No.
Generalnie w Tejszkolecosięuczą był zapieprz. Nauczyciele się obudzili, że chcą
mieć wysokie statystyki na maturach i zaczęli cisnąć jeszcze bardziej swoich
bogatych uczniów. No co zrobisz no. Trzeba było się wziąć do roboty, a nie
opierdalać się jak co poniektórzy (patrz David de Varen i Sky Hell grający w
karty lub w kosza).
Silver na przykład siedziała na holu, noga na nogę i piłowała paznokcie. Miała się przejmować jakąś matematyką? Ha. Ona miała ważniejsze sprawy na głowie. Musiała do perfekcji opanować angielski, żeby dostać się na dziennikarstwo. A matma? No cóż, sory, ale to Dean i Sam nauczyli jej bronić się przed demonami i duchami.
Silver na przykład siedziała na holu, noga na nogę i piłowała paznokcie. Miała się przejmować jakąś matematyką? Ha. Ona miała ważniejsze sprawy na głowie. Musiała do perfekcji opanować angielski, żeby dostać się na dziennikarstwo. A matma? No cóż, sory, ale to Dean i Sam nauczyli jej bronić się przed demonami i duchami.
No, jedną z niewielu osób, której zależało na ocenach (w
końcu kurator siedział mu na karku), był Jace. Starał się odrabiać zadania
domowe, a w przerwie między angielskim a matmą biegał powyrzynać parę wampirów,
tak dla relaksu.
Widząc Silver w holu, podszedł do niej i uśmiechnął się
lekko. Poprawił nerwowym ruchem krawat mundurka.
-Cześć – przywitał się, wsadzając ręce do kieszeni. Nie
bardzo wiedział, jak ma się zachowywać wobec niej. W końcu umówili się na seks
bez zobowiązań, no i ta chwila zapomnienia w garderobie..
Silver
uniosła na niego wzrok.
- Siema - nadstawiła pyszczek.
- Siema - nadstawiła pyszczek.
Pocałował ją w kącik ust i usiadł obok. Dopiero teraz
zauważył, że z drugiego końca korytarza przypatruje im się Mathias. Noo, to by
wyjaśniało serdeczne powitanie. Wilkołak z tej odległości bez problemu mógł
usłyszeć, o czym rozmawiają, więc Jace grał na zwłokę.
-Co słychać? – zapytał, niezgrabnie obejmując jej ramiona.
Chrząknął cicho i wzrokiem pokazał jej Mathiasa.
- Bez
zmian - oparła się o niego, a potem położyła dłoń na jego dłoni.
Jace, dzięki słuchowi łowcy, usłyszał zgrzytanie zębów
wilkołaka. Noo, igrał z ogniem.
-To widzimy się w sobotę wieczorem u mnie? – przesunął
palcem po ramieniu Silver, a potem pogłaskał jej włosy. Mijający ich nauczyciel
pogroził im palcem, ale nic nie powiedział.
- Yep.
Ugotuj coś dobrego - cmoknęła go i uśmiechnęła się.
-Ugotuję – obiecał. –Swoją drogą, dostałem przepis na pyszne
ciasto. Od Victorii Quinn, kojarzysz? To ta, co miała wypadek. Pomogłem jej
troszkę z matmą – oznajmił.
- Nie
znam - odwróciła się do niego przodem i poprawiła mu krawat.
Pocałował ją lekko. Mm. Noo, to była najlepsza część ich
układu. Miał ją. Co prawda, na jakiś czas, ale przyjemnie było budzić się ze
świadomością, że „ma się dziewczynę”.
-Fajna dziewczyna. Nogę ma w gipsie. Ten kretyn Mathias
wjechał autem w jej auto.
Mathias warknął cos i z trudem opanował się na tyle, by nie
wyrwać temu blondasowi tchawicy pośrodku szkolnego korytarza.
- Aaaa,
nadal nie kojarzę. Nie interesuje mnie to - pocałowała go w brodę. - Ała, nie
ogoliłęś się dzisiaj.
-Nie zdążyłem, miałem rano.. problem – uśmiechnął się do
niej. Niech Mathias myśli co chce, nie musi wiedzieć, ze problemem był
przerośnięty ghul w kanale ściekowym. –Ogolę się jutro.
