sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 4. Impreza.


Silver wraz z Davidem weszli do domu Mathiasa, Ayu i Yumi. Imprezę robili to spoko. Bardzo chętnie, dlaczego nie. Taniec, alkohol, niezdrowe, imprezowe żarełko. Czego chcieć więcej.
- No, jesteście - Sky uśmiechnął się do nich.
-Cześć – przywitał się z nimi Navi, rozwalony na fotelu. –ładnie wyglądasz, Silver.
- Nie podlizuj się. Emma niedługo przyjedzie - spojrzała na niego. Ba, ona się nawet UŚMIECHNĘŁA.
-Emma – powtórzył cicho rudzielec, jakby smakował to imię.
            Tymczasem do środka wszedł Jace. Jako członek drużyn zgarniał zaproszenia na imprezy, ale nie był ich wielkim fanem. No cóż. Wypatrzył z daleka towarzystwo, w którym nie było Mathiasa, więc skierował się w ich stronę.
-Cześć – powiedział, wkładając ręce do kieszeni ciemnych dżinsów. Do tego miał czarny t-shirt i skórzaną kurtkę.
Jak zwykle jakby był w żałobie - pomyślała Silver. Ona miała na sobie granatową kieckę. No.
- Cześć.
- Jednak wpadłeś? - zapytał Sky, z szerokim uśmiechem. - Cieszymy się.
-Wyrobiłem się z pracą – powiedział, patrząc mu w oczy. –Też się cieszę. Silver, ładnie wyglądasz. Jak również wy – zwrócił się do Ayumi i Yumi. Ayu ładnie dygnęła.
-Dziękuję – wspięła się na palce i musnęła jego policzek. Polubiła tego Łowcę. Czuła się bezpieczna, gdy on czuwał nad miastem.
Silver jak i reszta unieśli brwi w górę. Okej. Skoro tak...
- No dobra, idę się napić, a wy jak chcecie, to sobie tu stójcie jak takie słupy soli - zaśmiał się Sky i poszedł.
- Poczekaj, idę z tobą - Silver wyminęła bliźniaczki i poszła za kumplem.
Dogonił ich Navi.
-Ludzie, ludzie… aleście naiwni – westchnął. –One go traktują jak drugiego Mathiasa. Wiecie. Friendzone. Biedny Jace.
- Aha? Co mi do tego? - Sky podał mu piwo, a Silver drinka.
- Nie patrz na mnie, Navi - dodała czarnowłosa.
-Uspokójcie się oboje. Pytałem Ayu, czy coś się święci, ale ona mi oznajmiła, że Jace „tak jakby jej uratował kogoś, kogo bardzo lubi”. Nie wiem, psa jej zabrał do weterynarza czy coś? – Navi zerknął na piwo i pociągnął łyk. –Nawet Mathias ostatnio przestał na niego naskakiwać. Inaczej. Naskakuje mniej.
- Masz coś do psów? - Sky spojrzał na niego poważnie.
- No bo Jace jest w porządku - spojrzała na blondyna. - No i jest ładny.
-Nie mów tego przy Macie. Wkurzy się – szepnął Navi. –Nie mam. Nie wiedziałem nawet, że mają. Lubię psy i koty.
Och, a że był Nefilim, jak Jace, dobrze wiedział, kim są jego przyjaciele. Ale trzymał tego asa wciąż w rękawie.
- To dobrze, hau! - zaśmiał się Sky.
Silver dopiła drinka, a potem odłożyła szklankę i ruszyła na parkiet. Co prawda nie tańczyła w rytm. Bo miała swój. Powoli, spokojnie, kręciła biodrami, a oczy miała zamknięte.
            Jace siedział na fotelu, zwolnionym przez Navi’ego i obserwował ją. Była piękna. Nawet szczebiotanie bliźniaczek wpadało mu jednym uchem i wypadało drugim, bo zamyślił się, patrząc na Silver.
            Wtem pojawił się Mathias. Ale nie wśród gości, ale na galerii, nad nimi.
-Moi drodzy, jako żeby impreza dzisiejsza była czymś więcej niż piciem, ćpaniem i seksem, dla chętnych przypomnę potem numery wolnych pokoi, proponuję wam grę. W chowanego – zaczał powoli schodzić po schodach, a tłum się na nim skupił. –Szukać was będę ja i moje siostry, podczas gdy wy możecie wykorzystać cały dom, by się w nim ukryć. Dla tych, którzy nie zostaną odnalezieni, przewidziałem nagrody. Nielegalne nagrody - dodał. 
