sobota, 18 maja 2013

Rozdział 18. Nowa szansa.

Emma Matthews poprawiła swoją ołówkową spódniczkę i krawat. Do swojej torby a'la worek wrzuciła podręcznik z chemii i mogła ruszać pod salę. Boże, nienawidziła tej lekcji. No jak można lubić chemię?!
Ale spokojnie, jeszcze trochę i nara, chemio!
Good bye, aufviedersehen, pa! I tak dalej i tak dalej.
Stanęła pod salą i odgarnęła długie, blond włosy na plecy.
Nie zdawała sobie sprawy z tego, ze ktoś ją obserwuje. Osobą ta był Navi Finn, rudowłosy młodzieniec w idealnie dopasowanym, szkolnym mundurku. Jednak, nawet ubrany formalnie, wciąż wyglądał jak koszykarz i łobuz. Rude włosy miał w lekkim nieładzie, a na przystojnej twarzy gościł niepewny uśmiech. Uważał, że Emma jest śliczną i niewinną dziewczyną.
Może właśnie dlatego trzymał się od niej z daleka.
Jesli ona jest niewinna, to on jest tym bad boyem? No to niech bierze dupę i idzie do niej. Bad boys, bad boys, what youre gonna doo czy coś taaaam...
-Dzisiaj podzielę was w pary, które robią razem projekt na koniec semestru – powiedziała nauczycielka, gdy już weszli do klasy. –Jak wiecie, to wasz ostatni semestr tego przedmiotu, dzięki bogu, więc musicie się przyłożyć..
Zaczęła wymieniać nazwiska, a Navi wbił wzrok w okno. Brakowało mu widoków i klimatu Szkocji. Owszem, tu ,w NY zaczął od nowa i był wdzięczny starszemu bratu za szansę, ale nie umiał się tu znaleźć. Robił dobrą minę do złej gry, nawet grał w kosza.. Owszem, znalazł przyjaciół, ale wciąż brakowało mu tego Kogoś.
Przez swoje zamyślenie nie usłyszał za pierwszym razem, gdy wyczytała go nauczycielka. Dopiero gdy Yumi kopnęła go pod stołem, podniósł głowę.
-Przepraszam, pani profesor, zamyśliłem się – bąknął.
Chemiczka westchnęła.
-Jest pan w parze z panną Matthews, panie Finn – rzuciła oschle i wróciła do czytania.
Och. Z Emmą Matthews?
Och. Z Emma Matthews. 
Blondynka spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Przystojniacha jak jasna cholercia.
Po chemii Navi podszedł do Emmy, trzymając ręce w kieszeniach spodni. Nerwowo obracał tam monetą. Siłą woli powstrzymywał się od strzelenia sobie z recepturki, którą nosił na nadgarstku.
-Fajnie, że jesteśmy razem – skłamał.
- Poradzimy sobie - uśmiechnęła się i puściła mu oczko.
Ano, Emma cały czas się uśmiechała.
Odwzajemnił uśmiech, chociaż w głowie miał masę czarnych myśli. Jedną z nich był seks z nią na biurku nauczycielki od chemii.
Och.
-Im wcześniej się za to weźmiemy, tym lepiej – zaczął. –Może wpadniesz dzisiaj do mnie? Mam wolną chatę i mieszkam niedaleko biblioteki uniwersyteckiej.
- Okej, im szybciej, tym lepiej.
Emma nadal była onieśmielona jego przystojną facjatą. I nawet Burleska jej nie pomogła, chociaż uzyskała trochę pewności siebie...
Podała mu swój numer telefonu.
- Wyślij mi adres esemesem. Ja muszę lecieć. Do zobaczenia! - pomachała mu i poszła przed siebie.
A raczej uciekła.
Navi wysłał jej sms i upewnił się, że jego starszego brata nie będzie w domu. Chociaż był na odwyku, miał ochotę sięgnąć po działkę. Ostatecznie wyjął ręce z kieszeni i strzelił sobie z recepturki.