Przesunął dłonią po nodze Silver i wtedy zauważył Victorię.
-Dasz mi sekundę? Pójdę jej pomóc. Szafka się zacięła.
Pocałował dziewczynę w nos i wstał. W międzyczasie gdy szedł
do Victorii, Mathias podszedł do Silver.
-Cześć, Silver.
- Cześć -
nie spojrzała na niego, ponieważ cały czas obserwowała Jace'a. Więc to jest ta
laska? Nic specjalnego.
-Twój kolega widocznie nie tylko ciebie ma na oku – usiadł
obok niej i również wbił wzrok w parę. Prawie zawału dostał, gdy Jace dotknął
ramienia Victorii tylko po to, by wziąć jej plecak i zarzucić go na własne
ramię, podczas gdy walczył z zamkiem w szafce. Jak smiał jej dotykać, gdy jeszcze
przed chwilą dotykał Silver?!
No
właśnie. Silver zadawała sobie to samo pytanie.
- No cóż, dostanie po pysku - wróciła do swoich paznokci. - Co tam u ciebie?
- No cóż, dostanie po pysku - wróciła do swoich paznokci. - Co tam u ciebie?
-Po staremu – odparł krótko. Widząc, jak Jace pomaga
Victorii wymienić książki, a potem podaje jej ramię, zacisnął pięści.
Jace podszedł do nich powoli, prowadząc Victorię. Właśnie
wpadł na genialny plan. Może by tak wilczkowi włączyć sumienie i pozwolić mu
opiekować się tą drobną dziewczyną, a wtedy on straci zainteresowanie Silver, i
Jace będzie mógł dłużej z nią być.
Genialne!
-Pozwolisz, że ci przedstawię: Silver, to jest Victoria,
osoba, która ratuje mi Zycie z hiszpańskim. Vicki, to jest moja dziewczyna,
Silver. A to jest du.. Mathias.
-My się znamy – powiedział sucho Mat i wstał, by Vicki mogła
usiąść.
- Cześć -
przywitała się chłodno Silver.
Dobra, może Victoria nie była taka brzydka no.
- Hej... siedź, Mat, ja zaraz idę.
Dobra, może Victoria nie była taka brzydka no.
- Hej... siedź, Mat, ja zaraz idę.
-Daj spokój, nie możesz się forsować – powiedział chłopak i
złapał jej plecak. Jakby wzrok zabijał, Jace już by jeździł na wózku.
- Bez
przesady - uśmiechnęła się do niego. - Poradzę sobie.
Silver spojrzała na nią. O mój Boże, kochała się w Mathiasie? Sory, laska, ale nie.
Silver spojrzała na nią. O mój Boże, kochała się w Mathiasie? Sory, laska, ale nie.
Jace obserwował ich, a w duchu zacierał łapki, ciesząc się
swoją przebiegłością. Co prawda, lubił Vicki i rzucenie jej „na pożarcie”
wilkołakowi było złe, ale po pierwsze, na wojnie każde chwyty są dozwolone, po
drugie, dziewczyna była zbyt mądra, by mu ulec.
-Silver, mam coś dla ciebie – powiedział nagle i sięgnął do
torby. Wiem, że je lubisz – podał jej teczkę. W środku był ładny szkic liska na
leśnej polance.
- Lis! -
ucieszyła się, a potem odchrząknęła. - Dziękuję - przyciągnęła go do siebie za
krawat i pocałowała go namiętnie.
Victora odwróciła speszony wzrok. No tacy to pożyją.
Victora odwróciła speszony wzrok. No tacy to pożyją.
O. Węzeł w żołądku Mata jakoś się nie zawiązał, widząc, jak
Jace przyciąga do siebie Silver i całuje ją tak, jakby chciał ją pożreć.
-Ma słabą technikę – powiedział do Victorii i puścił jej
oczko. No. Ona wiedziała, że Mat ma lepszą! –Na skali od 1 do 10 dałbym mu 2.
Za chęci.
- A co?
Całowałeś się z nim? - Victoria uniosła brew wyżej.
Mathias roześmiał się.