- Hm... on nie miał przypadkiem gdzieś schowanego dywanu z lisa? - David uśmiechnął się lekko.
- Nie oszukuj. Dobra, idziemy.
Kiedy gospodarze nie patrzyli, wszyscy goście zaczęli się chować. Większość szła na dół lub w górę. Silver również poszła na górę. Znalazła wolny pokój, a potem schowała się do garderoby między wieszaki.
-Zajęte – mruknął Jace, gdy tylko wyczuł, że ktoś wchodzi do garderoby.
            Cóż. Nie było to miejsce tak małe jak szafa. Był to mały pokój, ciągnący wgłęb, pełen wieszaków z ubraniami. Pewnie należał do Yumi.
- Dżizys! - Silver natychmiast odwróciła się w jego stronę. - Co mnie straszysz! - pacnęła go w ramię.
-Ja cię straszę? – mruknął. –Ty weszłaś do mojej kryjówki.
- Nie zaklepałeś - mruknęła i podeszła pod ścianę.
-Te drzwi są jakieś dziwne, więc ich nie domy… Zamknęłaś je..?
- No tak - spojrzała na niego i usiadła pod ścianą. - Siadaj. Może tak szybko nas nie znajdą.
-Nie znajdą? – mruknął i podszedł do drzwi. Nie szło ich otworzyć od środka. –No i klops. Dopóki nas nie znajdą, sami nie wyjdziemy.
Naparł na nie nawet ramieniem, ale nic to nie dało.
Silver uniosła brew i wstała. Podeszła do niego i spojrzała na drzwi.
- Co ty gadasz? Zamknęłam nas...?
-Mhm. Dobrze, że coś zjedliśmy i wypiliśmy. Przy takiej liczbie gości mogą nas znaleźć dopiero za kilka godzin – usiadł w kącie. –O, pająk. Malutki.
- Nie mów Yumi, bo już tu nie wejdzie.
Usiadła pod ścianą i spojrzała na niego.
- Dobrze, że nie jestem sama.
-No.
Lubił ciemności. Pracował w nich. W sumie, gdyby nie Silver, to by się tu zdrzemnął. A tak to.. Zerknął na nią. Gdy siedziała, jej sukienka się podciągnęła. Łożesz.. Miała podwiązki?
- No - powtórzyła za nim. Zaczęła przeglądać swoje paznokcie, chociaż nic nie widziała. Kit z tym. Miała latarkę w telefonie jakby co.
-Co słychać?
- To samo. Nic się nie zmieniło. A ty jak się czujesz? Tak ogóle?
-Zarwałem kolejną noc, ale w miarę. Mathias na ciebie leci.
- Co? - uniosła głowę. - Skąd wiesz?
-Widzę, jak na ciebie patrzy. Jestem facetem, więc wiem, co oznacza to spojrzenie. „Pragnę cię”.
Och nie żeby on tak na nią patrzył, gdy nikt nie widział.
- To dobrze - uśmiechnęła się lekko. - Też go lubię. Ale nie mów mu.
-Och. Spoko.
Urwał. Noo. Czego on oczekiwał, historii rodem z Zakochanego Kundla?
- Dzięki. Wiesz, on jest fajny, naprawdę. Trzeba go tylko bliżej poznać - dodała po chwili. - A ty? Masz już kogoś na oku?
-Nie – przyznał. Kłamał, co zrobisz. –Nie mam czasu na związki. Poza tym, wampiry czy coś mogłyby wykorzystać moją ukochaną jako broń przeciwko mnie. Więc bawię się tylko w niezobowiązujący seks. Dla rozładowania napięcia.
- Och, no tak - mruknęła, przewróciła oczami.
-W gruncie rzeczy, jestem jak Mathias. Tylko bez kasy, rodziny i samochodu – wzruszył ramionami. –Zrób coś, żeby wiesz, no.. Coś między wami było.
Może wtedy przestanie o niej Myślec.
- Co mam niby robić? Ma mnie w dupie. Jakby chciał, to już dawno by zagadał - wzruszyła ramionami. Cicho westchnęła i spojrzała w podłogę.
-Wywołaj u niego zazdrość. To działa na nas najlepiej.
