są niegrzeczni, moja krew :-D
OdpowiedzUsuńHehe :D Aż tak? :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńI za takie akcje kocham Silver, Jace i ciebie <3 XD
OdpowiedzUsuńSkończyłam cała czerwona, ale cóż... .___. XD
A u mnie "wielki" powrót i nowy rozdział XD