-Boże, broń. Po prostu to widać. Nie jest zbyt subtelny –
ujał lekko dłoń Victorii. –Gdzie masz zajęcia? Odprowadzę cię, a nasze gołąbki…
nasze gołąbki będą walczyć o wyższą punktację.
- W
Wyroczni Delfickiej - uśmiechnęła się do niego, cały czas na niego patrząc.
Borze zielony, był taki przecudnie fantastyczny!
Gdy odeszli, Jace uśmiechnął się i przerwał pocałunek.
-Lisek ci się podoba? – zamruczał, bawiąc się palcami
Silver.
1:0 dla Łowcy, kupo futra.
- Bardzo.
Powieszę sobie nad łóżkiem - jeszcze raz spojrzała na rysunek. - Prawie jak
David. Chociaż wszystkie lisy wyglądają tak samo...
- Ja jestem oryginalny - oburzył się braciszek, przechodząc obok ze Sky'em, który radośnie im pomachał, śmiejąc się z kumpla.
Po chwili już ich nie było.
- Jak już mówiłam, wszystkie są takie same.
- Ja jestem oryginalny - oburzył się braciszek, przechodząc obok ze Sky'em, który radośnie im pomachał, śmiejąc się z kumpla.
Po chwili już ich nie było.
- Jak już mówiłam, wszystkie są takie same.
-Twój brat jest całkiem wyjątkowy. Mało znam lisołaków.
Spotkałem wcześniej tylko dwa, w Londynie i w Glasgow. Widocznie wyjątkowość macie
w genach.
Noo. Nie był dobry w prawieniu komplementów. Nigdy nie
musiał. Pijane laski tego nie oczekiwały. A teraz takie wyzwanie.. żałował, że
brakowało mu ogłady, jaką miał Mathias i łatwości w flirtowaniu.
- Ano.
Jesteśmy piękni i młodzi - zaśmiała się cicho. - Muszę iść na włoski.
-Okej.
Pocałował ją na pożegnanie i poszedł zmierzyć się z chemią,
która, w jego odczuciu, była gorsza od bandy głodnych wampirów.
Wieczorem pod domem państwa de Varden zaparkował Mathias. Po
chwili dzwonił już do drzwi, nerwowo zaciskając pięści.
Drzwi
otworzył mu David.
- Siema. Co jest? - otworzył szerzej drzwi.
- Siema. Co jest? - otworzył szerzej drzwi.
-Cześć – uścisnął jego dłoń. –Muszę porozmawiać z twoją
siostra – oznajmił ponuro.
- Z moją
siostrą? - uniósł brwi. - Stało się coś? Jest u siebie - dodał po chwili.
-Ten kretyn, Jace. Chce ją zranić. Chcę ją ostrzec – położył
dłoń na ramieniu Davida i ścisnął lekko.
Po chwili
stał już pod drzwiami Silver. Nie, żeby był tu wcześniej, ale trafił po
zapachu. Ten pokój najbardziej pachniał nią. Kiedyś ten zapach doprowadzał go
do szału, a teraz wydawał się być jednym z wielu. Za to zapach Victorii..
Zapukał.
- David,
jestem zajęta.
Czytaj: Silver bujała się w rytm muzyki niczym Elizabeth Stonem.
Czytaj: Silver bujała się w rytm muzyki niczym Elizabeth Stonem.
-Silver, to ja – powiedział Mathias, uchylając drzwi.
A ona zatrzymała
się natychmiastowo.
- Co ty tu robisz? - wyłączyła odtwarzacz.
- Co ty tu robisz? - wyłączyła odtwarzacz.
-Muszę z tobą pilnie porozmawiać. W cztery oczy – mruknął i
zamknął za sobą drzwi. Skrzywił się, widząc rysunek liska na ścianie. –Chodzi o
twojego chłopaka.
- Co z
nim? - założyła bluzę. Nie, nie Jace'a. Jeszcze nie miała okazji takowej od
niego zwinąć. Ale Davida też ładnie leżała.
-Posłuchaj, Silver. Ze względu na nasza wieloletnią
przyjaźń, chcę cię ostrzec. On złamie ci serce – powiedział łagodnie, łapiąc ją
za rękę. –Widziałaś, że już wybrał kolejną ofiarę. Zależy ci na nim? – zapytał
z niepokojem.
- Zależy
- odpowiedziała twardo. No, niech wie. - Nie wybrał ofiary, Mat. On jej pomaga,
bo ona pomaga jemu.
-Tak, tak, a słodkie oczka robią do siebie tak o. Posłuchaj,
ja ci pomogę go odzyskać, co? Sprawimy, że będzie zazdrosny.
I odczepi się od Victorii.
1:0 dla wilka, blondasie.
- Nie,
nic nie mu... jasne, zaczniemy jutro, co? - uśmiechnęła się kącikiem ust.
-Świetnie. Co prawda, to dupek, ale jeśli tego pragniesz.
Chcę tylko, byś była szczęśliwa.
Przytulił Silver, ale nie czuł już tego dreszczyku
pożądania, który czuł wcześniej. Teraz miał wrażenie, że trzyma w ramionach
swoją siostrę.
A ona
natomiast przytuliła się do niego mocno. Pachniał inaczej niż Jace. Wolała
zapach Jace'a. Dziwne.
Poklepał ją po pleckach.
-No, to jutro wcielimy nasz plan w życie. Ten koleś musi
wiedzieć, co traci – pogłaskał ją po włosach, a potem pocałował w czoło, niczym
troskliwy brat. –Jeśli pozwolisz, nawet cię pocałuję, tak, by widział. To mu da
do myślenia.
Tylko musiał uważać, by nie widział tego nikt inny.
Zwłaszcza Victoria!
Silver
następnego dnia była w szkole wcześniej. Poprawiła mundurek i kozaki na
obcasie. Jej mundurek - krótka spódniczka być musiała. Nie to co inne,
spódnoczka do kolan. No i obcasy. Te obcasy. Jak zawsze w sumie, więc żadna
nowość. Zima była, ciepłe rajstopy równa się serduszko.
Rozejrzała się za Jace'em, tą całą Victorią i Mathiasem.
Rozejrzała się za Jace'em, tą całą Victorią i Mathiasem.
Jace zauważył Silver i chciał do niej podejść, podczas gdy
pierwszy podszedł do niej Mathias. Łowca był zaskoczony. Korytarz był pusty,
więc skąd on się tu wziął?
Mathias tymczasem uśmiechnął się do Silver, pogłaskał ją po
policzku i pochylił się, by nakryć jej wargi swoimi.
Szlag by to.., warknął w duchu Jace. Co prawda, plan jego i
Silver zakładał taki koniec sprawy, ale widząc ich razem, coś w nim pękło.
Silver
odwzajemniła pocałunek, chociaż... Powinna się cieszyć, więc czemu tak nie
jest? Czemu ona się, kurwa, nie cieszy?!
Mathias, wyczuwając u niej zerową reakcję, odsunął się.
-Silver? – musnął ustami jej skroń.
-ODSUŃSIĘODNIEJ.
Jace stał obok nich, z trudem nad sobą panował. Umowa umową,
ale ktoś tu zaraz dostanie wpierdol.
Silver
spojrzała na jednego, a potem na drugiego. Jace nie musiał się tak wczuwać.
-Silver nie jest dla takich, jak ty – warknął Jace. Złapał
Silver za przegub i przyciągnął do swojego boku. –Pchlarzu, nie zasługujesz na
nią.
-I będzie mi to mówił recydywista? Ręce przecz od niej,
kryminalisto! – pchnął go lekko.
-
Chłopaki, uspokójcie się - warknęła Silver. - Mat, siad, Jace, zamknij się.
Równie dobrze mogła rzucać grochem o ścianę. Jace,
osłoniwszy sobą Silver, przybliżył się do Mathiasa. Teraz obaj już warczeli
cicho na siebie nawzajem. W końcu Mat nie wytrzymał i zdzielił Jace’a pięścią w
oko. Łowca cofnął się o krok, po czym przyłożył wilkołakowi pięścią w brodę.
-Bo przyniosę ci obrożę, kundlu – warknął, czując, ze oko
lekko mu puchnie.
-
CHŁOPAKI! - krzyknęła Silver i stanęła między nimi. Położyła dłonie na ich
mostkach. - Bo was usadzę - warknęła.