- Zazdrość? A z kim ja bym mogła... Jaaaace... - przysiadła się do niego bliżej. - Pomożesz mi?
Ja pierd..
-Mogę – powiedział obojętnie. –Mam się zachowywać jak adorator, partner, zazdrosny kochanek? – zapytał, lekko cynicznie.
- Przytulajmy się, całujmy na jego oczach. To by cię wkurwiło, tak?
-Jak cholera – warknął. –Chcesz zacząć od teraz? Jak nas wypuszczą ze schowka, będzie myślał o najgorszym.
- O... czemu nie - wyciągnęła do niego dłoń i położyła ją na jego ramieniu.
Nie przypuszczał, że Silver się zgodzi. Może go tylko podpuszczała, więc nie omieszkał skorzystać z okazji. Złapał ją i pocałował. Nie bawił się w lekkie, delikatne pocałunki; nie była jego ciotką czy siostrą. Nie. Pocałował ją władczo, mocno.
- Hej, hej, hej - oderwała się od niego. - Spokojnie - usiadła mu na kolanach okrakiem. Pochyliła się nad nim i pocałowała lekko i łagodnie.
Okej. Spodobało mu się to. Wsunął dłonie w jej włosy i przeczesał je, rozkoszując się ich miękkim dotykiem na skórze. Potem objął ją i przytulił do siebie.
Silver też się spodobało. Przesunęła palcami po jego ramionach i łopatkach, aż dotarła do karku.
-Ładnie pachniesz – szepnął jej do ucha. No, w porównaniu do łatwych dziewczyn, które zaliczał w klubach, Silver była inna.. Lekko przygryzł płatek jej ucha.
- Dziękuję - pocałowała go w szyję. - Tak będziemy robić też potem, hm? - upewniła się, głascząc go po karku.
-Dopóki Mat nie padnie u twoich stóp. Jeśli chcesz, w opcjach mam bycie draniem. Mogę cię „rzucić” a on cię pocieszy dosyć szybko. Lanie po mordzie wezmę gratis.
- Nie, bez przesady, Jace. Chodzi tylko o zazdrość - przytuliła się do niego. Hm... mogłaby się przyzwyczaić... Ale nie była suką i dziwką, więc... No. - To mięta? - zapytała, wdychając jego zapach.
-Tak, wampiry jej nie lubią – szepnął. To, że go wąchała, w dziwny sposób strasznie go podnieciło. –Troszkę cię potargamy, żeby Mathias myślał, że się do ciebie dobierałem. Na przykład.. – powoli i delikatnie zsunął jej ramiączko.
Silver uśmiechnął się lekko.
- Dzięki, Jace, że to robisz. Wiesz, że nie musisz...
-Powiedzmy, że działasz na mnie jak narkotyk.
- O, tak możesz mówić - wsunęła palce w jego włosy i rozczochrała je.
Kurwa. Myślała, że ściemniał. No cóż, sam się o to prosił. Pocałował jej odsłonięte ramię, po czym lekko je possał. Parę malinek podniesie Mathiasowi ciśnienie. Silver uśmiechnęła się. Tak, naprawdę się uśmiechała. No do takiego stanu ją doprowadzał. Przy nim było lepiej się uśmiechać.
Znów ją pocałował w usta. Nie spieszył się, chciał, by te kilka chwil, które spędzą w szafie, skończyło się dopiero później.
-Mam fioła – wyznał nagle, lekko się uśmiechając – na punkcie tego – podciągnął lekko jej sukienkę i dotknął podwiązek.
- Tak? Podobają ci się? - objęła go jedną ręką i spojrzała na swoją nogę. - To dobrze, bo nie były tanie.
-Zapewne nie – przesunął dłonią od kolana, w stronę jej biodra. Powoli, zmysłowo. Były cienkie, więc czuł ciepło jej skory pod ręką. Dotknął ustami szyi Silver i zaczął lekko, zmysłowo całować miejsce, w którym najwyraźniej czuł jej zapach.
Silver zamknęła oczy, przegryzając dolną wargę. Westchnęła cicho, głaszcząc go po karku.
Jace na chwilę cofnął się i zdjął zarówno kurtkę, jak i koszulkę. Niech i on ma coś z życia, chociażby troszkę wykradzionego szczęścia.
- Jeszcze chwila, a nie będziemy musieli udawać, że coś się tutaj stało... - pogłaskała go po torsie z lekkim uśmiechem.