Pomogło.
Chwilowo…

W domu przygotował wszystko. Był raczej porządną osobą, więc nie miał dużo do roboty. Nie miał łóżka, tylko dużą, rozkładaną kanapę, w której chował pościel (odpadało mu ścielenie łóżka co rano ^^). Przyniósł gazowane napoje, soki i jakieś ciastka, których jeszcze z Rayne’em nie zjedli.
Emma przyjechała o godzinie, o której się umówili. Miała ze sobą podręcznik i zeszyt. No dobra, nie będzie tak źle... Kurde, dlaczego nie mogła mieć spokoju, który zawsze zachowywała Silver?!
Otworzył jej, przebrany w wygodne, bawełniane spodnie i t-shirt, który odsłaniał jego wytatuowane ramię. Na nosie miał okulary w czarnej oprawce. Nosił je do czytania, ale to był jego mały sekret. W domu zapominał, że je ma.
-Jesteś punktualna – uśmiechnął się do niej.
- Cześć, no jestem - odwzajemniła uśmiech. - Bierzemy się do roboty?
-Jasne. Jeśli czegoś nie znajdziemy, to możemy się przejść do biblioteki. Chociaż ja mam dużo książek na ten temat.
Chciał iść na medycynę w końcu.
Gestem zaprosił ją do środka i zamknął drzwi.
-Mam pokój na górze – zajmowali bowiem poziomowe mieszkanie.
- Okej, prowadź - zdjęła buty i podeszła do niego. 
No, ten projekt był cudownym pretekstem do przebywania ze sobą. Tylko znając życie, z tego i tak nie wyjdzie nic.
-Poczekaj, nogi ci zmarzną – zauważył nagle i, ku zdumieniu ich obojga, wyskoczył z własnych klapków. –Są troszkę za duże, ale do dywanu do mnie jakoś dotrzesz.
Zabrał ją na górę, do siebie. Z okien miał widok na Central Park.
- Przecież nie musiałeś... - zarumieniła się i podreptała za nim.
Pamiętaj, jesteś piękna, atrakcyjna... On musiałby być kretynem, żeby tego nie zauważyć - pomyślała, przypominając sobie słowa osoby trzeciej.
-Spoko. Ja przeżyję, a ty.. – zmierzył ją wzrokiem – ty wyglądasz jak elf, którego zdmuchnie pierwszy lepszy podmuch wiatru. Trzeba na ciebie uważać – uśmiechnął się i zamknął drzwi pokoju. Nagle miał wrażenie, że pomieszczenie zrobiło się dwa razy mniejsze.
- Ja? Elfem? Nie mam spiczastych uszu... - mruknęła, puszczając wzrok. Zakryła włosami uszy.
Navi instynktownie założył jej kosmyk włosów za ucho.
-Nie chodziło mi o uszy. Chodziło mi o twoją figurę. Jesteś bardzo drobna. To urocze – odchrząknął. –Naszykowałem wsparcie. Soku, coli, sprite’a?
- Więc nie masz nic do moich uszu? - zapytała cicho. Tak, było to dla niej ważne!
-Co? Oczywiście, ze nie – odparł, zerkając na nią. –Jak już mówiłem, chodziło o całą ciebie. Chociażby o – stanął tak blisko niej, że mógł wciągnąć do nosa zapach jej delikatnych perfum. –Sięgasz mi do piersi. Dłońmi mógłbym cię objąć w talii. Po prostu zawsze tak sobie wyobrażałem elfy.
No. Na półkach miał, prócz książek do szkoły medycznej, dużo powieści fantasy.
- Och... - Emma odwróciła wzrok, speszona i zarumieniona. Uśmiechnęła się do siebie. - Bierzemy się do pracy?
-Jasne. To czego się napijesz? – sobie nalał dużą szklankę coli.
- Soku pomarańczowego, poproszę - usiadła na kapanie i wyjęła księżkę i zeszyt.
Nalał jej i postawił na szafce, tak, by miała w zasięgu ręki. Laptop powoli się włączał.
-Co planujesz robić po szkole? – zagadnął, siadając po turecku na swoim łóżku. Sięgnął po jedną z książek i koszulka uniosła się, odsłaniając kawałek nagiego, opalonego brzucha i górę bokserek.
- Idę na studia. Na prawo. Chcę być panią prokurator - uśmiechnęła się radośnie.
-O – szerzej otworzył oczy. –W życiu bym nie zgadł.
- A podejrzewałeś, że co będę robić?
-Hm.. Obserwowałem cię czasami na treningach i moim pierwszym skojarzeniem było pani psycholog albo pani przedszkolanka – uśmiechnął się do niej szeroko i radośnie.
- Przedszkolanka? - uniosła brwi wysoko. - Nie, to nie dla mnie.
-Wierzę na słowo – odparł.
W końcu, prawie w ogóle się nie znali. Navi, będąc szczerym, parę razy (no dobra, może troszkę więcej) fantazjował o niej. Nie zawsze w delikatny sposób.
-Okej. Nasz temat nie jest trudny, ale jest długi.
- Podzielimy się i pójdzie raz dwa - uśmiechnęła się. - Dużo masz tych książek od chemii. Chcesz zostać chemikiem czy co?
-Chcę iść na medycynę – wyjaśnił, lekko się uśmiechając. –Potem zostanę chirurgiem.
- Naprawdę? To świetnie! - ucieszyła się. - Jaka specjalizacja?
-Myślę o chirurgii urazowej albo o neurochirurgii. Ale to dużo pracy. A chciałbym też założyć rodzinę – podał jej jedną z książek i, nie przerywając rozmowy, zaczął szukać wiadomości w drugiej.
- Naprawdę?
O mój panie, no to na pewno się nią nie zainteresuje. Taki facet? TAKI no? Idealny że no...
-Hmm? No naprawdę. Dorastałem w dużej rodzinie, mam dwóch starszych braci, sam chciałbym mieć żonę i dzieci.
Właśnie dlatego tak rzadko zajmował się tym, co robili Nefilim. Owszem, był w Akademii, miał tatuaż ze znakami ochronnymi, trenował, miał i potrafił posługiwać się bronią, ale rzadko polował. Brał udział w akcjach specjalnych. Na co dzień wolał być zwykłym człowiekiem.
No i był przy tym cudowny. Co zrobisz, Emma na niego leciała jak ćma do światła. Ale bała się zrobić pierwszego kroku.
On zrobi pierwszy, a ja sto następnych - jak to mówi Pewna Osoba.
-Wiem, ze to dziwne dla kolesia w moim wieku myśleć o tym – zaśmiał się lekko. –Ale ja lubię dzieci. No i fajnie byłoby mieć wreszcie tę jedyną osobę – dodał ciszej .Potrzasnął głową, jakby otrzepywał się z wody. –Zawracam ci głowę i tracisz czas. Bierzmy się do roboty.
- No dobrze. Ale to fajne, kiedy tak mówisz - uśmiechnęła się do niego lekko. Jezusiemaryjomatkomoja, dlaczego on był taki wspaniały?
Navi uśmiechnął się. Dopóki zachowywał dystans nie groziło mu, że się na nią rzuci.
Strzelił sobie lekko z recepturki.
-Fajny by było, jakbyś też powiedziała coś o sobie, a nie ja tak nawijam.
- Ale co chcesz wiedzieć? Ja nie umiem opowiadać o sobie.
-Okej, okej. W sumie, skoro chcesz studiować prawo, to pewnie na razie też nie myślisz o rodzinie i dzieciach – wyciągnął się wygodnie na łóżku. –Nie czuj się zmuszana do mówienia – dodał też, tak, jak jemu mówił jego terapeuta.
- Wcale się tak nie czuję - zapewniła go szybko. - Na razie nie myślę, ale na pewno będę chciała mieć rodzinę.   
