Mathias zbiegł na dół i otworzył
drzwi, a jego twarz rozjaśnił radosny uśmiech.
-Przyszłaś - powiedział, jakby martwił się, ze Victoria go wystawi.
-Przyszłaś - powiedział, jakby martwił się, ze Victoria go wystawi.
- No tak, zaprosiłeś mnie, to jak
mogłabym odmówić? - uśmiechnęła się lekko i weszła do środka.
Mathias ujął jej rękę i pocałował
ją lekko w dłoń.
Victoria zarumieniła się lekko, a
potem ściągnęła buty.
- Więc co takiego chciałeś mi pokazać?
- Więc co takiego chciałeś mi pokazać?
-Coś bardzo ważnego. Moich sióstr
nie ma.
- Hm... ale nie zdejmiesz teraz
przede mną spodni i gaci, co?
-Nie - zaprzeczył szybko. Nie,
żeby nie miał na to ochoty. Ale żeby ona też. -Nie, spokojnie.
- Okej. No to zaczynaj.
Podał jej rękę.
-Proszę za mną.
-Proszę za mną.
Szła za nim dzielnie,
zastanawiając się, o co chodzi. Nie należała do najcierpliwszych osób, także
tego...
- Mam się bać?
- Mam się bać?
-Troszkę. Ale nie skrzywdzę cię,
przyrzekam. Zaufaj mi.
- Okeeeej...
U niego w pokoju usiadła na łóżku. Kurde, ale on orientował się w tym, że zasiał w niej ziarenko strachu, tak?
U niego w pokoju usiadła na łóżku. Kurde, ale on orientował się w tym, że zasiał w niej ziarenko strachu, tak?
-Ok - Mathias kucnął naprzeciwko
niej. -Posłuchaj. Przede wszystkim to, co ci powiem, musi pozostać tajemnicą,
inaczej ktoś mógłby chcieć mnie skrzywdzić. Albo ciebie, ale to dopiero po moim
trupie,
Victoria spojrzała na niego z
zainteresowaniem. Dobra, teraz zastanawiała się nad wyjściem, bo chyba nie
chciała słuchać dalej. Ale, haha, bardzo ciekawska z niej osoba.
- Mów.
- Mów.
-Widzisz, kochanie, a nie jestem
zwykłym człowiekiem. Jestem wilkołakiem.
Victoria uniosła brwi wyżej.
- Dobre. Ale następnym razem dorób sobie jakieś uszy, ogon czy coś. Wiesz, żeby było realniej.
- Dobre. Ale następnym razem dorób sobie jakieś uszy, ogon czy coś. Wiesz, żeby było realniej.
Mathias westchnął, po czym zrobił
pyk i tuż przed Vicki siedział wilk.
Victoria krzyknęła i odsunęła się
gwałtownie, o mało nie zaplątując się w jego pościel. Jej serce przyśpieszyło.
Ona sama zaczęła się bać.
Mat natychmiast się odmienił.
-Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć! - wyciągnął rękę, ale zaraz ją cofnął, bo nie wiedział, czy Victoria go zaakceptuje.
-Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć! - wyciągnął rękę, ale zaraz ją cofnął, bo nie wiedział, czy Victoria go zaakceptuje.
- Daj mi chwilę - wyszeptała,
odwracając wzrok. Odetchnęła parę razy. Dopiero po paru minutach ciszy odezwała
się. - Jak to możliwe...?
-Taki się urodziłem - wyznał,
siadając na ziemi i patrząc na nią. -Cała moja rodzina tak ma.
- Poczekaj. To znaczy, że te
wszystkie filmy i książki... o matko, to wszystko prawda? Chociaż na pewno są
rzeczy, które nie są prawdą, co? - uśmiechnęła się delikatnie do niego, znów na
niego patrząc.
-Zależy. Wampiry, faerie, zombie,
ghule... to wszystko to prawda. Pomiędzy złymi stworzeniami, a ludźmi, są
Nocni Łowcy.