-Nie zamierzam wziąć cię w garderobie – szepnął, głaszcząc jej biodra. –Nie jesteś typem laski, które spotykam na przyjęciach. Szanuję cię, Erin – pocałował ją w nos. –I bardzo cię lubię. Co w sumie nie oznacza, że nie chciałbym cię zobaczyć bez tej sukienki, albo najlepiej, w samych podwiązkach, ale.. – uśmiechnął się do niej łagodnie, wręcz słodko.
- Pochlebiasz mi. Bardzo, przystojniaku. Ale jak jeszcze raz powiesz do mnie "Erin", to cię wykastruję, Morgenstern - spojrzała mu w oczy. - Rozumiesz?
Zaśmiał się gardłowo.
-Podniecasz mężczyznę tego typu słowami, Silver – zaczął ją znów całować, gwałtownie, z pasją. Nie był już grzecznym aniołkiem. Wytatuowane ramię obejmowało ją w pasie, notorycznie troszkę podciągając sukienkę coraz wyżej, oczywiście, niechcący. Jego druga dłoń zaczęła powoli przesuwać po wewnętrznej stronie jej uda…
- Jace... - szepnęła, przytulając się do niego.
-Pozwól mi – szepnął jej do ucha. –Nie zrobię ci krzywdy i nie zajdziemy za daleko – obiecał, z pasją całując jej ramię i kark.
- Nie... Jace... - wtuliła nos w zagłębie jego szyi.
-Tylko ręką. Nic ci się nie stanie, a będzie ci dobrze – szeptał, przesuwając dłonią po jej kobiecości. –Szzz – koił ją delikatnymi słówkami, dotykiem, pocałunkiem. Czyżby była dziewicą?
- Jace - szepnęła.
-Lubię, jak tak do mnie mówisz – pocałował Silver w nos. –Zaufaj mi, skarbie – powiedział miękko. –Nie pożałujesz.
Kusił. Był rozpalony, ale nie chciał jej skrzywdzić. Chciał jej dać skosztować troszkę zakazanego owocu.
Silver rozchyliła lekko uda. Zamknęła oczy, przegryzając dolną wargę.
Uśmiechnął się lekko. Była taka… kobieca w tym momencie. Niewinnie seksowna. Przytulił ją tak, by mogła ukryć twarz w jego ramieniu, w każdym momencie, gdyby się zawstydziła. Dzięki temu miał dostęp do jej szyi, karku i ramienia.
-Spodoba ci się – szepnął, muskając wargami miejsce, w którym pod skórą tętniła jej krew.
Jego palce powoli wsunęły się za brzeg eleganckiej, seksownej bielizny i dotknęły jej wilgotnej kobiecości. Powolnymi ruchami, pełnymi skupienia, roztarł tą wilgoć tak, by i ona ją poczuła. Kciukiem lekko potarł stwardniałą łechtaczkę.
Silver jęknęła cicho.
- Jace... uważaj... proszę...
-Nie odbiorę ci tak dziewictwa, Silver. Domyśliłem się – szepnął. Wielki sekret panny de Varden. Pół szkoły miało ją za dziwkę, drugie pół za nimfomankę. A jego słodka istotka była niewinna. –Rozluźnij się – polecił lekko schrypniętym głosem, po czym powoli wsunął w nią jeden palec.
Silver wbiła pazurki w jego ramię i lekko nimi przesunęła. Wsunęła nos w jego szyję.
-Boli? – szepnął, poruszając palcem powoli.
- Trochę... Ale jest dobrze.
-Potem przestanie. Musisz się lekko rozciągnąć – pocałował Silver w skroń.
            Pieścił ją ręką przez kilka minut, raz mocniej i szybciej, raz wolniej i bardziej zmysłowo, aż dotarł do momentu, gdzie wydawała się być gotowa, więc do jego palca dołączył drugi. Zaczął nimi poruszać ostrożnie, czując, jak Silver się na nim zaciska.
A ona zaciskała usta, żeby nie wydawać z siebie żadnego dźwięku. Poza ciężkim oddechem. Znowu go podrapała.
-Możesz się nie krępować, skarbie – szeptał. Wolną ręką przycisnął ją do siebie, a potem zgarnął jej biodra bliżej, tak, że oddzielał ich tylko materiał jej sukienki. –Jesteś bezpieczna – powtórzył, po czym pocałował ją. A jego palce zaczęły penetrować ją głębiej i szybciej.