Obdarzył ją ciepłym uśmiechem.
-Chcesz pisać na komputerze czy ja mam to robić? – zmienił temat.
Chciał sprawdzić, jak smakują jej usta, pełne i zmysłowe.
TRZASK. Recepturka poszła w ruch.
- Ty możesz pisać - uśmiechnęła się do niego lekko. - Znasz tę klawiaturę.
-Okej, a więc zamienimy się miejscami? – zaproponował.
- No spoko...
Zamienili się. Navi usiadł przy biurku i zaczął coś szybko wstukiwać w klawisze. Na tapecie miał zdjęcie grupy ludzi.
-Okej. A więc prezentacja. Jak ją nazwiemy? Pomiot Szatana?
- Przyszła szósteczka - zaśmiała się i zaczęła na głos czytać jakieś informacje.
Navi szybko je wklepywał w Word, by potem przepisać fragmenty do prezentacji. Częśc niestety będą musieli odczytać.
-Jak będziesz chciała się zamienić, mów – zaznaczył.
Nagle zauważył, że niedaleko niej leży sztylet, którym lubił rzucać do tarczy. Cholera. Jeśli go zauważy, będą padać pytania..
Ale zauważyła.
- Navi? Po co ci sztylet? - zapytała prosto z mostu. Boże, a może on był jakimś mordercą czy coś i teraz to ona jest jego celem?!
-Spokojnie. To do treningu. Razem z braćmi trenujemy różne sztuki walki – uspokoił ją. –Czasami też rzucamy nożami do tarczy – pokazał jej palcem tarczę na drzwiach – albo strzelamy z łuku, czego nienawidzę.
- A... i trafiasz w sam środek już widzę - uśmiechnęła się leciutko.
-Zawsze trafiam w to, co chcę – odparł, patrząc jednak nie na tarczę, ale na nią.
- Naprawdę? Na przykład?
-Chociażby ta tarcza – gładko zmienił temat.
Usiadł obok niej. Cóż. Strzelał sobie lekko recepturką, niby dla ogarnięcia, ale miał ochotę ją poderwać. Może to przez to, ze całkowicie do siebie nie pasowali?
-Spójrz, jeśli chcesz trafić w sam środek, musisz się skoncentrować na celu. Tylko na nim. To podobne do hmm.. flirtu.
- Flirtu? - pisnęła i odwróciła od niego wzrok.
-No tak. Kiedy z kimś flirtujesz, skupiasz się tylko na nim. Jest celem, który chcesz osiągnąć – spojrzał jej w oczy. 
I, o ile Jace pachniał miętą, tak Navi pachniał oceanem.
- O... - zarumieniła się i znów odwróciła wzrok. Uśmiechnęła się do siebie.
Podał jej sztylet.
-Masz, rzuć.
- Nie, nie chcę.
Spojrzał na nią troskliwie.
-Nie bój się – poprosił cicho. –On jest nienaostrzony. Nie zrobisz sobie krzywdy. Nie pozwoliłbym.
- Ale nie mam ochoty, Navi, naprawdę.
-Oczywiście, rozumiem – położył sztylet tak, by nie był w zasięgu jej wzroku, by się nie denerwowała. –przepraszam, jeśli cię uraziłem czy coś – dodał.
- Nie uraziłeś przecież - spojrzała na zegarek. - Muszę już iść. Obiecałam Jamesowi, że spędzę z nim w końcu trochę czasu - uśmiechnęła się.
-Och, szkoda – powiedział z autentycznym żalem. Nawet nie zauważył, że na dworze było już ciemno. –Odwiozę cię do domu, okej?
Jak każdy facet, w dodatku Nefil, miał bardzo wyostrzony zmysł opiekuńczości.
- Okej - ucieszyła się. To zawsze więcej czasu z Navi'm, nie? No właśnie.
Zamknął więc laptopa, wcześniej zapisawszy ich pracę. Jeszcze jej nie dokończyli, więc Navi cieszył się, że będzie musiała spotkać się z nim przynajmniej jeszcze raz.
            Gdy wyszli z pokoju, złapał za jedną ze swoich bluz. Była to bluza drużyny, miała na plecach jego nazwisko i numer.
-Masz, nie wzięłaś kurtki, a jest chłodno – zauważył, gdy byli przy drzwiach.
- O, dziękuję bardzo - uśmiechnęła się szeroko do niego. Założyła bluzę i otuliła się nią. Mhrrr... pachniała Navi'm.
Rozczulił go widok jej drobnego ciała w jego ogromnej bluzie.
Również troszkę go to podnieciło.
Recepturka poszła w ruch.
Sięgnął po kluczyki do czarnej skody i podał jej rękę, gdy wychodzili z domu.
- Dlaczego robisz sobie krzywdę tą recepturką? - zapytała, kiedy szli w stronę auta.
-C-co? A. Nie, nie robię sobie krzywdy. To boli tylko przez sekundę, ale pomaga się opanować i zebrać myśli. Czasami w ten sposób przywołuję sam siebie do porządku – wyjaśnił.
- Do porządku? - uniosła brew. Tajemnicze to stworzenie było bardzo.
-Jak każdy człowiek miewam momentami różne mniej lub bardziej pokręcony pomysły. Więc wolę sobie strzelić niż przekroczyć jakieś granice. Dla przykładu, uważam, ze jesteś szalenie atrakcyjną kobietą. Ale pracujemy razem, więc to, że cię podrywam, mogłoby zaszkodzić naszym relacjom.
- Ja? Atrakcyjna?
Boże, Emma, ogarnij się idiotko, a nie zachowujesz się jak głupia lala. No, już.
- Dziękuję. 
A w środku cała skakała z radości. Tak! Więc podobała mu się! No!
-Więc na flirty i podrywanie pozwolę sobie dopiero po skończeniu projektu – puścił jej oczko, gdy wsiedli już do auta.
- Och... no dobrze. To trzeba go jak najszybciej skończyć.
-Mam nadzieję, że dlatego, iż odwzajemniasz zainteresowanie, a nie dlatego, że chcesz się mnie pozbyć – zaśmiał się lekko, ale z nutą niepokoju. Emma miała w sobie coś takiego, że odkrywał przed nią wszystkie swoje karty.
- Odwzajemniam zainteresowanie - puściła mu oczko, a kiedy znaleźli się pod ich domem, pocałowała go w policzek. - Dziękuję za podwiezienie.
Uśmiechnął się do niej.
-Drobiazg. W ten sposób mam pewność, że dotarłaś cało. Dobranoc, Emmo.
- Do jutra i dobranoc.
No, powstrzymywała się, żeby nie zacząć skakać z radości.
I z tego wszystkiego zapomniała oddać mu bluzy. Odda mu jutro. Och, ale nie musi wiedzieć, że w niej spała, prawda?

8 komentarzy:

  1. awww x3 jedna z moich ulubionych par :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moich też :3 Ale bezapelacyjnie wciąż prowadzą Silver i Jace ♥

      Usuń
  2. Też nie lubię chemii!! :D Ciekawe opowiadanie. Będę wpadać. Zapraszam do siebie http://destiny395.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. jak dla mnie chemia jest najciekawszym przedmiotem ścisłym ;p XD
    i nie wiem czemu, nie potrafię tego wytłumaczyć, ale nie do końca mi się podobał ten rozdział, wybacznie dziewczyny :/
    ~M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nie ma sprawy :) Fajnie by tylko było, jakbyś powiedziała, co było nie tak ;)
      I wiem, że taka wersja Navi'ego to coś innego :D

      Usuń
  4. Ach rozdzialik no i mogłam sobie poprawić humor. Bardzo mi się podobało. :)
    U mnie wyjątkowo nowy one-shot ;)
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, ogarne poprawki w licencjacie i może wrócę do zycia :)

      Usuń