- Nie, czekaj, chwila - Victoria
uniosła ręce w geście obrony. - Po kolei. Może najpierw ty. No wiesz, facet,
który mi się strasznie podoba, zmienia się w wilka!
-Podobam ci się?
- Nie zmieniaj tematu! -
odpowiedziała szybko, rumieniąc się.
-Ale ten temat jest ciekawszy!
- Ciekawszy to jest wilkołak, w
którego się zamieniasz. Chcę wiedzieć.
-No mam w sercu jakby wilka,
którego postać mogę przyjąć. Jestem samcem dominującym, ale alfą jest Sky.
- Och, jest więcej wilkołaków?
Boli cię, kiedy się zmieniasz? - przysunęła się do niego bliżej. Powoli, ze
spokojem. Boże, ta ciekawość kiedyś ją zgubi, naprawdę.
-Nie boli. Oczywiście, że jest ich
dużo. W Nowym Jorku dwa duże stada, kilku samotników
- Aa... Fajnie... Okej... Odbija
wam podczas pełni?
-Nie. To akurat wymysł ludzi z
Hollywood.
-Erm... zmienisz się jeszcze raz w
wilka? - poprosiła cicho.
Mathias bez słowa się zmienił.
Spojrzał na nią i lekko zamachał ogonem.
Victoria nie kryła uśmiechu.
Nieśmiało pogłaskała go po łebku.
Nagle ją oświeciło. Zrobiła taką minę, jakby przypomniała sobie coś ważnego.
- Pamiętam cię! Byłeś u mnie w domu!
Nagle ją oświeciło. Zrobiła taką minę, jakby przypomniała sobie coś ważnego.
- Pamiętam cię! Byłeś u mnie w domu!
Przekrzywił głowę i pokazał jej
język. Owszem, był.
- O ty szpiegu! - ale nie
potrafiła być na niego zła. Teraz głaskała go za uszkiem.
Położył jej łeb na kolanach i
westchnął lekko.
- Ale masz wielki ten łeb, wiesz?
- zaśmiała się cicho. Głaskała go powoli po miękkiej sierści. Boże, to naprawdę
się działo, czy to tylko sen?
Nagle Mathias się zmienił i zamruczał,
gdy dłoń Victorii przesunęła się po jego włosach.
-A wracając do tego, o czym mówiliśmy przed chwilą..
-A wracając do tego, o czym mówiliśmy przed chwilą..
- O wampirach i jakiś Nocnych
Łowcach? Nie wiem, czy chcę wiedzieć...
-Nie, nie. O tym, że ci się
podobam.
- Naprawdę? No wiesz co? -
prychnęła. - Nie wiem, skąd to wziąłeś - poprawiła włosy.
-Nie udawaj - spojrzał na nią, -Bo
będzie mi smutno, że moje zainteresowanie jest nieodwzajemnione.
- Jesteś mną zainteresowany? -
spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Miała nadzieję, że się nie
przesłyszała.
-Tak, ale skoro ja ci się nie
podobam, to nie będę mówić dalej..
- No przecież dobrze słyszałeś.
No teraz to to na pewno był sen. Bankowo. No bo jak? Mathias Sakai zainteresowany jej marną osobą. Hahahaha! Dobre.
No teraz to to na pewno był sen. Bankowo. No bo jak? Mathias Sakai zainteresowany jej marną osobą. Hahahaha! Dobre.
-Czyli jeśli cię teraz pocałuję,
to dostanę w ryj czy nie>
- Niieee...
Nie byłaby w stanie go uderzyć! No
gdzieżby! Jego? Nigdy.
-To dobre. Chociaż, nawet gdyby
odpowiedź była inna, zrobiłbym to - przyciągnął ją do siebie i pocałował mocno.
Victoria była teraz
najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Naprawdę. Odwzajemniła pocałunek,
obejmując Mathiasa niepewnie za szyję.
Mrrr. Objął ją w pasie i zwolnił.
Pocałunek przemienił się w leniwą, słodka pieszczotą.