- Ja się nie krępuję - jakoś zdążyła mu jeszcze powiedzieć, nim zaszczytowała, lekko wyginając plecy w łuk.
Cóż. Jemu tylko lata treningów i wyrzeczeń pozwoliły nie spuścić się w spodnie. Przytulił Silver i podtrzymał ramieniem, gdy się wyginała. Nie chciał, chociaż zazwyczaj to robił, zostawić ją po tym, co się stało. Silver przytuliła się do niego mocno. Nie wierzyła w to, co się tutaj stało.
-Podobało ci się? – zamruczał, gdy usłyszał głosy z zewnątrz.
-Silveeer?!
-Jaace! Wygraliście, możecie wyjść!
Spojrzał na Silver, uśmiechnął się i przyłożył palec do ust, robiąc ciche ‘szzzz’.
- Podobało - pocałowała go.
Poczuł złość, że Mat dostanie coś tak niewinnego w swoje ręce. Kruchą, słodką na swój sposób Silver.
Spuścił jej sukienkę i pomógł się ogarnąć.
-Utknęliśmy w szafie! – zawołał, naciągając koszulkę. Pocałował Silver szybko, by wciąż miała opuchnięte wargi, gdy wyjdą. Następnie zsunął jej ramiączko, lekko pomiętosił sukienkę na brzegu i staniku, po czym przeczesał palcami jej włosy, tworząc lekkie fale.
-Szafa otwiera się tylko od zewnątrz – usłyszeli stłumiony głos Yumi. –Zaraz was wyciągniemy.
- A teraz pomyślą, że uprawialiśmy seks - powiedziała Silver. Niezbyt się to jej widziało. Jak się rozniesie, to będą mieli "dowód", że z niej "dziwka".
Pogłaskał ją po plecach.
-Każdemu, kto cię tak nazwie, delikatnie i taktownie wytłumaczę, że jesteś moją dziewczyną i nie pozwolę tak do ciebie mówić. Mathiasa szlag trafi i zrobi wszystko, by cię odbić. Będzie okej, skarbie – zapewnił ją. Pomógł jej wstać i sam wstał, akurat w momencie, gdy otwarły się drzwi.
-No, no, no – powiedziała Yumi, a na jej wargach pojawił się ogromny uśmiech. –Nie próżnowaliście, co?
Jace objął Silver.
-Ciemności, cisza… - zamruczał.
Mathias, który stał za siostrą, był blady i gniewnie zaciskał wargi. Nie podobała mu się mina Morgensterna, gdy wychodził wraz z Silver z garderoby. Wyglądał jak kot, który opił się mleka. Jeszcze obejmował ją, jakby była.. jego. Warknął coś cicho.
-Silver, skarbie – Jace pocałował Silver w nos – chłodno się zrobiło teraz, co? – zarzucił jej swoją kurtkę na ramiona. Uśmiechnął się następnie do Mathiasa i uścisnął jego rękę. –Dzięki, stary. Zajebisty pomysł na grę.

Wszyscy poszli na dół się czegoś napić i tańczyć dalej.
- Jace, skarbie - David złapał go za ramię i odciągnął na bok.
-Tak, lisku?
- Coś ty się tak uczepił mojej siostry? - spojrzał na niego złowrogo. Znaczy nic do niego nie miał, ale pozgrywać złego brata chciał, a co.
-Podoba mi się – odparł ze spokojem.
- Bardzo?
-Bardziej niż bardzo.
- Hm.. no dobra... niech ci będzie... - rzucił mu jeszcze ostatnie spojrzenie, a potem dołaczył do grupy.
Jace odnalazł Silver i pociągnął ją na parkiet.
-Twój brat wierzy w to, że jesteśmy razem. Teraz Mathias na pewno złapie haczyk – szepnął jej do ucha.
- To dobrze nam idzie - uśmiechnęła się. Tańcząc, cały czas się stykali.
-Hey, Mat robi prywatne spotkanie w gabinecie, chodźcie – zagadnął Navi. Jace zerknął na Silver.
-Chcesz iść? Poprzytulać się na jego oczach?
- Nie tylko po to - chwyciła go za rękę i poprowadziła za Navi'm.
A tam były już bliźniaczki z bratem, Emma, Sky i David.
Wśliznęli się jako ostatni i, ojej, został tylko fotel. Jace usiadł i wziął Silver na kolana.