-Silver, nie wtrącaj się. Temu śmieciowi przywidziało się,
że może należeć do naszej społeczności – Mathias poluzował krawat i roztarł
brodę.
-Społeczność czy nie, Silver jest m o j a.
- Co tu
się dzieje? - zagrzmiał profesor Redbird, nauczyciel fizyki.
-Jace ma problemy ze zrozumieniem, ze panna de Varden nie
jest już dłużej zainteresowana jego amorami, panie profesorze – powiedział
Mathias, prostując się z dumą. Ha. Negatywny wpis do akt i wracasz do
poprawczaka, idioto, pomyślał, patrząc triumfalnie na Łowcę.
- Jesteście
chorzy - Silver przewróciła oczami. Faceci. Jednak najlepiej być samemu. Zero
problemów.
- Zapraszam, panie Morgenstern za mną. Pana również, panie Sakai - lodowaty chłód piździł od osoby pana Redbirda. - Panno de Varden, na lekcje. Panowie, zapraszam za mną - odwrócił się i poszedł w stronę swojego gabinetu. No w tej szkole było ich stać na osobne gabinety dla nauczycieli.
- Zapraszam, panie Morgenstern za mną. Pana również, panie Sakai - lodowaty chłód piździł od osoby pana Redbirda. - Panno de Varden, na lekcje. Panowie, zapraszam za mną - odwrócił się i poszedł w stronę swojego gabinetu. No w tej szkole było ich stać na osobne gabinety dla nauczycieli.
No i
wylądował. Obaj chcieli dobrze dla Silver. Szkoda tylko, że dobrymi chęciami
jest wybrukowane piekło..
W
gabinecie Joseph usiadł sobie na swoim cudnym fotelu i otworzył jakąś
teczkę.
- Morgenstern... - spojrzał na blondyna. - Zrób coś z okiem - spojrzał na papierki. - Marek. Sakai - rzut okiem na chłopaka. - Juliusz.
Pozapisywał swoim cudownym, nieczytelnym (bo takie mieli inteligentni ludzie) pismem.
- Przekażcie koleżankom i kolegom, że mają spojrzeć na tablicę ogłoszeń.
- Morgenstern... - spojrzał na blondyna. - Zrób coś z okiem - spojrzał na papierki. - Marek. Sakai - rzut okiem na chłopaka. - Juliusz.
Pozapisywał swoim cudownym, nieczytelnym (bo takie mieli inteligentni ludzie) pismem.
- Przekażcie koleżankom i kolegom, że mają spojrzeć na tablicę ogłoszeń.
-O co chodzi, panie profesorze? – zaniepokoił się Mathias.
-Czy dostaniemy naganę do akt? – zapytał cicho Jace. Jeśli
dowie się o tym jego pani kurator…
- Nagany
nie, Jace - powiedział ŁAGODNIE Joseph. - Dostaniecie coś o wiele gorszego -
uśmiechnął się wrednie. - Zgracie w szkolnym przedstawieniu.
XD eh chłopaki i tr ich "sprytne" plany XDDD
OdpowiedzUsuńi nie wiem dlaczego, ale jak Silver kazała Mathiasowi usiąść wyobraziłam sobie coś takiego: http://acceleorder.tumblr.com/post/46052173471/osuwari XD
~M
Inuyasha!! :D Też o tym wtedy, podczas pisania, pomyślałam :D Najlepsza scena to było osuwari combo :D
OdpowiedzUsuńNo chłopaki mają pomysły :P Kto pod kim dołki kopie i tak dalej XD
Czemu tak bardzo niennawidzę Mathiasa ? Czemu on mnie tak wkuźwia D: XD
OdpowiedzUsuńNo nuc. Rozdział zaje :D
Bo ma być wkurzający... narazie :3
UsuńNie no ja musze się leczyć.. wszystko widzę dwuznacznie. -,-''
OdpowiedzUsuńNocia super i czekam na dalszy ciąg ^-^ U mnie powinno się coś pojawić za jakiś czas.
Nawet szkolne przedstawienie? :D :D :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHahahaha no nawet :D
UsuńA cóż takiego przyszło Ci do głowy? ;3
UsuńMoże nie będe się tutaj tym dzielić. >_<
OdpowiedzUsuńNapisz mi na gg! ^^
Usuń