Jedną dłoń zsunęła na jego ramię,
a potem na pierś i niżej, aż wylądowała na jego plecach. Ojezusiemaryjo, jak on
cudownie pachniał!
Pocałował ją w szyję, a potem w
obojczyk.
-Myślałem, ze umrę, jeśli tego nie zrobię.
-Myślałem, ze umrę, jeśli tego nie zrobię.
- Jeśli to nie dlatego, że mnie
zaraz zjesz, to zgadzam się na częstsze takie... rzeczy... - zarumieniła się.
-Mówisz? - przesunął nosem po jej
szyi. -Czemu miałbym cię zjeść?
Ofc, chyba, ze chodziło jej o TAKIE zjedzenie.
Ofc, chyba, ze chodziło jej o TAKIE zjedzenie.
- Jesteś wilkołakiem -
przypomniała mu. Oby jej szybko nie wypuszczał z objęć.
-Nie jem ludzi, kochanie.
- Nie? To w porządku. Nawet bardzo
- uśmiechnęła się lekko. - Jeszcze raz - teraz to ona pocałowała jego, ale
spokojniej niż on ją na początku.
Na życzenie, pomyślał,
odwzajemniając pocałunek.
- To przyjemniejsze niż mówią i
pokazują w filmach - szepnęła.
-Oczywiście, kochanie - odszepnął
z wargami przy jej wargach. Po chwili lekko possał jej szyję.
Nieco połaskotało ją to i znów się
lekko zaśmiała. Wtuliła się w niego mocno. Jak śni, to lepiej niech nikt jej
nie szczypie, bo pozabija.
-Uwielbiam twój śmiech - powąchał
jej szyję - uwielbiam twój zapach. Znajdę cię wszędzie,.
- Ja uwielbiam w tobie wszystko -
uśmiechnęła się, spoglądając na niego.
-Tak? Nawet to, że porastam
futrem?
- Akurat psy bardzo lubię, więc...
Wilki też.
-Ałć, to troszkę zabolało. Hau
hau.
- Przepraszam, nie miałam nic
złego na myśli!
-Wiem - roześmiał się i dotknął
nosem jej nosa. - Drażnię się z tobą, kochanie.
- Ej, nie rób tak więcej - pacnęła
go lekko w ramię. - Zadam głupie pytanie. Mogę?
-Żadne twoje pytanie nie jest dla
mnie głupie.
- Jeszcze nie usłyszałeś tego -
mruknęła cicho do siebie. - Czy to znaczy, że teraz jesteśmy... no wiesz...
razem? Parą?
-Tak - zapewnił ją. -A chcesz cos
wiedzieć o wilkach?
- Yyy... może lepiej ty opowiedz...
Nie chciała wyjść na głupią. Nie chciała, żeby się z niej śmiał i tak dalej.
Usiadła za to z powrotem na łóżku.
Nie chciała wyjść na głupią. Nie chciała, żeby się z niej śmiał i tak dalej.
Usiadła za to z powrotem na łóżku.
-Wilki łączą się w pary na całe
życie. Ty jesteś moją parą.
- Co?
-Nie bój się, to nie jest nic
strasznego.
- No dobra. Opowiedz mi o tym... -
uniosła brew wyżej.
O matko, czy to znaczyło, że oni tu naprawdę tak i on jej nie wrabia ani nic? O ludzie kochani!
O matko, czy to znaczyło, że oni tu naprawdę tak i on jej nie wrabia ani nic? O ludzie kochani!
-No nie ma wiele do mówienia. Wilk
po prostu czuje, a człowiek za tym idzie. U nas było odwrotnie, bot o ja wpierw
się zainteresowałem, a ty jakby obudziłaś mojego wilka,.
- Ty mi się podobasz, odkąd
przyjechałeś do Nowego Jorku... odkąd cię poznałam.
-Widzisz - sięgnął po jej rękę.
-To przeznaczenie.
Jakie to słodkie *o*
OdpowiedzUsuń