Mathias skrzywił się i nalał sobie więcej whiskey.
-Soł. Świętujemy nową parę? – zamruczał z pozoru łagodnie, patrząc w oczy Jace’a.
-Cud. Miłość za oceanem – powiedziała Yumi.
Sky roześmiał się. Podał PARZE po szklaneczkach.
- No to za tę miłość wypijmy.
-Kobiety, kobiety – westchnął Mat, patrząc na Navi’ego. –Najlepsze są doświadczone.
-Wolę niewinne. Zamek, do którego pasuje wiele kluczy i tak dalej… - Navi zakręcił whisky w swojej szklance, patrząc, jak Jace odstawia swoją i sięga po sok. Nie pił alkoholu, za co go podziwiał. –Jace?
-Nie chodzi o seksualność kobiety, ale o charakter – powiedział krótko.
- Ale wybraliście sobie temat - Emma przewróciła oczami.
Silver natomiast spojrzała na Mata i uniosła brew. A więc to tak...
-No nie? Mat, my tu jesteśmy – oburzyła się Yumi, ale zżerała ją ciekawość, co powie Sky…
- Sky? - teraz patrzyli się a niego.
- Co? Ja uważam, że to nie ma znaczenia. Chociaż fajnie, jak ta jedyna była by tylko moją jedyną - uśmiechnął się lekko do siebie, patrząc na swój napój w szklance.
-O, dobrze powiedziane – powiedział Jace.
- Miłość się liczy, tak? Jeszcze raz za miłość? - Sky uniósł szklaneczkę.
- Wy, heterowcy - westchnął teatralnie David, ale się uśmiechnął i uniósł szklaneczkę.
-Dajcie spokój – westchnął Mathias. –Wierzycie w miłość? W uczucie dwojga osób, które pokona przeciwności losu? I nie chodzi o to, czy jest się hetero czy homo – zwrócił się do Davida. –Bardziej o to, że jest stabilność finansowa lub przedłużenie gatunku.
-Ałć, cynizm boli – powiedział Navi, patrząc ze spokojem na Mathiasa. –Popatrz, Silver, Jace… dwie połówki. Jedna jabłka, drugie to gruszka… Ale razem ładnie wyglądają.
Silver popatrzyła na Jace'a i lekko wzruszyła ramionami. No niech sobie tam myślą nie wiadomo co.
- To porozmawiajmy o… - zagadnął Sky.
Jace zerknął na Mathiasa; ten obserwował ich kątem oka, wiec dotknął wargami brody Silver i uśmiechnął się do niej zalotnie.
Silver za to objęła go ramionami i pocałowała mocno.
Odwzajemnił pocałunek.
-Chcesz zatańczyć? – zamruczał.
- Chcę - wstała, złapała go za rękę i pociągnęła za rękę.
Na parkiecie przytuliła się do niego.
- Muszę cię jeszcze o coś poprosić... - zaczęła cicho.
Nachylił się nad nią.
-Tak?
- Mógłbyś mnie nauczyć tego wiesz? Jak dobrze uprawiać seks?
To byłą Silver. Czym się miała krępować. Wszystko nazywała po imieniu.
-Chcesz stracić dziewictwo dla Mathiasa? – on też nazywał rzeczy po imieniu.
- Słyszałeś, że lubi doświadczone. A ja lubię jego.
-Mogę to zrobić Silver, ale… niewinność nie jest czymś złym. Powinnaś ją cenić. A nie oddawać byle komu..
- Okej, nie powinnam cię o to pytać, przepraszam...
-Nie przepraszam – szepnął i przytulił ją. –Cholera, co ja mam z tobą zrobić? – westchnął. –Okej, nauczę cię. Ale w międzyczasie przemyśl, czy po wszystkim chcesz iść do Mathiasa czy poszukać kogoś, kto będzie cię szanował.

3 komentarze:

  1. Aww... Silver i Jace :3 Biedne dwie połówki owoców zagubione we Wszechświecie :3
    No i ten rozdział, co będzie retrospekcja.. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział jak zawsze. Czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdzialik :3 Całkiem ciekawie piszesz :D
    Obiecałam cię poinformować o nowych rozdziałach na moim blogu. Nie wiem czu już widziałaś ale własnie 9wczoraj) napisałam nowy :3 Zapraszam!
    http://natsuxlucy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń